dla mnie to koszmar , ciągle są trudności , ciągle łaska ze strony ośrodka , płaci sie grube pieniądze , a potem robią łaskę ze z Tobą jeżdzą , ciągle słyszę że jestem wyjątkowo ciężkim przypadkiem , połowa lekcji to poniżająca terapia jestem u kresu sił , ta praktyka jest stosowana chyba w tej szkole nagminnie , bo inni kursanci też mają depresję po jazdach mimo że mają inne instruktorki ,
(...) cicho dyskretnie doprowadzają kursanta do takiego dna żebrak słów , nikt nigdy mnie tak w życiu nie upodlił , tak zjechała mi samoocena że miałam już myśli ....
- ja trafiłem na instruktora, który czasami sprawiał wrażenie, że wykonuje swoją pracę za karę; przez 30 godzin nie wydusił z siebie więcej niż musiał, także jazda wyglądało tylko i wyłącznie na zasadzie "w lewo", "w prawo", "zawracamy na rondzie"; czasami ewentualnie kilka karcących słów
Z tych zajęć nie dowiedziałam się nic. Jazdy miałam z (...), który notorycznie skracał je o ok 15 min (co w ciągu 15 jazd daje225 min-czyli obciął mi prawi 4 godziny!!!!!) Po kilkakrotnym upomnieniu, zaczął być bardzo niemiły, ale nic się nie zmieniło. Atmosfera była nieciekawa, brakowało mu cierpliwości i niewiele mnie nauczył.
Na każdych jazdach byłem na placu i to po 30-40 minut nawet jak już mi ten łuk wychodził. Na placu instruktor za każdym razem wychodził z samochodu szedł do kolegów i siedzieli sobie w lub pod kioskiem, więc wszystkiego uczyłem się można powiedzieć, że sam. No i jeszcze jedna sprawa. Uważajcie na szefostwo!!! Jedno gorsze od drugiego. Wystarczy, że szef zauważ ze nie daj Boże na łuku ktoś używa gazu lub na mieście za szybko jedzie to zaraz wyskakuje z mordą i swoimi tekstami: „ nie jeździjta tak szybko!!! Nie, używajta gazu!!! Ona natomiast jak siądzie z wami do samochodu to też zacznie się wszystkiego czepiać wydzierać na instruktora, kursanta i straszyć, że się z nią będzie jeździło a kobiecina nawet uprawnień na instruktora nie ma.
- Po skończonych wykładach czekałem ok. 4 tygodni na jazdy!
- Na placu kółko wzajemnej adoracji instruktorów
- W tej karcie, co ma każdy kursant ściemniają, co do wykonywanych manewrów
- Instruktorzy często załatwiają swoje osobiste sprawy podczas jazd
Mają lekceważący stosunek do kursantów, to jest fabryka, nie patrzą na jakość tylko na ilość i kasę. (...) Ale to wszystko jeszcze byłoby do zniesienia, najgorsze było podejście do kursantów, godziny jazd porezerwowane z miesięcznym uprzedzeniem i wciskanie ludzi na siłę, nawet na 6 rano czy 22 wieczorem. To wszystko jeszcze nic,jakby się z tego wywiązywali... do mnie dwukrotnie rano nie przyjechał instruktor, bo coś tam, za co łaskawie mnie przeproszono (a jak u nich się odwoływało to już problemy z kolejnym terminem duże,i trzeba było płacić najczęściej i tak za tą godz ) kompletny brak szacunku, nie interesowało ich to czy kursane ma czas czy nie...czekanie godz w kolejkach. koszmarnie wspominam ten kurs,
jazdy okazały się totalną porażką. Pomijając ordynarne i prostackie zachowanie pana instruktora, który ubarwiał niemal każde zdanie przekleństwem, to zachowywał się w sposób uniemożliwiający mi kontrolę nad pojazdem. Rozumiem, że człowiek mnie nie zna, nie wie, jakie są moje umiejętności, ale czy naprawdę musi puszczać za mnie sprzęgło, zmieniać biegi i przy każdym postoju zmuszać do brania na "luz"? Kierownicę wyrywał mi niemal cały czas. Właściwie miałam wrażenie, że to nie ja prowadzę pojazd, ale ten pan. Cały czas musiałam słuchać uwag na temat "tępych" kursantów, których musiał uczyć oraz wulgarnych komentarzy na temat skąpo ubranych dziewczyn na ulicy. Podsumowując, zmarnowałam niepotrzebnie czas i pieniądze.
To tylko kilka wybranych cytatów z oceny OSK. A jest ich dużo, dużo więcej. Jak czytam takie coś to nasuwa nasuwa się od razu pytanie. Dlaczego? Dlaczego ludzie dorośli bo przecież prawo jazdy jest dla ludzi dorosłych (chyba, że pełnoletni nie znaczy dorosły i odpowiedzialny) dają się tak wykorzystywać. Koszmar, zmarnowany czas i pieniądze...oblany egzamin. Dlaczego nikt z tych cierpiących nie zmienił szkoły tylko do końca uczestniczył w tym koszmarze? Ja wiem, że najłatwiej się tylko narzeka a najtrudniej coś robi. Ale samym narzekaniem daleko nikt nie zajdzie. Całe, życie chcecie być tacy niezaradni? Zacznijcie walczyć o swoje. Nie odpowiada wam coś to idziecie gdzie indziej.
A może jest jeszcze inna odpowiedź na to dlaczego? Może ktoś ją zna.