Przeczytajcie sobie ten post -cytat z bloga - no właśnie - kto zawinił, że prawo jazdy trwało 5 lat? Prawo jazdy story - taki tytuł ma ta historia.
18/2005 Prawo jazdy story
Kurs zrobiłam w 2001 roku. Szkołę wybrałam źle. Zamiast od razu iść do LOKu, to połasiłam się na niższą cenę kursu [która wówczas wynosiła mniej więcej połowę tego, co teraz] i poszłam do "prywaciarza". Nauki jazdy w szkole "Włodek" nie polecam. Mimo, że instruktor Marcin całkiem miły i młody, to nie polecam. Czemu? Po 1 - kurs robiłam od czerwca do grudnia. Trochę długo, nie? Po 2 - do pierwszego egzaminu przystępowałam nie zrobiwszy ani razu [!] zawracania na 3, tudzież wjazdu pod górkę na ręcznym; a zatoczkę po raz pierwszy ćwiczyłam przez godzinę dzień przed egzaminem. Jak tylko Marcin odśnieżył plac. To chyba nie wymaga większego komentarza. No i nastał dzień egzaminu vol. 1. Był 21.12.2001. Szczerze mówiąc, liczyłam na łaskawość egzaminatora przed świętami, że sobie prezent pod <&%#$@> sprawię, te sprawy. Testy zdałam. Plac. Co wylosowałam? Oczywiście zawracanie na 3 i chyba zatoczka. No nic to, nie popadam w panikę. Popytałam ludzi, poobserwowałam jak się to robi. Wsiadam, robię łuk. Korekta, bo panu się odległość z tyłu nie podoba. No to jeszcze raz. To samo. Proszę pani, tu ma być max pół metra, a ile jest? Zaczynam z nim polemizować. Prawie po linijkę pobiegł. Oblałam.
Wiosna 2002 roku przyszła, podchodzę po raz drugi. Wykupiłam 5 godzin doszkalających. Tym razem w LOK-u. Kostek instruktor krzyczy na mnie, że nie umiem jeździć. W sensie, że mam złą technikę jazdy. Ano, jeździło się ojcowym Mondeo pod HK po parkingu. Jeździło się dziadkowym Seicento po lotnisku w Gliwicach. No i teraz mam. 18.03.2002 egzamin vol. 2. Testy zdałam. Plac - wjazd do garażu tyłem i coś jeszcze. Cała jestem sobie w nerwach, mimo, że instruktor wydaje się być "ludzki". Czekam na swoją kolejkę. Dzieciory z podstawówki po sąsiedzku, przez płot robią za widownię. OK., wsiadłam. Pan każe ruszać. No to sprzęgło, gaz a ten nic. Co jest <&%#$@>!?! Aaaaaaaaa! Ręczny! Osz fuck! Chciałam ruszyć na ręcznym! O Ty durna! Nigdy więcej tego nie rób! Zapamiętaj! OK. Ruszyłam. Poooojechałam hen daleko poza linię. Korekta. OK., łuk zaliczony. Cała spanikowana, robię wjazd do garażu. Pachołek. Korekta. Pachołek. Pan był naprawdę bardzo miły i chciał zaliczyć, ale niestety nie mógł nie widzieć przejechanych pachołków. Podziękowałam za życzliwość i z uśmiechem odeszłam.
Styczeń 2003. Podejście nr 3. Oblałam na testach. Tak to jest, jak się bazuje na starych testach, tudzież jakimś dodatku z Wybiórczej. Się potem nie ma czemu dziwić.
Czerwiec / lipiec 2005 - myśl o zrobieniu prawka intensywnie we mnie kiełkuje.
Sierpień 2005 - wykupuję 10 godzin w LOKu. W miesiąc je wyjeździłam. Potem jeszcze 4. Termin egzaminu nr 4 [choć praktyki to vol. 3] - 12.09.2005 w samo południe. Nastaje ten piękny dzień. Jestem cała w nerwach. Jadę. Na miejscu staram się utrwalić odpowiedzi na pytania dot. prędkości, zatrzymywania się/postoju i świateł. Czekam pod salą nr 1, przez plac wchodzi Pan Linijka z 1 egzaminu - mantruję - tylko nie on, tylko nie on, proszę! W końcu przychodzi Nasz egzaminator. Ok. 40 lat, średniego wzrostu, dobrze ubrany, przyjemny i zabawny. Zapraszam państwa, oto Wasza chwila prawdy. Na liście 13 osób, oczywiście jestem 13 :) Zasiedli, Tadek wyczytał, przypisał nazwisko do stanowiska, jednej osoby brak i jedziemy z tym koksem. Po 3 sprawdzeniach, naciskam ten pieprzony guzik "koniec" i... 1 błąd. Z kategorii – światła. Jakie światła na drodze krętej w normalnej przejrzystości coś tam coś tam. Losują zestawy. Prostopadłe przodem i jazda na wzniesieniu. Corsa. No co za zestaw! Zdam to! Tadek objaśnił, 10 osób idzie na plac. Akurat na placu nikogo poza nami nie było, 4 auta wolne, to jednocześnie robią. I tak stoję i palę i gęba mi się z nerwów nie zamyka i tak patrzę i patrzę i... <&%#$@>! To jest Punto! A miała być Corsa! Jezu! Przecież ja Puntem 3 lata nie jeździłam. O fuck! Zostały 3 osoby na placu, w tym ja. Tadziu kazał wsiąść i się przygotować. OK., siedzę. Wrzuciłam na sucho biegi. Każe jechać. No to puszczam sprzęgło, nauczona przez Władka i praktykę, że po placu jeździj tylko na sprzęgle i... coś słabo! No nic to, może Punto nie takie zrywne jak Corsa, dawno nie jeździłam. No to dodam gazu. Dodałam, o dziwo przejechałam ten długaśny łuk, zatrzymałam się na przodzie, tak jak kazał i chcę zaciągnąć ręczny a tu? Oczywiście, przejechałam łuk na ręcznym! Brawo! Po raz 2! Rewelacja! Czekam. Tadek z drugiego końca placu mówi, że korekta będzie. Eee? Czemu? Co źle zrobiłam!?! Patrzę w lusterko, coś leży. Wysiadam, żeby podnieść ten pachołek, a to nie pachołek tylko belka od zawracania. Czyli nic nie przejechałam. To o co mu chodzi? Czekam na niego. Mówi, że za płytko z przodu podjechałam. Popraw. No dobra. Jakimś cudem wyjechałam po łuku do tyłu. OK., łuk zaliczony. Reszta już na luziku, za przeproszeniem z palcem w dupie, mimo, że w Puncie w przeciwieństwie do Corsy, gówno widać. Siedzenie jakieś takie niskopodłogowe, maska wysoko. Ale dałam radę. No to dołączam do grupy osób, które zdały. Razem 4 sztuki – 2 babki : 2 facetów. Ja oczywiście ostatnia, wszyscy przede mną zdali. Średnio 15 minut. Mówią, że Tadziu albo Metro czyta, albo gada, a w ogóle to przyśpiesz, nie tamuj ruchu. Nareszcie Corsa. 14:45 ruszam. Na życzenie wyprzedzam inną "elkę" z egzaminem, powrzucałam już wszystkie biegi, jedziemy. Znaki zauważam i nawet się stosuję. Ten gada o komforcie jazdy, o prawidłowym ustawieniu fotela, zagłówka, bezpieczeństwie. Wjeżdżamy na jednokierunkową, każe się rozpędzić i gwałtownie zahamować. Hamowanie z piskiem opon, potem tak samo ruszam. 14:55 jestem pod Ośrodkiem. No Ola, ode mnie masz kredyt zaufania. Tylko pomału ze sprzęgłem, bo Ci rodzice nie będą dawać samochodu. Tadeusz Cichoń is the best egzaminator! Wszystkim udręczonym go życzę!
6 października 2005, po wpłaceniu 71zł i znaczków skarbowych za około 7zł będę mogła odebrać prawo jazdy! Aż mnie skręca, że będę wtedy w Poznaniu. Chyba będę częściej do domu przyjeżdżać, żeby tu i ówdzie się "karnąć"...
umywalka 2005-09-30 03:12:46
skomentuj (1)
ps. zobaczcie, że jest tylko1 komentarz.