Witam prawko dopiero zacząłem, w środę pierwsza godzina- było super. Samochód tańczył ale instruktor wiedział że to 1 godzina i mnie nie zniechęcał

z niecierpliwością czekałem na kolejną godzinę..... właśnie na kolejną. I tu zaczęły się schody. Na 2 godzinie był koszmar.... samochód cały czas mi gasł, i za każdym razem ze strony instruktora leciała piękna wiązanka @#$!!#...... tak samo z hamowaniem jak zahamowałem za mocno( ale nie że samochód stawał dęba- po prostu troszkę mocniej tak jak czasami zaświeci się żółte i musimy nagle zahamować) wtedy też to samo. Nigdy wcześniej nie jeździłem... dzisiaj siępiło, jadę po mieście ok 45km/h a ten 30/40m mówi skręć w prawo.... drugi raz w samchodzie i jeszcze coś takiego. A jeszcze dodam że dzisiaj u mnie w mieście policja robiła akcję trzeźwości i oczywiście na 2 jeździe miałem 1 kontrolę
po dzisiejszym dniu mam dosyć jazd...... chyba zadzwonię do właściciela i poproszę żeby gościu ze mną nie jeździł. w końcu jest 7 instruktorów. a przy tym więcej stresu niż nauki...
a jeszcze jedno powiedzcie czy wam też haczy noga o kolumnę nad sprzęgłem? bo mi tak i podejrzewam z tego te kłopoty, po prostu nie czuję dobrze pedału sprzęgła.