przez baquerro. » niedziela 26 lipca 2009, 16:35
Ja nie rozumiem, jak można usprawiedliwiać takie oszukiwanie kursantów małą pensją. I to takie oszukiwanie wprost, bo wiadomo, że instruktorzy mają swoje sposoby, żeby zaoszczędzić na paliwie (placyk), podobnie jak barmani na alkoholu, ale chyba jeżeli barman naleje pół piwa i każe zapłacić za całość, bo mało zarabia, to jednak chyba większość z nas go wyśmieje (dlatego są inne metody). Natomiast okradanie kursantów z czasu jazd aż razi po oczach. A już najbardziej okradanie ludzi, którzy wykupili dodatkowe godziny (mimo że w sumie na jedno wychodzi, bo standardowe godziny są przecież i tak w cenie kursu), ale jeżeli ktoś płaci 50 zł za godzinę, a instruktor okradnie go z 12 minut (pewnie coś koło średniej), to kursant zapłacił 10 zł (często do ręki instruktorowi, który tego nigdzie nie zamierza wpisać) za czekanie na chodniku, ewentualnie za możliwość posiedzenia za kierownicą.
Drugą sprawą jest stwierdzenie wielu osób w tym wątku, że 25 czy tam 30h to nie robi różnicy, bo przecież jak jesteś inteligentny, czy tam umiesz jeździć (zdolności), to zdasz egzamin i super. Ale przecież to zupełnie o to nie chodzi, a przynajmniej nie wszystkim. Na kurs idzie się po to, żeby się czegoś nauczyć, a nie tylko zdać egzamin, a potem bać się poruszać po drogach (np. wyprzedzać poza terenem zabudowanym). Jeżeli ktoś uważa, że wyjeździł 20h, ale generalnie zdał egzamin, więc jego instruktor był świetny (miał przecież prawo robić sobie przerwy), to oczywiście jego sprawa, ale jeżeli inny uważa, że podpisał z ośrodkiem umowę na 30h szkolenia praktycznego i chciałby je uzyskać, to chyba też ma do tego prawo?
Inną sprawą są ceny za kursy. I to tłumaczenie, że skoro wybierasz tanią ofertę, to nie możesz się spodziewać wypełnienia warunków umowy, to już w ogóle jest bez sensu. Czy jeżeli wybiorę najtańszą ofertę za minutę w telefoni komórkowej, to minuta będzie mi się liczyć, co 50 sekund? Owszem wiadomo, że w kursach jest trochę inaczej, może instruktor będzie gorszy itp., ale pewne kwestie są zawarte w umowie i jeżeli OSK coś gwarantuje, to powinno być to zapewnione przez jego pracowników (a jeżeli wiąże się to ze zbyt niską stawką dla nich - ewentualnie innymi niekorzystnymi warunkami, no to cóż można iść do konkurencji).
A i na zakończenie chciałbym dodać, że np. ja daję korepetycje, to także praca na godziny i nigdy nie kończę przed czasem (najczęściej trochę po, bo nie przerywam nagle), umawiam się na następne poza czasem, nie robię przerw, nie jem w czasie i jakoś żyję z tym i jest mi dobrze. Ale jeżeli ktoś chce tłumaczyć, że oszukuje, bo w Polsce nie wypada inaczej, to trudno. Szkoda tylko, że kursantami są najczęściej młodzi ludzie, nieświadomi jeszcze wartości pieniądza, często tracący nie własne, a np. pieniądze rodziców, więc pewnie sytuacja ta prędko się nie zmieni.