Instruktorzy

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez worldwar » piątek 18 lipca 2008, 10:35

Mój instruktor ( kiedy zaczynałem ) ciągle wduszał mi pedały itd, to nic dziwnego, żeby zachować płynność jazdy itd ( dbają w ten sposób też pewnie o swoje samochody ).
worldwar
 
Posty: 40
Dołączył(a): wtorek 08 kwietnia 2008, 11:17
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Driver'ka » piątek 18 lipca 2008, 11:09

No to kiedy zaczynałeś, a nie kiedy już kończyłeś kurs :roll:
Obrazek

Obrazek
Avatar użytkownika
Driver'ka
 
Posty: 950
Dołączył(a): piątek 12 października 2007, 22:29
Lokalizacja: z domu

Postprzez aguero » niedziela 27 lipca 2008, 02:14

U mnie było tak że instruktor rozpisywał sobie kursantów na poszczególne godziny np 14-16, 16-18, ale wiadomo gdy ktoś skończył o owej 16tej, to następny zaczął 16:05-16:10 - przerwa instruktora na zapalenie/zjedzenie, jakieś postoje i robienie za szofera jego autem też się zdarzały, ale te minuty które "uciekały" dopisywał na mojej karcie, po zakończeniu kursu je podliczył no i wyszły z tego tak jakby dodatkowe godziny - u mnie akurat 1,5h się zebrało :).
aguero
 
Posty: 18
Dołączył(a): czwartek 24 kwietnia 2008, 14:10

Postprzez sudari » niedziela 27 lipca 2008, 10:23

Aguero,
tutaj to jednak szacunek dla instruktora - wiedział, że to przez niego tracicie minuty i Wam to zrekompensował, więc wszystko super :)

U mnie na jazdach nie ma mowy, żebym gdzieś podwoziła instruktora, albo, żeby sobie zrobił przerwę na papierosa. Wiem, że pali, ale nigdy przy mnie tego nie zrobił, nawet jak robię łuk, a on stoi na zewnątrz. To jest tak naprawdę jedyny moment, kiedy gdzieś się oddala.

Raz rozmawiał przez telefon, ale jak już wracaliśmy do ośrodka i znałam drogę. Mimo to, cały czas mnie instruował (naprawdę, podziwiam taką podzielność uwagi :D ).
Kierowca od 5 marca 2009 r. :D
Avatar użytkownika
sudari
 
Posty: 70
Dołączył(a): niedziela 13 lipca 2008, 18:23
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez De_Tal » środa 20 sierpnia 2008, 13:49

Ja na swojego instruktora także nie mogę narzekać. Spóźnień nie było praktycznie wcale, bo przecież tych 1-2 minut nie należy tak liczyć. Podczas całego kursu, 2 lub 3 razy zdarzyło się że zatrzymałem się podczas jazdy by on mógł na chwilę wysiąść, co nigdy nie trwało powyżej 5 minut. Nigdy nikogo dla niego nigdzie nie podwoziłem, a przez telefon rozmawiał jedynie służbowo. Tak więc - nie mogłem narzekać.
Prawo Godwina: Podczas przeciągającej się dyskusji w Internecie, prawdopodobieństwo przyrównania czegoś lub kogoś do nazizmu bądź Hitlera dąży do 1.
De_Tal
 
Posty: 17
Dołączył(a): środa 20 sierpnia 2008, 12:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez wojtuspl » środa 17 września 2008, 19:32

Witam

W moim przypadku było tak: o B się nie będę rozpisywał - inne to czasy były :)

Na C instruktor owszem jadł i palił w samochodzie, jednak pracując po tyle godzin nie ma innej możliwości. Owszem spaźniał się czasem po kilka minut; potrafił op.....lić, jednak zawsze słusznie. Potrafił również porządnie nauczyć. Facet z prawie 30 letnim stażem na tzw tirach, praktyk nie teoretyk. Jazdy zawsze zaczynały się i kończyły na placu - tam była baza. Nawet jak np jechaliśmy poza miasto i po powrocie na placyk okazało się że zostało jeszcze 15 min ( bo korki były za małe ) wykonywało się manewry na placyku - następny kursant grzecznie czekał na swoją kolej. Podczas zajęć na placu udzielał instrukcji i wysiadał z auta. Też się nie dziwię - ciężko przecież wysiedzieć tyle godzin na d...e. Oczywiście zawsze był w pobliżu i kiedy zachodziła taka potrzeba interwenjował.
Człowiek jest tylko człowiekiem, nie maszynką przykutą na 10-12 godzin do fotela, istotne chyba jest to, aby nauczył jeżdzic nailepiej jak potrafi. Ten "mój" potrafił to zrobić i wiem, że jak będę robił C+E, to zapiszę się znowu do niego.
pozdrawiam
wojtuspl
 
Posty: 16
Dołączył(a): wtorek 16 września 2008, 23:32
Lokalizacja: Kraków

Postprzez komarzyca » środa 17 września 2008, 20:13

jeżdżę z moim instruktorem 13 h i jedynie raz zatrzymaliśmy sie na minutkę przed bankomatem... miałam czas na odsapnięcie :lol: po stresach jazdy, a przy okazji poćwiczyłam parkowanie :D
Pan Andrzej jest punktualny, nie je w czasie jazdy, nigdy (poza hamowaniem jak ja nawaliłam) nie naciskał mi pedałów. Od drugiego dnia jeżdżę po trasach egzaminacyjnych, i zawsze jest to bite 120 minut, bo umawiamy się na 2 h na dzień. Nigdy nie usłyszałam złego słowa, mimo, że nie raz pewnie Mu skóra cierpła jak słyszał wycie silnika czy inne zgrzyty :oops:
Wszystkie manewry ćwiczymy cierpliwie, aż mi dobrze wychodzą i egzaminu się nie boję :D
26.08.2008 rozpoczęcie kursu :D
10.10.2008 ostatnia jazda :D
26.11.2008 egzamin teoretyczny - zdany
26.01.2009 egzamin praktyczny -
26.03.2009 -
22.10.2011 czy teraz się uda ?? ;P

Wszystko przede mną... mam nadzieję na zdany egzamin :P
Avatar użytkownika
komarzyca
 
Posty: 29
Dołączył(a): piątek 12 września 2008, 09:33
Lokalizacja: Chorzów

Postprzez hexx_ » środa 17 września 2008, 23:42

ja na mojego instruktora tez nie moge narzekac... ;)
..wsiadam do autka najczesciej za 2 nim przed rozpoczeciem godziny..no i wysiadam rowno po godzinie....jezlei ktos z nastepnych kursantow sie spoznia..to czesto wykorzystuje to...(wiem ze to okropne) ze jeszcze raz chce cos tam powtorzyc...
..
jeszcze ngdy sie nei zdarzylo zeby mial cos do zalatwienia w trakcie moich jazd... ;) nie licze oczywiscie rozmow przez telefon..bo mnie tez by sie nuuuudzilo straasznie wrecz....
czasami stoi obok i rozmawia chwilke...ale to naprawde jest chwilke...a ja w tym czasie tez nie jestem puszczona samopas...tylko cos robie..
i najwazniejsze ze nie mam uczucia straconego czasu...caly czas cos robie....za kazdym razem sie czegos ucze...
oczywiscie nie powiem mu tego wszystkiego..bo jeszcze mi w piorka obrosnie i zacznie wlansie jakies dziwne manewy ;) :twisted: :twisted:
hexx_
 
Posty: 51
Dołączył(a): środa 09 lipca 2008, 14:34
Lokalizacja: Katowice

Postprzez kcleo » sobota 22 listopada 2008, 22:21

Z moim instruktorem jest różnie. Czasem podjeżdżamy gdzieś np. pod sklep, czy kiosk, ale zawsze wcześniej wymaga ode mnie jakiegoś manewru np. parkowania-przodem, tyłem, skośnie, równolegle, czasem poprawiam manewr 3-4 razy, jeśli jest poprawnie-wychodzi kupić jedzenie, czy coś innego.
Nieco gorzej było na placu, bo odkąd wszystkie manewry wykonywałam w miarę poprawnie mój instruktor znikał na 20-30 minut w gabinecie sympatycznej pani sekrtetarki. Teoretycznie zawsze miał do "załatwienia" jakieś sprawy organizacyjne, ale i tak często kończyło się to stwierdzeniem "oj, kartę podpiszesz jutro, bo zapomniałem wziąć". Sytuacja taka miała miejsce 4-5 razy i pewnego dnia inny instruktor, który jeździ z kursantami w tych samych godzinach podszedł i zapytał mnie dlaczego się na to godzę i uświadomił, że także jestem odpowiedzialna za samochód, jeśli np. uderzę w coś przy parkowaniu na placu. Zapytałam o to mojego instruktora następnego dnia i od tamtej pory na placu zawsze pracuje ze mną a jak musi wyjść zostawia mnie pod "opieką" innego instruktora pracującego obok, lub przebywającego akurat na placu, a jak chce coś np. ze sklepu zawsze pyta, czy możemy podjechać tu czy tam. :-)
Mam świadomość tego, że to jest mój czas nauki, ale przecież każdy jest człowiekiem. 5 czy 10 minut nikogo nie zbawi.
I jeszcze jedno-czytałam dużo wpisów, w których kursanci narzekają na instruktorów, ze tego czy tamtego z nimi nie robią.
Ja też tak podchodziłam do tematu przez pierwszych 6 godzin-w samochodzie o niczym nie mówiłam-co bym chciała powtórzyć,czy zrobić, dopiero po jazdach-o kurczę, mój instruktor nie zrobił tego, czy tamtego. Teraz jeśli czegoś nie wiem, to pytam, nawet jeśli to tzw "głupie" pytanie. Instruktor jest niezwykle cierpliwy i powtarza coś nawet 10 razy, jeśli o to proszę.

Praca instruktora jest ciężka, wiem, co mówię, bo sama szkolę różnych ludzi
kcleo
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 19 listopada 2008, 20:57

Postprzez przemysuaw » sobota 22 listopada 2008, 23:05

Przypomniał mi się kurs sprzed kilku lat.
Pod jego domem byłem dosyć często, zwykle w momencie jak zgłodniał i wpadał po kanapki. Zdarzyły się także inne sytuacje, a to rodzinkę jego do dziadka na imieniny zawieźć, a to podwieźć syna do pracy, innym razem robotnikom, którzy robili u niego na budowie zabrakło w maluchu benzyny i nie mieli jak dojechać, więc oczywiście telefon do instruktora, ten "spoko już jedziemy z paliwem" i kierunek stacja, paliwo w kanister, powrót do auta i pędem w kierunku robotników (poza miasto), ograniczenie na wylocie do "60", wedle polecenia intruktora przeleciałem "100". Ale najbardziej wkurzające to było podczas ostatnich godzin na placu. Auto ledwo jeździło (można było wpakować gaz do dechy i swobodnie poruszać się prędkością 3-4 km/h, więcej nie poleciał) i oczywiście tym autem robienie manewrów (z częstą pomocą instruktora w pchaniu auta, kiedy zatrzymało się chociażby o kamień i nie miało siły ruszyć), podczas gdy nowo zakupiona i gotowa do jazdy corsa stała pod płotem... Po próbie zwrócenia uwagi dyrektorowi auto-szkoły w odpowiedzi usłyszeliśmy "niech się Państwo cieszą, że wogóle jeździł)... Paranoja normalnie :D
przemysuaw
 
Posty: 7
Dołączył(a): piątek 14 listopada 2008, 15:50

Postprzez Pinhead » niedziela 23 listopada 2008, 10:32

przemysuaw ale wyjeździłeś w tej szkole wszystkie godziny kursu podstawowego ?
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez kev » wtorek 25 listopada 2008, 20:30

Ja miałem super instruktora. Dogadywałem sie z nim ale też czasami coś sobie załatwiał podczas moich jazd ale jakoś mi to nie przeszkadzało specjalnie. Co do hamowania i pomagania sprzęgłem to nigdy ale to przenigdy tego nie robił bo nie miał powodu. Nawet jak była śnieżyca i mnie prawie wyrzuciło z zakrętu to wiedział na co mnie stać i tylko się wzdrygnął ale nie interweniował bo sobie spokojnie poradziłem. Naprawde współpraca sie układałą super i niby sie ciesze, że mam prawko ale fajnie mi się z nim jeździło :P Chyba go kiedyś przewiozę autem bez "L" na dachu :D
Obrazek
24.11.2008 Teoria + Praktyka (MORD Kraków) za pierwszym razem :)
http://autormk.pl - Diagnostyka samochodowa
Avatar użytkownika
kev
 
Posty: 367
Dołączył(a): niedziela 14 września 2008, 11:52
Lokalizacja: Kraków

Postprzez madalena » niedziela 30 listopada 2008, 19:29

Mojemu instruktorowi zdarzyło się zasnąć: robiłam parkowanie prostopadłe przodem i jak już wyjeżdzałam tyłem to pytam sie czy mam wolne z prawej(kiepska widocznośc) a tu bez odzewu :D Patrze a moj instruktor w najlepsze sobie drzemie głosno przy tym sapiac :shock:
madalena
 
Posty: 25
Dołączył(a): piątek 17 października 2008, 20:11

Postprzez kev » niedziela 30 listopada 2008, 22:26

agniesiaa90 napisał(a):kev odnosze wrazenie ze odkad zdales to wszysko jest piekne cudowne i wogole :) ciekawe co by bylo jakby Cie oblał egzaminator

Bo życie jest piękne :D
Jakby mnie oblał to ja nie wiem. Pies pogrzebany ;P
Obrazek
24.11.2008 Teoria + Praktyka (MORD Kraków) za pierwszym razem :)
http://autormk.pl - Diagnostyka samochodowa
Avatar użytkownika
kev
 
Posty: 367
Dołączył(a): niedziela 14 września 2008, 11:52
Lokalizacja: Kraków

Postprzez kev » niedziela 30 listopada 2008, 23:00

Tacy ludzie mają już umiejętność oceniania kierowcy i tego jak jeździ po 5 min jazdy więc może był spokojny. Mi instruktor pratkycznie w ogóle nie hamował ani nie ingerował w moja jazdę bo powiedział, że on nie ma wątpliwości czy ja wypadne z zakrętu, czy dohamuje się przed przjesciem itp. Mówił, że o to jest spokojny jadąc ze mną a ze z niektórymi kursantami to się trzęsie noga nad hamulcem :D
Obrazek
24.11.2008 Teoria + Praktyka (MORD Kraków) za pierwszym razem :)
http://autormk.pl - Diagnostyka samochodowa
Avatar użytkownika
kev
 
Posty: 367
Dołączył(a): niedziela 14 września 2008, 11:52
Lokalizacja: Kraków

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości