skax napisał(a):Otoz wyobrazmy sobie, ze jade 60km/h na 4 biegu i wiem ze na nastepnym skrzyzowaniu mam skrecic w prawo, a drogi sa dosc waskie. Widze skrzyzowanie i zaczynam hamowac. No i wlasnie ostatnio tak robilem. Hamuje na tej 4 i mi samochod w koncu zaczal drgac, a predkosc nadal nie byla przystosowana do 2 biegu,
Przy ok 1000 obr/min na 4 biegu jest ok 25-35km/h i po redukcji na 2bieg da to ok. 2-2,5tys obr/min Nie wiem w czym widzisz problem
skax napisał(a): a chyba przeskakiwac 4->3->2 to nie ma na to czasu, jesli jade te 60, a skrzyzowanie jest stosunkowo blisko. Jezdzilem duzo ze starszymi, doswiadczonymi kierowcami i ich technika jest taka, ze po prostu z tej 4 wrzucaja sobie na luz, hamuja tak do skrzyzowania, jada bardzo wolniutko, 2 bieg i skrecaja. 0 szerpniec, zgrzytow, bezpiecznie . Wiem, ze to niby zla technika.
Po co:
1. pozbawiac się kontroli nad autem, zwlaszcza gdy porusza się ze sporą prędkością
2. zużywać bardziej hamulce, bo hamujac silnikiem mniej się je naciska
3. zużywać więcej paliwa, hamując silnikiem nic nie zużywasz
skax napisał(a):No to jest analogiczne do dojezdzania na luzie jak dla mnie .. bo przez duza czesc jedziesz z wduszonym sprzeglem

.. probowalem tak z tym luzem i jest latwo ! A tak jak Ty to robie czesto rowniez
Jak mam dużą predkość i dość blisko do miejsca, gdzie muszę sie zatrzymać to hamuję nożnym, jak obroty spadną do ok 1000obr/min wrzucam 2 bieg - jednocześnie dalej hamując nożnym.
W chwili gdy obroty spadną poniżej 1000 na 2 biegu wciskam sprzęgło, zmniejszając [ale nie puszczając] jednocześnie nacisk na pedał hamulca. W tym momencie praktycznie już stoję i wrzucam luz. Lewa noga idzie na podnóżek/martwy pedał i odpoczywa.Jeżeli miałem wjechać w ciasny skret, np. boczną uliczkę To robie identycznie, aż do
zielonego tekstu i
przed wejściem w skręt wyhamowuję do predkości z jaka przejadę ten ciasny łuk.
Wchodząc w łuk nie naciskam już hamulca. Jezeli widoczność jest dobra to kładę nogę na pedał gazu, tak by wyjeżdzajac z łuku od razu przyspieszyć. Jeżeli widoczność jest zła [istnieje ryzyko, ze ktoś mi wyskoczy], to trzymam noge na pedale hamulca,
ale go nie naciskamW obu wypadkach jeżeli miejsca na wyhamowanie jest wiecej, redukuję od razu bieg, tak by po redukcji nie przekroczyc 3000 obr/min [powyżej tych obrotow silnik jest zdecydowanie głośniejszy i hamowanie jest bardziej agresywne co mogloby zaskoczyć kogoś z tyłu] i później jak na tym zredukowanym biegu dojdę to takich obrotów, zeby po kolejnej redukcji nie przekroczyć 3 tys obr, wykonuję kolejną redukcję. W ostatniej fazie przy niewielkiej predkosci dopiero hamuję nożnym.
Jeżeli do miejsca zatrzymania mam bardzo daleko, to tylko puszczam nogę z gazu, redukjac o jeden bieg dopiero gdy dojdę do 1000 obr/min