przez set » niedziela 17 kwietnia 2005, 12:12
To bedzie ostry post ... Mi sie wydaje, ze Twoj problem polega na tym, ze zyles tyle lat z obawa czy isc na kurs czy nie i teraz kiedy poszedles, kiedy wsiadasz do samochodu z gory zakladasz ze cos sie stanie, ze cos pojdzie nie tak itd. Chlopie wez sie w garsc, odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz w zyciu miec prawo jazdy, miec rodzine, jezdzic z zona, dziecmi na wakacje, miec dobra prace, jezdzic do pracy/w pracy samochodem? Cale zycie sierota nie mozna byc! Przezyles kiedys wypadek, OK - takie rzeczy sie zdarzaja, takie jest zycie, trzeba sie otrzasnac i isc dalej przed siebie, trzeba miec swoje zdanie, swoje cele i nie zwracac uwagi na to co mowia inni (tu instruktor etc.). Swiat jest tak brutalny i spotkasz jeszcze tylu ludzi, ktorzy beda Ci rzucac klody pod nogi, ze gdybys ich chcial sluchac to cale zycie bylbys pomiatany! Glowa do gory, meska decycja - "chce miec prawo jazdy", udowodnij sobie i innym ze sie mylili zamiast narzekac i myslec o tym co bylo kiedys. Czym wiecej o tym myslisz tym wiecej watpliwosci bedziesz nabieral. Olej to, wsiadz do samochodu, zapusc muzyczke i w droge. Przelam sie, zobaczysz, ze to nic strasznego. A tym, ze cos nie wyszlo Ci na poczatku sie nie przejmuj, poczatki zawsze sa trudne. Inna sprawa to to, ze Ty moze wogle nie chcesz miec prawa jazdy, chcesz by na wakacje wozila Cie zona, a w pracy pani Jadzia sekretarka.
Jesli Cie urazilem to sorry, ale takie mam zdanie na ten temat...
"Musicie byc mocni moca milosci, ktora jest potezniejsza niz smierc..." Jan Pawel II
Prawo jazdy kat. B zdane za 1 razem: 09.03.2005, odebrane: 21.03.2005