U mnie też było wiele zabawnych sytuacji, ale po dwóch miesiącach to już niewiele pamiętam.
Ogólnie to instruktora miałam bardzo wesołego i zawsze miło nam się rozmawiało i także często podśmiewało z innych kierowców.
Jedna ze śmieszniejszych sytuacji była na kursie teoretycznym:
temat: wyposażenie obowiązkowe w samochodzie
instruktor pokazuje zdjęcie, na którym jest koło i pyta się kursantki, a na tym zdjęciu jakie jest obowiązkowe wyposażenie, a ona na to: Kołpaki :)
Innym razem opowiadał nam jak jedna laska na egzaminie miała zmierzyć poziom oleju w silniku. No to ona wyciąga bagnet, wyciera szmatką, odkręca korek wlewu oleju i wkłada bagnet. Na to egzaminator pyta czy jest pewna tego co robi i żeby powtórzyła, a ona ponownie to samo zrobiła :D
Więcej na chwilę obecną nie pamiętam, ale jak coś sobie przypomnę to dam znać :)