Strona 1 z 7

Luz czy biegi

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 14:35
przez Mysza
Wprawdzie niedawno ktos pisal, ze "zawsze na luzie" :) , ale i tak zapytam:
Instruktor uczyl mnie, pewnie tak, jak wiekszosc, ze przy dojezdzaniu do swiatel (zakladajac, ze jest czerwone) najpierw hamuje, potem do hamulca wciskam tez sprzeglo (jak predkosc jest juz mala). Na swiatlach moge stac albo na luzie (z puszczonym sprzeglem) albo z wcisnietym, na jedynce, gotowa do ruszenia. Przed zakretami kazal mi redukowac na 2 i tak pokonywac zakret.
A teraz wersja, ktorej kategorycznie domaga sie ode mnie moj Maz (tez krzyczacy, ale juz coraz mniej :) ):
Widze czerwone - wrzucam na luz i hamuje. Na swiatlach absolutnie na luzie (ponoc psuje sprzeglo wciskajac je bez potrzeby???)
Przed zakretem tez na luz, zakret na luzie, po zakrecie sprzeglo i bieg dostosowany do predkosci/obrotow.
A ja Wy robicie, jak was uczyli i jak jest stosowane w praktyce, przez bardziej doswiadczonych Jezdzacych?
Pozdrowienia,
Mysza

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 14:58
przez bialy
Nigdy nie powinno sie jezdzic na luzie [chodzi o polozenie drazka skrzynie biegow :D], za jazde na luzie [dalej chodzi o biegi :D] egzamin jest nie zaliczony. Dojezdzajac do skrzyzowania na luzie hamujac tylko zwyklum hamulcem roboczym przyspieszasz zuzycie tarcz i klockow hamulcowych. Pokonywanie zakretow na luzie [dalej biegi :D] nie zapewnia ci dynamiki, nie mozesz przyspieszyc. Sprzeglo zuzywa sie najbardzie w momenci wciskania, puszcania, jazdy na polsprzegle [zuzywaja sie dociski i tarcze], gdy trzymasz sprzeglo wcisnieta pracuja tylko lozyska [te sie chyba mniej, wolniej zuzywaja]. W zyciu codziennym jezdze na luzie w korkach [powoli sie tocze - najmniej oporow, cigle nie przyspieszam, mniej hamuje, mnie zuzwyawam benzyny.

A tak BTW to wszytkim polecam jazde na luzie [nie chodzi o skrzynie biegow] :D:D:D

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 15:54
przez Colin is the best
Na zakręcie na luzie :?: Nie podobego. Taka jazda grozi śmiercią lub kalectwem :wink: Jak masz taki zwykły zakręt 90 stopni, to normalnie na 2 (tak uczą), chociaż bez problemu można pokonać go i na 3, i ja tak zazwyczaj robię, bo mi się nie chce zwalniać do 20-30km/h na każdym zakręcie. Ale czemu uczą, że na 2 najlepiej :?: Ano dlatego, żeby zwolnić i bezpiecznie przejechać zakręt, a potem mieć dobre przyśpieszenie. Jak masz zamiar wrzucać na luz przed zakrętem, to lepiej zmień bieg i poprostu wciśnij sprzęgo. Tak jest szybciej.

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 16:50
przez Sławek_18
Nie wiem skad wytrzasnal ten patent o przejezdzaniu zakretu na luzie (chodzi o biegi :P ) to naprawde jest niebezpieczne! Nigdy w zyciu, nawet zmiany biegu na zakrecie sie nie zaleca.

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 17:16
przez Mysza
Wiecie co,
chyba Go wysadze i zaczne jezdzic sama :D - tak, jak uczyl mnie instruktor... bo dyskutowac nie ma co. Ten typ tak ma i juz.
Dzieki i pozdrowienia,
Mysza

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 21:13
przez Mmeva
Mnie instruktor uczył, żeby dojeżdżając do skrzyżowania wcisnąć hamulec, zaraz potem sprzęgło (stopniowo zwalniamy nacisk na hamulec)i "samochód ma się toczyć", najlepiej żeby się dotoczył jak światła będą się zmieniać, bo jak mawiał "sztuką jest się nie zatrzymać", tylko wrzucić odpowiedni bieg i jedziemy dalej - często szybciej niż ci, którzy szybko dojechali do świateł i zaczynają od jedynki (chyba że dopiero co zapaliło się czerwone więc nie ma szans lub - chyba znów wyprzedzę 'atak' panów ;) - jak były korki tego nie stosowaliśmy).

Stojąc na skrzyzowaniu (jak już nie uda nam się utrafić tak, żeby się nie zatrzymywać ;) ) nie gnieśc sprzęgła, tylko patrzeć na światła dla pieszych, jak się zmieniają na czerwone ręka na skrzynię biegów, jak nam się zapala żółte/pomaranczowe wciskamy sprzęgło, wrzucamy bieg i jedziemy.

Z kolei przed zakrętem zwolnić tak do koło 20, wcisnąć sprzęgło, dojezdżając do zakrętu w zależności od sytuacji ( czy musimy się zatrzymać, czy nie) wrzucić 1 lub 2 , w połowie zakrętu puszczać sprzęgło i dodać gazu.

O ile dojeżdżanie na luzie do skrzyzowania jeszcze jakoś mozna strawić ( raz chyba nawet mój instruktor jak mnie podwoził się zapomniał, oczywiście dodał: "ja tak zrobiłem, ale Ty nie rób, szczególnie na egzaminie", to wchodzenie w zakręt na luzie to moim zdaniem kompletna głupota.

Pamiętam, że mój tata jak na początku ze mną jeździł próbował mnie przerobić na swoje w kilku kwestiach, ale szybko zrezygnował bo się nie dałam i już się o pewne sprawy nie czepia; ale uwaga: to nie tylko ojcowie i mężowie próbują 'przerobić' - matka mojej koleżanki bardzo szybka sprawiła, żeby córka 'zmieniła nawyki'.

Pozdrówki!

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 21:21
przez Sławek_18
Z kolei przed zakrętem zwolnić, wcisnąć sprzęgło, dojezdżając do zakrętu w zależności od sytuacji wrzucić 1 lub 2, w połowie zakrętu puszczać sprzęgło i dodać gazu
tez glupie. W zakret nalezy wchodzic na biegu, w innym wypadku auto jest bezwladne rozpedza sie bez naszej kontroli. Zrobcie eksperyment, sprobujcie wjechac w zakret 90 stopni 30/40 km/h na biegu, a potem wrzuccie na bieg neutralny. Latwiej bedzie jesli bedziemy jechali na biegu. Niewiem jak ucza ci instruktorzy, ale jak juz pisalam jak widze jak jezdza eLki to normalnie masakra. Ruch duzy na ulicy a ta przy zmianie pasa ruchu zatrzymuje sie :shock: Mimo, ze do skrzyzowania jest ladnych pare metrow. [/b]

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 21:30
przez Mmeva
Sławek - czytaj ze zrozumieniem. Nie jak już wejdę w zakręt, tylko dojezdżając do zakrętu - czytaj: przed wejsciem w zakręt, czyli np. wyjezdżając z podporządkowanej na główną (a mamy A-7 a nie stop) patrzmy, czy musimy stanąć czy jedziemy i dajemy odpowiedni bieg (po prostu chodzi o to, żeby nie mieszać biegami czyli nie zmieniac 2x bez potrzeby; przykład: niektórzy redukują od razu do 2 - a potem się okazuje się, że muszą stanąć i zmieniają na 1 - tylko po co?), czyli nie wchodzimy w zakręt na neutralnym zwanym jałowym.

Chyba, że chodziło Ci o to, że wjeżdżanie z wciśniętym sprzęgłem i puszczanie od połowy zakrętu jest głupie - masz prawo tak sadzić.

Mam nadzieję, że teraz jest jasno i czytelnie :)
Pozdr.

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 22:43
przez Robik
Polecam jazdę na biegu. Dlaczego? Bo gdy toczymy się na luzie samochód zużywa mało, ale jednak, benzyny. Natomiast, gdy dotaczamy się na włączonym biegu, ale puszczonym gazie samochód zużywa... 0 benzyny!
Nie wierzycie? Polecam artykuł w "Auto świecie" http://autoswiat.redakcja.pl/archiwum/a ... tykul=8223

Dzieje się tak dlatego, bo gdy puścimy gaz, komputer sterujący wtryskiem odcina paliwo, które jest wtedy zbędne, bo silnik jest napędzany siłą rozpędu samochodu. Niestety nie działa to w samochodach z gaźnikiem. Poniżej zamieszczam zdjęcie z "Auto światu", na którym widać licznik chwilowego zużycia paliwa.

Obrazek

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 22:49
przez bialy
Napewno to dziala w wszystkich samochodach z wtryskiem sterowanym przez komputer :?: Czy tylko konkretny koncern moze sie tym pochwalic :?:

Chyba lepiej zuzyć troche benzyny i wrzucic na luz duuuuuuuzo wczesniej niz jechac na biegu. Zreszta juz sam nie wiem......................

PostNapisane: piątek 30 lipca 2004, 23:25
przez bialy
:idea: LUDZIE OSWIECILO MNIE (chyba) :idea:

Twoj maz zabrania ci hamowac silnikiem, chce zebys jezdzila na luzie. Czy twoj maz nie zaczynal swojej kariery kierowcy od trabanta/syreny/wartburga czy innego dwusuwa :?: W silnikach dwusuwowych hamowanie hamulcem roboczym na biegu lub hamowanie silnikiem bardzo przyspieszalo zuzycie silnika, moglo nawet prowadzic do zatarcia poniewaz w dwutaktach samarowanie odbywa sie za pomoca paliwa a nie jak w czterotakcie gdzie uklad smarowania jest osobno. Powiedz mezowi ze trzba isc z duchem czasu :D i dzisiejsze silnik "troszeczke" sie roznia od ty sprzed lat :D

PostNapisane: sobota 31 lipca 2004, 13:47
przez latynoski_rower
bialy napisał(a):Napewno to dziala w wszystkich samochodach z wtryskiem sterowanym przez komputer :?: Czy tylko konkretny koncern moze sie tym pochwalic :?:


Działa na pewno we wszystkich samochodach posiadajacych wtrysk paliwa. Nawet i w niektorych poznych produkcjach gaznikowych bylo cos takiego jak ZHS- zawor hamowania silnikiem, odcinajacy doplyw paliwa podczas tej skomplikowanej czynnosci :)

A jesli chodzi o samochody z wtryskiem paliwa, sprawa jest jeszcze prostsza- poprostu komputer sterujący silnikiem odcina doplyw paliwa jesli obroty sa powyzej pewnej okreslonej dla kazdego silnika wartosci (ponizej ktorej paliwo juz zaczyna byc podawane zeby motor nie zgasl) i pedal gazu nie jest nacisniety...

Tak wiec wnioski sa proste: hamujmy silnikiem i nic nie spalajmy :D

PostNapisane: sobota 31 lipca 2004, 19:34
przez miros
hamowanie silnikiem to juz kazdy omowil i wiadomo o co chodzi. przy duzych obrotach odcinany jest doplyw paliwa i silnik nie zuzywa ani kropli benzyny.

jesli chodzi o wchodzenie w zakrety na luzie to jest to blad jak juz sporo osob powidzialo. kola kreca sie bez zadnej kontroli silnika. latwo wtedy wpasc w poslizg jesli jest mokro. tak wiec dojezdzajac do zakretu wrzucamy dwojke i na tym biegu pokonujemy zakret.

luz czy biegi

PostNapisane: sobota 31 lipca 2004, 21:05
przez kos
Technika używania pedałów hamulca, sprzęgła i gazu zmienia się wraz ze zmianami technicznymi w samochodach.
1.Aktualnie w nowoczesnych samochodach łożyska wyciskowe sprzęgła (pracujące przy nacisniętym sprzęgle) mają trwałosć kilkakrotnie przewyższającą trwałosć silnika. Wytrzymują nawet codzienne parogodzinne trzymanie sprzęgła na placu manewrowym.
Tak więc oczekiwanie na zmianę swiateł przed sygnalizatorem na I biegu przy wcisnietym sprzęgle nie jest błędem a raczej pozwala płynnie z innymi ruszać.
2.Układy hamulcowe stosuje się na ogół ze wspomaganiem - aby toto działało silnik musi pracować (kręcić się) i skutecznosć hamowania jest zależna od podcisnienia w kolektorze dolotowym a ono jest duże przy hamowaniu silnikiem (dwa dobre hamowania: silnik i hamulec zasadniczy).
Tragedią może zakonczyć sie luzowanie i zgasnięcie silnika - nagły brak hamulca i ....bum...pozostanie bardzo mocne naciskanie na hamulec i ewentualnie reczny - skutki takiego działania raczej opłakane.
pozdr :wink:

PostNapisane: sobota 31 lipca 2004, 21:32
przez Mysza
Dzieki wielkie, jestescie cudowni :D - bede walczyc! Zobaczymy co z tego wyniknie... I faktycznie musze sie dopytac, czym On sie uczyl jezdzic, bo bylo to jakies dwadziescia lat temu. O! I nie dam sie 8) .
Pozdrowienia dla Wszystkich,
Mysza