Wiatm!
Chciałbym założyć temat jeśli chodzi o pana Radziwanowskiego i jego próby wyłudzania łapówek , podrabiania kart godzin od kursantów i co sie z tym wiąże daleko idące za tym konsekwencje.
Opisze tu swój przypadek i zachęcam wszystkie osoby które miały do czynienia z tym panem Tadeuszem Radziwanowskim do opisywania swoich przypadków.
W miesiącu lutym zapisałem się na kurs prawa jazdy do prywatnej szkoły nauki jazdy do Pana Tadeusza Radziwanowskiego w Mrągowie. Na początku chciałbym zaznaczyć ze uczęszczałem prawidłowo na zajęcia teoretyczne jak i wyjeździłem wszystkie godziny przewidziane w regulaminie . W normalnym toku nauki złożyłem papiery do ośrodka szkoleniowego WORD w Olsztynie. Egzamin za 2 razem zakończył się wynikiem pozytywnym. Wszystko było porządku. Dostałem prawo jazdy i mam je już jakieś 3 miesiące. Jakiś miesiąc temu przyszło do mnie wezwanie ( jako świadka) z powiatowej komendy policji. Okazało się że właściciel tej szkoły pobierał łapówki od kursantów w celu „rzekomego załatwienia zdania egzaminu” i podrabiał karty egzaminacyjne o czym napisze później. Od tego momentu policja zaczęła wnikać we wszystko co było związane z kursem. Ale to czy się w tej sprawie odrębne postępowanie z kodeksu karnego. Nadmienię , że sam nie wręczałem korzyści majątkowych właścicielowi żeby nie było nieporozumień .
Jako świadek na 1 wezwaniu zostałem poinformowany o próbie wyłudzenia przeze mnie poświadczenia nieprawdy z art. 272 kodeksu karnego przy porozumieniu z innymi osobami ( tzn. lekarzem i egzaminatorem). Tzn. po pierwsze – że wyłudziłem od miejscowego lekarza zaświadczenie lekarskie ; po drugie że składałem swoje podpisy na karcie wyjeżdżonych godzin przy fałszowanych datach przez egzaminatora.
1) Zdobycie zaświadczenia wyglądało tak : Poszedłem do lekarza z oświadczeniem , ze potrzebuje zaświadczenia lekarskiego uprawniającego mnie do zdawania kursu na prawo jazdy. Lekarza kazał mi stanąć 3 metry od niego i przeczytać litery na tablicy, co uczyniłem bez większych problemów. Potem wypisał mi zaświadczenie i kazał sobie zapłacić 30 zł. Zapłaciłem i wyszedłem z zaświadczeniem które następnie złożyłem do szkoły nauki jazdy w celu skompletowania dokumentów.
Oskarżono mnie oto że nie zapoznałem się z przepisami , które wyjaśniają jak takie prawidłowe badanie ma wyglądać . Oskarżono mnie o coś o czym zupełnie nie miałem pojęcia. Wiem że nieznajomość prawa szkodzi ,ale przecież nie mogę podważać decyzji lekarza tym bardziej ze to on jest specjalistą w tej dziedzinie i powinien dokładnie wiedzieć jak badania maja być robione. Czyli reasumując wyłudziłem od lekarza zaświadczenie lekarskie odpowiadając za błędy które on popełnił. Wszystko to w konsekwencji doprowadziło do tego że zarzuca mi się że nielegalnie zdobyłem prawo jazdy przedkładając to zaświadczenie lekarskie. Czy cos takiego może mieć miejsce?
2) Sprawa druga. Odnośnie podpisów na karcie wyjeżdżonych godzin. Po każdej wyjeżdżonej godzinie podpisywałem się że faktycznie tyle godzin wyjeździłem. Lecz egzaminator nie wpisywał dnia obok tych wyjedzonych godzin. Wpisywał je później po zakończonym kursie praktycznym ( hurtem). W moim przypadku wyglądało to tak, że błędnie wpisał ( podrobił ) dni w jakich jeździłem i defakto wyszło tak, że końcowa data zakończenia kursu praktycznego wypadała 3 dni przed moim egzaminem na prawo jazdy. I w tym przypadku nie miałem prawa do niego przystąpić. Normalnie kurs praktyczny zakończyłem o wiele wcześniej zgodnie z regulaminem. Ale on podrobił daty i oskarżono mnie ze znów wyłudziłem oświadczenie nieprawdy. Czyli znów odpowiadam za przestępstwo które popełnił tym razem egzaminator.
Wielu kursantów już ta sprawę ma za sobą więc napiszę jak to się wszystko odbywa.
Po wezwaniu zostaje przedstawiony akt oskarżenia o wyłudzenie nieprawdy. Wszyscy jak dotąd przyznają się do winy co uważam za wielkie nieporozumienie. Z kodeksu karnego jasno wynika że przestępstwo to można popełnić tylko z winy umyślnej. Jeśli nieprawdziwe oświadczenie złożone zostało na skutek pomyłki lub niedopatrzenia ( w tym przypadku ze strony lekarza i egzaminatora ) , to w takim przypadku nie jest to przestępstwo
Dostają wyrok 3 lata w zawieszeniu na 2 lata i zostaje im przysądzona kara grzywny wedle upodobań prokuratora ( 200, 300 lub 500 zł jako wplata na depozyt do Starostwa Powiatowego !) .
Ja jako jedyny nie przyznałem się do stawianych mi zarzutów wyłudzenia nieprawdy. Czy słusznie postąpiłem?
Czy to jest prawidłowy tok postępowania w takiej sprawie ?
Nadmienię że właściciel tej szkoły dalej prowadzi naukę i osobiście jeździ z nowymi kursantami i dalej na tym zarabia. Przypomnę ze został oskarżony o pobieranie łapówek i fałszowania dokumentów . I to my płacimy za jego błędy a on nadal prowadzi naukę?
PS. Kiedy poprosiłem osobę która pisała zeznania ( protokolant ) o kopie dokumentów w mojej sprawie oświadczyła ze musze swoja prośbę przedstawić na piśmie ( co rozumiem ) i zapłacić 7 (!!!) zł od strony. Czy można w ogóle pobierać opłatę za kopie tych dokumentów i to takiej kwocie ?
Zapraszam wszystkie osoby ktorych dotkną ten sam los o wypowiadanie sie pod tym tematem.