Kiedy światła drogowe

[maryann]

tu jeszcze coś wygrzebałem ze swoich...

Czytałeś Lema, z opowieści o pilocie Pirxie "Ananke"? Albo mitologię? Wygląda jakbyś miał osobowość anankastyczną...
Podsunąłem prostą kwestię o światłach białych[przednich], a Ty zamiast podjąć temat w sposób prosty zawaliłeś się wielokrotnością zbędnych informacji i rozszerzeń a do sedna ani nie próbowałeś się odnieść! Po co to wszystko??
Co więcej spróbowałem Cię podając potoczne określenia świateł, o jakie mi chodzi - no bo przecież ktoś z twoim doświadczeniem, jakim się chwalisz powinien i zwyczajowe nazwy znać i skojarzyć. A tu nie. Rozwijasz dyskusje na dziesiątki wątków i setki kierunków zamiast trzymać się sedna. Chcesz dojść do jakichkolwiek wniosków, czy tylko bić pianę?

Potrafisz skupić się i konkretnie odpisać?

[Cyryl8]

Na Lemie się wychowałem.
Na maturze z polskiego korzystając z wolnego tematu napisałem o jednej książce Lema, a tak wolny wybór nie był wtedy mile widziany, więc moja wychowawczyni ledwo mnie wybroniła na 3.

Już jako dzieci mieliśmy takie programy w TV o antycznej Grecji, które prowadził Szymon Koliński okraszając opowieści rysunkami.
Mitologia Parandowskiego była lekturą obowiązkową.

Natomiast co do terminologii to źle trafiłeś, bo ja jestem z tych, którzy wprowadzają i wymagają określeń jakie obowiązują w aktach prawnych.
To tak jakbyś wymagał od nauczyciela polskiego, aby pisał z błędami.

Bo to co proponujesz jest podczas egzaminu błędem.
Gdy masz sprawdzić stan techniczny pojazdu musisz sprawdzić między innymi światła, na kat. B, C tylko jedne, na kat. E wszystkie, na kat. D podczas omawiania warunków dodatkowych autobusu.
Masz wskazać, nazwać i sprawdzić światła zgodnie z tym co jest w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych pojazdów.
Jeżeli będę te światła nazywał jak w języku potocznym, nie będę egzekwował prawidłowego nazywnictwa, czy to na wykładach czy zajęciach praktycznych, moi kursanci będę padali na egzaminie. Będą mieli pretensje do mnie i będą mieli rację.

Więc nie wymagaj odemnie abym szedł pod prąd.

[maryann]

I na prawdę nie rozumiesz co napisałem, o jakich światłach mówię? Tyle chciałem, możesz użyć innych pojeć; ja je pewnie zrozumiem.
I możesz wrócić do tematu? Potrafisz coś ponad przepisy powiedzieć studentom? Użyć jakiegoś argumentu ludzkiego? Bo jak nie, to cztery strony wątku do kosza. I w ogóle dyskusja z Tobą.

[Cyryl8]

widzisz, Ty masz taki komfort, że możesz pisać co chcesz nie musisz się martwić o konsekwencje.

instruktor, tego nie może.
nie może robić co chce, nie może pisać jak chce.

prowadzę sporo szkoleń związanych z prawej jazdy, od samych kursów na prawo jazdy w formie wykładów, zajęć praktycznych, poprzez Kwalifikację Wstępną, Szkolenie Okresowe, dla kierowców wykonujących przewóz: zwierząt, ładunków niebezpiecznych, ładunków nienormatywnych, skończywszy na kandydatach na wykładowców i instruktorów czy warsztaty doskonalenia zawodowego dla instruktorów.

nie jestem osobą anonimową.
większość ratowników zna mnie z kursu kat. C, wyszkoliłem na potrzeby MPK z 200 kierowców, a podczas Szkolenia Okresowego przez moje "ręce' przeszło ponad 300 kierowców MPK oraz drugie tyle innych firm transportowych i jeszcze wielu w związku ze szkoleniem na torze doskonalenia jazdy czy na symulatorze.

część z nich zapomina o mnie po kursie, ale znaczna część nie, czy to na drodze czy poza nią.

nie mogę nawet w życiu codziennym jeździć lekceważąc przepisy ruchu drogowego. ktoś może nagrać mnie na kamerce i pokazać z komentarzem:
"o patrzcie! wymaga od innych, a sam olewa" czy coś w tym rodzaju.

i podobnie jest z obecnością w mediach, tu również jestem osobą rozpoznawalną.
poczytaj jak przy każdej wypowiedzi do dzisiaj kolega Autobusiarz wypomina mi, że szkoliłem na autobusie z pękniętą szybą jakieś 13 lat temu.
dlatego nie mogę się wypowiadać, a zwłaszcza na forum związanym ściśle z przepisami ruchu drogowego w sposób potoczny. w sposób jaki na co dzień staram się wykorzenić i ganię za takie określenia.

także jak widzisz nie mam takiego komfortu ja Ty, aby pisać dowolnie.

[gumik]

Cyryl, proponuję skupić się na meritum dyskusji. Jeśli czujesz, że nie masz niczego wartościowego do dodania, rozważ możliwość niekomentowania. Zdaję sobie sprawę, że i ta wiadomość może wydawać się nieistotna, ale mam nadzieję, że wprowadzenie perspektywy zewnętrznej przyczyni się do pozytywnej zmiany. Oto mój jedyny post na ten temat, nie planuję powracać do tej kwestii, ani odpowiadać na komentarze nieistotne z punktu widzenia wątku głównego.

[Cyryl8]

jeżeli kolega chce ode mnie precyzyjnej odpowiedzi, to musi precyzyjnie zadać pytanie.
tak jak wcześniej napisałem pojęcia potoczne nie są precyzyjne i różni ludzie różne światła kwalifikują jako długie czy krótkie.
jak mam odpowiedzieć?
w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych pojazdów nie ma ani świateł długich, ani krótkich więc czy odpowiedź ma być zgodna z przepisami, czy z czym?

gdyby to było forum dla szewców, kelnerów czy hydraulików może i by to przeszło, ale nazwa tego forum i jego tematyka chyba do czegoś zobowiązuje.

[maryann]

różni ludzie różne światła kwalifikują jako długie czy krótkie.

Serio?

[Cyryl8]

różni ludzie różne światła kwalifikują jako długie czy krótkie.

Serio?

długie to mogą być drogowe, a mogą być mijania (tak je przed laty nazywano).
krótkie to mogą być pozycyjne, postojowe, obrysowe przednie, a także mijania, bo też tak niektórzy je nazywają....

i obecnie światła do jazdy dziennej

przynajmniej ja się z tym spotkałem, więc jakbyś Ty określił co rozumiesz jako światła długie i krótkie w znaczeniu przepisów (rozporządzenie w sprawie warunków technicznych pojazdów), to byłoby dużym ułatwieniem.

[maryann]

Dobra,
chodzi mi o drogowe, niebieska kontrolka.
3. funkcja.
I nie ma tego w przepisach(choć może w jakimś rozporządzeniu o warunkach czy innej ustawie. Ale zwykłego kierowcy to nie obchodzi, więc nie idź tą drogą) zresztą żadnej z dwóch pierwszych. Jest tylko czwarta - oślepianie.

[Cyryl8]

Światła drogowe mają jeszcze jedną funkcję, która nazywa się "światła ostrzegawcze".
Przyciśnięcie powoduje jeden błysk.

W razie zauważonego zagrożenia jesteśmy obowiązani ostrzec nadjeżdżających z przeciwka przełączając światła mijania na drogowe lub światłami ostrzegawczymi, ponieważ nie wszystkie pojazdy mają tą funkcję.

Oczywiście nie oślepiając ostrzegając z większej odległości.

[maryann]

Na pewno światła oświetlają drogę.

Pozwalają też dostrzec pojazd.

Ale różnica między krótkimi(do 40 m) a długimi jest taka, że te drugie pozwalają dostrzec nie tylkodroge, pojazd ale i zbliżanie się pojazdu; widać [snop] światła, same światła, a nie tylko źródło światła.
Gdy np dojeżdżam do szczytu wzniesienia na drogowych, a z drugiej strony dojeżdża pojazd na mijania to go nie widać, ja nie spodziewam się pojazdu tylko nagle go widzę dopiero jak wychynie. I walę mu po oczach, w tempie nagłym zmieniam światła(albo nie), on próbuje (jak zdąży) mi błysnąć, obaj jesteśmy oślepieni. A wszystko byłoby OK, gdyby jeden i drugi dojeżdżał na długich, w porę byśmy je zmienili i byłoby git!
Ale cóż, 30 godzin wyłącznie po mieście, a drogowe nie włączone ani raz. I tylko jedna minuta na wykładzie może kierowcę przygotować na takie zdarzenia. Większość, jak im się tego nie powie to nigdy tego nie wymyśli.

[Cyryl8]

Czyli "krótkie" to dla Ciebie światła mijania, a pozycyjne w takim razie to jak nazywasz?

To o czym piszesz to wydaje mi się nie funkcja świateł drogowych, ale raczej sposób korzystania z nich.
Aby coś takiego przećwiczyć musiałoby być spełnionych kilka warunków:
po zmroku, aby jechać na światłach drogowych,
droga bez innych pojazdów, aby jechać na światłach drogowych,
nadjeżdżający jeden pojazd, ale na światłach drogowych,
i jeszcze po jakimś czasie drugi, aby sytuację ponownie przećwiczyć.

Może się tak zdarzyć, że przejeździsz 50h po nocy i na taką sytuację nie trafisz.
Drogi wokół Wrocławia są tak zatłoczone, że pojazdy jeżdżą w takich odstępach od siebie iż włączenie świateł drogowych jest niemożliwe.
Trzebaby wyjechać na stare drogi w kierunku Opola, Warszawy, Poznania czy Kłodzka, ale dopiero około 30-40km od Wrocławia robi się na tyle luźno, aby włączyć światła drogowe i to po północy.
Ja jeżdżąc samochodem osobowym po mieście światła drogowe włączam tylko raz w roku, podczas przeglądu rejestracyjnego.

Jeżeli mówisz o takim względzie świateł drogowych, to wypadałoby dodać, że oświetlone nimi światła odblaskowe innego pojazdu powinny być widoczne z odległości 150m.

[maryann]

Czyli "krótkie" to dla Ciebie światła mijania, a pozycyjne w takim razie to jak nazywasz..
(...)
Może się tak zdarzyć, że przejeździsz 50h po nocy i na taką sytuację nie trafisz.

Nie znam innej nazwy pozycyjnych. A Ty znasz?
(...)
Czyli się zgadzamy. Dlatego to trzeba powiedzieć.

[Cyryl8]

Mówić można, ale jak zrealizować?

[Cyryl8]

wrócę jeszcze do potocznych określeń.

otóż większość ludzi z jakimi się spotkałem jako długie rozumie światła drogowe, a jako krótkie światła pozycyjne.

otóż światła mijania to sprawa w historii motoryzacji dość świeża.
na początku gdy pojazdy miały już instalację elektryczną były wyposażone w światła krótkie (pozycyjne) do tego aby był widoczny i światła długie (drogowe) do jazdy, aby widzieć drogę.

oczywiście pojawiło się zjawisko oślepiania.
mimo, że bardzo wcześnie Philips opatentował żarówkę z dwoma żarnikami, to tak naprawdę w Europie światła mijania pojawiły się dopiero w 1957 roku.

co prawda data 1957 rok wydaje się odległa, ale tylko pozornie.

jeszcze nie tak dawno samochody niektóre z Francji miały żółte światła mijania, a nawet w naszych przepisach określało się to barwą żółtą selektywną,

skąd wzięły się te żółte światła.
w 1940 roku po zdobyciu Paryża i zajęciu Francji Niemcy wprowadzili dekret na mocy którego samochody rejestrowane na Francuzów miały światła żółte, a niemieckie światła białe. tak aby patrol niemiecki w nocy wcześniej wiedział jakie auto jedzie.

po wojnie w odruchu patriotycznym Francuzi pozostawili żółte światła, a inne kraje dopuściły ten kolor.
w Polsce dopiero od 1 stycznia 2010 roku zakazano stosowania żółtych świateł innych niż kierunkowskazy.

więc skutki przepisu z czasów wojny, z innego kraju obowiązywały w Polsce jeszcze przez 70 lat.