Dynamiczne pokonywanie zakrętów

Cześć, moje pytanie też wiąże się głównie z hamowaniem silnikiem. Przykładowa sytuacja: jadę 70km/h (dopuszczalna prędkość), przed sobą widzę skrzyżowanie, na którym mam skręcić pod kątem 90*. Zielone już się jakiś czas świeci. Chcąc zdążyć przejechać przed zmianą świateł nie mam czasu na zwalnianie 200m wcześniej, spokojne dojechanie do skrzyżowania i redukcję do 2 biegu przy niskiej prędkości. Jadę jak najdłużej z większą prędkością, później mocno hamuję i... tu pojawia się dylemat.
Mogę dohamować do zakrętu i przed samym wejściem w niego zacząć zmieniać bieg. W tej sytuacji w zakręcie jeszcze operuję sprzęgłem (odpuszczam), ale na ten czas tracę możliwość kontrolowania samochodu gazem, a ponadto niepłynne załączenie napędu może skończyć się utratą sterowności.
Inną opcją jest jazda redukcja na prostej, zaraz przy rozpoczęciu hamowania, już przy powiedzmy 60km/h do 2 biegu. Wtedy cały zakręt pokonuję na jednym przełożeniu, nie dotykając sprzęgła. To wydaje się być zdecydowanie lepszym sposobem, ale przy takiej redukcji, gdy silnik wkręca się na 4000-4500rpm (bądź sam je podniosę międzygazem żeby uniknąć szarpania) to aż uszy bolą od jego wycia. Normalnie nie przekraczam (tak pi razy drzwi) 2700rpm. Czy taka redukcja ma jakieś konsekwencje poza moimi odczuciami estetycznymi?
No i nie chciałbym wyjść tu na jakiegoś wariata drogowego. Oczywiście nie pokonuję tak wszystkich zakrętów, tylko zdarza się to wyjątkowo, kiedy wiem że warunki na to pozwalają.
Mogę dohamować do zakrętu i przed samym wejściem w niego zacząć zmieniać bieg. W tej sytuacji w zakręcie jeszcze operuję sprzęgłem (odpuszczam), ale na ten czas tracę możliwość kontrolowania samochodu gazem, a ponadto niepłynne załączenie napędu może skończyć się utratą sterowności.
Inną opcją jest jazda redukcja na prostej, zaraz przy rozpoczęciu hamowania, już przy powiedzmy 60km/h do 2 biegu. Wtedy cały zakręt pokonuję na jednym przełożeniu, nie dotykając sprzęgła. To wydaje się być zdecydowanie lepszym sposobem, ale przy takiej redukcji, gdy silnik wkręca się na 4000-4500rpm (bądź sam je podniosę międzygazem żeby uniknąć szarpania) to aż uszy bolą od jego wycia. Normalnie nie przekraczam (tak pi razy drzwi) 2700rpm. Czy taka redukcja ma jakieś konsekwencje poza moimi odczuciami estetycznymi?
No i nie chciałbym wyjść tu na jakiegoś wariata drogowego. Oczywiście nie pokonuję tak wszystkich zakrętów, tylko zdarza się to wyjątkowo, kiedy wiem że warunki na to pozwalają.