Czy to ma sens?

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Czy to ma sens?

Postprzez Otylek » czwartek 29 lipca 2010, 19:13

Witam.Zacznę od tego,że od zawsze chciałem mieć prawo jazdy.Liczyłem dni do momentu,gdy po raz pierwszy siądę w "L". Od strony rodziny też wymagania miałem dosyć spore.Trzech braci - każdy już z prawichem.Ja,gdy nadszedł już ten czas,ochoczo poszedłem na kurs.Teraz jestem już po 31h.Kilka słów o nauce.Od początku reagowałem zbyt emocjonalnie na każdy błąd.Chciałem jeździć jak najlepiej i to mnie gubiło.Wszystko co robiłem źle,odbijało się w dalszej jeździe i pociągało kolejne niedociągnięcia.Udało mi się jakoś to zwalczyć.Zacząłem jeździć dobrze.Nawet instruktor mi tak mówił.Powiedziałem mu,że przed egzaminem wezmę jeszcze 4h jazd.Wziąłem pierwszą...i przestałem w ogóle jeździć. Zaczęło się normalnie,dojechałem do skrzyżowania z dość ograniczoną widocznością.Jest tam specjalne lusterko,dzięki któremu widać co się dzieje na drodze "głównej". Lewo,prawo,wspomniane lusterko ,ruszam już mam skręcać...pisk opon i hamulec wciśnięty przez instruktora. Z prawej nadjechał samochód.Gdyby nie instruktor , już by doszło do kolizji.Mój nauczyciel ,wiedząc jak emocjonalnie traktuje każdy swój błąd tylko delikatnie mnie "uświadomił" co źle zrobiłem.Powinienem był się zatrzymać mając tak ograniczoną widoczność,o czym wiedziałem,jednak tak nie zrobiłem. Kolejne minuty były najgorszymi w moim życiu.NIC mi nie wychodziło.Kompletnie to wybiło mnie z rytmu.Każda krzyżówka,każda zmiana pasa, wszystko permanentnie pieprzyłem.Nie byłem w stanie jechać.Od tego czasu minęło 2 tygodnie,a ja kompletnie się poddałem.Nie mam ochoty znowu wsiadać do auta.Instruktor(na prawdę w porządku człowiek) dzwonił do mnie, co z kolejnymi jazdami,miałem wyjeździć jeszcze 3h,a niedługo przecież mam egzamin. Powiedział ,żebym się nie poddawał,wiedział, że ta ostatnia sytuacja mnie dobiła. Jednak ja , gdy tylko myślę sobie o prowadzeniu samochodu,widzę przed oczami tą kolizje.W życiu się tak nie przestraszyłem.Może to brzmi głupio, ale tak jest. Nie wiem czy w takiej sytuacji w ogóle mam się przełamać, czy nie iść na żadną jazdę i egzamin??Oceńcie obiektywne,w końcu nie każdy musi być kierowcą.

PS. Przepraszam za długość tego tekstu , po prostu starałem się opisać moją sytuacje jak najdokładniej i w 100% obiektywnie.
Ostatnio zmieniony czwartek 29 lipca 2010, 19:25 przez Otylek, łącznie zmieniany 1 raz
Otylek
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 29 lipca 2010, 18:55

Postprzez Borys_q » czwartek 29 lipca 2010, 19:22

Nie biadolić tylko się szkolić :)

Od tego jest szkolenie żeby właśnie wtedy takie rzeczy się działy, zapamniętasz to skrzyżowanie do końca życia i dobrze. Nie poddawaj się walcz, jak nie zdasz za pierwszym to wyciągniesz wnioski i zdasz za drugim nie przejmuj się telefon w łapę i dzwoń do instruktora.
Szybka jazda nie wymaga odpowiednich umiejętności. Trzeba jedynie wiedzieć który pedał odpowiada za jej zwiększanie.
Borys_q
 
Posty: 3480
Dołączył(a): sobota 22 marca 2008, 16:36
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Ekhangel » czwartek 29 lipca 2010, 19:31

Cóż, trzeba się nie poddawać... W końcu się "odblokujesz".

Ja mam z kolei sytuację, że mój instruktor (OSK Rataje Poznań) był niestety kiepski i zupełnie nieprofesjonalny, w wyniku czego teraz zawaliłem już drugi egzamin, z niestety dość marnym wynikiem.

Najlepiej zwalić na wszystko wokół siebie, tylko nie siebie, hehe. Ale poważnie - przecież widzę, że jesteś inteligentnym facetem, ja też tak o sobie myślę. Czemu mielibyśmy nie zostać w przyszłości dobrymi kierowcami?

Na co dzień masa kierowców wywołuje tego typu niebezpieczne sytuacje, i to są kierowcy, którzy czasami zdali za pierwszym, drugim... Dlaczego twoja jedna wpadka miałaby cię z góry dyskwalifikować.

Głowa do góry, i życzę powodzenia na egzaminie. Przynajmniej więcej powodzenia, niż ja miałem.
Avatar użytkownika
Ekhangel
 
Posty: 72
Dołączył(a): sobota 17 lipca 2010, 16:09

Postprzez agatka 2001 » czwartek 29 lipca 2010, 19:37

Nie poddawaj się, dzwoń do instruktor i idź na ten egzamin. Życie płata różne figle co nie oznacza, że należy się poddawać i ze wszystkiego rezygnować. Sytuacje na pewno jeszcze długo zapamiętasz, ale nie ma co się nad sobą rozczulać. Przecież chciałeś jeździć i już jesteś tak blisko osiągnięcia tego celu. Trzeba wziąć się za siebie, a przede wszystkim sam musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz mieć prawo jazdy? Jeżeli tak to wiesz co robić.
agatka 2001
 
Posty: 60
Dołączył(a): środa 14 października 2009, 19:49

Postprzez szerszon » czwartek 29 lipca 2010, 19:41

Borys_q napisał(a):Nie biadolić tylko się szkolić :)

Szczególnie z takim instruktorem , któremu zależy.
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Postprzez kamilek4 » czwartek 29 lipca 2010, 19:54

Na pewno nie możesz się poddać. Tym bardziej teraz. Bierz następne godziny i wyrób w sobie to poczucie "przecież umiem jeździć". Dla pocieszenia powiem ci, że miałem podobną sytuacje w końcowych godzinach szkolenia. Skrzyżowanie z drogą główną przy braku widoczności z lewej. Znak stop więc dojeżdżam do krawędzi i zatrzymuje, ale dalej nie widać drogi, wiec powoli turlam się do przodu żeby zobaczyć czy aby na pewno nic nie jedzie. I nagle z duża szybkością na pełnym klaksonie wyjeżdża mi przed maskę samochód dostawczy. Ciężko mi się było po tym otrząsnąć. Dodając do tego bójkę z instruktorem, zmiane na nowego, olbrzymi stress podczas jazd to prawdziwy cud że wróciłem do wordu za kierownicą. Niestety wynik negatywny :(
kamilek4
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 21 lipca 2010, 16:36

Postprzez Ekhangel » czwartek 29 lipca 2010, 21:29

Bójka z instruktorem? Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.
Avatar użytkownika
Ekhangel
 
Posty: 72
Dołączył(a): sobota 17 lipca 2010, 16:09

Postprzez Radosna » czwartek 29 lipca 2010, 21:52

Nie poddawać się! Masz wsparcie instruktora - lepiej nie mogłeś trafić. Pamiętaj, że tylko ten kto nic nie robi, nie popełnia błędów. A najlepiej uczymy się na własnych. Jak Ci coś nie wyjdzie weź głęboki oddech, uspokój się i skup na tym co przed tobą - na to co zrobiłeś źle już i tak nie masz wpływu. Następnym razem będziesz wiedział jak zrobić to dobrze. Napewno po tym zdażeniu masz w sobie wiele pokory i oby więcej takich kierowców na naszych drogach.
Powodzenia na egzaminie! :D
12.05.09 - początek kursu/10.06.09 - 1 jazda/10.08.09 - 1 podejście: teoria +, plac +, miasto -/3.09.09 - 2 podejście: plac +, miasto +/10.09.09 - przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne :)/16.09.2009 - prawo jazdy do odbioru w Urzędzie :D
Radosna
 
Posty: 151
Dołączył(a): środa 26 sierpnia 2009, 16:35
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Xris » sobota 31 lipca 2010, 16:04

No i czym się tu przejmować? Po 30-kilku godzinach jazd nikt nie jeździ idealnie. Od tego jest instruktor, żeby reagować w takich sytuacjach. Ostatecznie nic się przecież nikomu nie stało. Nabrałeś za to doświadczenie, które na pewno przyda się w przyszłości, bo takie sytuacje niestety będą się zdarzały co jakiś czas (oby jak najrzadziej). Rezygnowanie z prawa jazdy tylko dlatego, że zrobiło się jakiś poważny błąd nie ma sensu. Teraz będziesz już wiedział co robić w takiej sytuacji i nie będzie problemu.
Xris
 
Posty: 23
Dołączył(a): sobota 26 czerwca 2010, 12:05

Postprzez _niusia » sobota 31 lipca 2010, 18:32

Głowa do góry!!
nigdy nie jest tak źle jak się wydaje. Wiem coś o tym. Ja też przed egzaminem dokupiłam 4 godz. I to były najgorsze 4 godziny w moim życiu!!Nic kompletnie mi nie wychodziło. Przy zakręcie w lewo jechałam centralnie na stojące z lewej strony auto, zahamował instruktor tuż tuż. totalna porażka :( Stres tak nade mną górował ze przez ostatnie dwa dni, przed egzaminem nie spałam, ale nie ma co się poddawać. Poszłam na egzamin niczego nie pamiętając. Ale po egzaminie teoretycznym powoli się uspokoiłam posłuchałam muzyki przez 10 min i wyczytali mnie. Poszłam. Zdałam!! Przeżyłam kolejny szok. egzaminator spytał tylko czemu tak szybko jeździłam :)
Będzie dobrze! Trzymam kciuki!! Powodzenia
rozpoczęcie kursu 11.01.2010
egz 04.03.2010
Prawko w dłoni 10.03.2010 :)
_niusia
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 31 lipca 2010, 18:01
Lokalizacja: Biała Podlaska

Postprzez Otylek » sobota 31 lipca 2010, 19:41

Dziękuje bardzo za wszystkie odpowiedzi,podbudowały mnie bardzo. Też dzięki Wam, postanowiłem nie poddawać się i w pon mam jazdę. Zobaczymy jak to wyjdzie. Co do instruktora - to faktycznie świetny nauczyciel i złoty człowiek. Radzę wszystkim - jeśli nie odpowiada Ci dany instruktor to go zmień! co innego jeździć gdy atmosfera w aucie jest napięta, a co innego gdy jest luźna. :wink: . Jeszcze raz dziękuje za odpowiedzi!
Otylek
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 29 lipca 2010, 18:55


Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości