No nie wiem. Dla mnie prędzej pójściem na łatwiznę jest trzymanie kursanta na placu. Ucząc cofania gdzieś na mieście instruktor musi mieć oczy dookoła głowy, czy kursant niczego nie skasuje, a tutaj sobie jeździ w tą i z powrotem po pustym placu, a instruktor przez większość czasu może sobie równie dobrze w rogu szluga palić i obserwować jak kursant 'wyczuwa'.
Oczywiście są zwolennicy nauki 'na sucho', na fantomach, czy symulatorach. Taka nauka na niby ma na pewno 2 zalety:
-nie zrobisz nikomu kuku (ale to raczej zaleta dla tego co Cię pilnuje)
-można odwzorować sytuacje, z którymi się na co dzień ciężko spotkać (ale akurat jazda po łuku mi się czymś takim nie wydaje)