Wprawdzie niedawno ktos pisal, ze "zawsze na luzie" :) , ale i tak zapytam:
Instruktor uczyl mnie, pewnie tak, jak wiekszosc, ze przy dojezdzaniu do swiatel (zakladajac, ze jest czerwone) najpierw hamuje, potem do hamulca wciskam tez sprzeglo (jak predkosc jest juz mala). Na swiatlach moge stac albo na luzie (z puszczonym sprzeglem) albo z wcisnietym, na jedynce, gotowa do ruszenia. Przed zakretami kazal mi redukowac na 2 i tak pokonywac zakret.
A teraz wersja, ktorej kategorycznie domaga sie ode mnie moj Maz (tez krzyczacy, ale juz coraz mniej :) ):
Widze czerwone - wrzucam na luz i hamuje. Na swiatlach absolutnie na luzie (ponoc psuje sprzeglo wciskajac je bez potrzeby???)
Przed zakretem tez na luz, zakret na luzie, po zakrecie sprzeglo i bieg dostosowany do predkosci/obrotow.
A ja Wy robicie, jak was uczyli i jak jest stosowane w praktyce, przez bardziej doswiadczonych Jezdzacych?
Pozdrowienia,
Mysza