Strona 1 z 2
		
			
				pieniadze sa,ale mimo to mam problem
				
Napisane: 
środa 09 listopada 2005, 19:43 
				przez sarsur
				Od dluzszego czasu rozmyslam,jakieby tu autko zakupic i postanowilam,ze bedzie to CINQUECENTO.Jako,ze na miano kierowcy,to jeszcze nie zasluzylam,wydaje mi sie,iz wlasnie ten samochodzik pozwoli mi zdobyc odpowiednie umiejetnosci .Rodzicow przekonalam i rowniez kwota wzrosla do 4 tysiecy.W wolnych chwilach nie robie nic innego, niz przegladanie ogloszen,czy to w internecie,czy gazetach.I spotkalam ciekawa oferte CC za 3900,mam nadzieje,iz sie jeszcze potargujemy), 55 tys.przejechane i bezwypadkowe...
Problem w tym,iz sprzedajacy nie ma zadnych dokumentow tzn. bez dokumentacji ,ksiazki serwisowej .Nie bardzo wiem,czy to jest strasznie potrzebne,bo soe na tym nie znam.
Tato podjedzie obejrzec ze mna samochod ,a ze nie mieszkamy razem to prosil,zebym sie o wszystko wypytala.Nie mowilam tacie o braku ksiazki.Wlasciciel rowniez nie jest zbyt zorientowany,ktorym jest wlascicielem...auto  bylo zony,a ze bylo uzywane i juz z 97roku  ,to nie stanowilo to dla niego jakiejs wiekszej roznicy.Auto jest zarejestrowane i legalnie uzytkuje nasze drogi.
Czy warto kupowac takie auto?prosze o rady,nie chce zrobic jakiegos glupiego bledu.
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
środa 09 listopada 2005, 19:49 
				przez Sławek_18
				maly przebieg, (ale bardzo bym nie wierzyl) Jesli nie jest w stanie powiedziec ktorym jest wlascicielem to kiepsko. Ciezko jest cos powiedziec na odleglosc. Wez na jazde probna, pojedz
na jakis dobry warsztat, nie taki co Ci zaproponuje sprzedajacy bo moze miec qmpli w warsztacie i bedzie sciemnial. Jesli nie bedzie chcial bo mowil, ze niedawno byl, to go olac, bo moze cos krecic.
Musi napewno cos sposcic, minimum to mi sie wydaje z 500 zł. Coby na wszystkie oplaty i inne sprawy, rozrzad, olej, i inne plyny itp.
Dobrze by było jakby Twoj tata znal sie cos na samochodach. 
Powodzenia
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
środa 09 listopada 2005, 20:09 
				przez sarsur
				Troche mnie to rowniez zasmucilo,ze nie wie,ktorym jest wlascicielem,dla mnie jest to istotna sprawa...tym bardziej,ze auto matylko 55 tys.przejechane,czy jest w ogole mozliwosc sprawdzenia,czy jest to oryginalny przebieg?
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
środa 09 listopada 2005, 20:22 
				przez Sławek_18
				no nie bardzo, jedynie to po wnetrzu no i stanie silnika.
Czy kierownica nie jest "wytarta", jak wchodza biegi, jaki stan siedzen i tapicerki itp.
Naprawde niechce mi sie wierzyc, ze samochod jezdzil 8 tys. rocznie  :roll:
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
środa 09 listopada 2005, 21:12 
				przez Myslovitz
				Sławek_18 napisał(a):Naprawde niechce mi sie wierzyc, ze samochod jezdzil 8 tys. rocznie  :roll:
Jest to jednak możliwe :D 
Na liczniku naszej Albei jest jakieś 7 tys. a mamy ją od kwietnia 2004 i chcemy sprzedać za pół roku :P 
Kto nam uwierzy, że nie przekręciliśmy licznika :?:
 
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
środa 09 listopada 2005, 21:48 
				przez scorpio44
				Myslovitz napisał(a):Kto nam uwierzy, że nie przekręciliśmy licznika :?:
Nikt! :D :D (Ja bym nie uwierzył).
 
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
środa 09 listopada 2005, 21:50 
				przez Sławek_18
				Myslovitz napisał(a):Sławek_18 napisał(a):Naprawde niechce mi sie wierzyc, ze samochod jezdzil 8 tys. rocznie  :roll:
Jest to jednak możliwe :D 
Na liczniku naszej Albei jest jakieś 7 tys. a mamy ją od kwietnia 2004 i chcemy sprzedać za pół roku :P 
Kto nam uwierzy, że nie przekręciliśmy licznika :?:
 
ja chce kupic, ja ! :D :] 
Tylko dlaczego tak malo przejechane, i dlaczego go sprzedajecie :P
 
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
środa 09 listopada 2005, 22:30 
				przez Sławek_18
				no na wiosne moze juz bede, moze cos uzbieram jakies drobniaki :P 
Ale jak znajde robote, to bylbym chetny.
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
środa 09 listopada 2005, 22:35 
				przez Myslovitz
				OK, załatwione :!: 
O qrcze, trochę zeszliśmy z tematu :lol:
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
niedziela 13 listopada 2005, 22:29 
				przez sarsur
				Hej,
zdecydowalam sie na Twingo,dzisiaj wplacilam zaliczke,a w piatek samochodzik bedzie do odbioru (sprowadzony z Niemiec),autko z 94 roku,przejechane ma niewiele ponad 100 tys,bezwypadkowe,fajny kolorek,stan techniczny okey.Mam nadzieje,iz bedzie to dobry wybor,poniewaz przez ostatnie kilka dni dowiedzilam wiele komisow oraz zadzwonilam do mnostwa osob sprzedajacych swoje samochody.Niestety trudno jest znalezc sensowne auto nie przekraczajc 6 tysiecy zl. Juz nie moge sie doczekac weekendu :D
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
poniedziałek 14 listopada 2005, 13:12 
				przez Agawa
				No sarsur...no to szerokiej drogi.Opisz kiedyś jak sie autko sprawuje :)  :!:
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
poniedziałek 14 listopada 2005, 14:39 
				przez sarsur
				:) 
Najdziwniejsze jest to,iz z kimkolwiek rozmiawiam (osobami posiadajacymi prawko do niedawna ,badz 2-3 lat),to one nie maja ochoty na prowadzenie auta,w ogole je to nie pociaga i nie sa tak "napalone",jak ja...moze ze mna jest cos nie tak... :wink: 
Chociaz powiem szczerze,ze im blizej piatku,tym bardziej sie stresuje,bo jednak jazda z instruktorem,to nie to samo...pozdrawiam i np.opisze swoja pierwsza wycieczke.
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
poniedziałek 14 listopada 2005, 14:44 
				przez Agawa
				Ja tez miałam taka euforie...i nadal mam.
Kiedys założyłam chyba taki temat "Nieodparta chęć jazdy"...to było zaraz po zdaniu na prawko.
Sarsur wsiadaj w autko i w drogę.Nie bój się.Jeździj sobie spokojnie prawym pasem lub pojeździj sobie noca po mieście kiedy jest mniejszy ruch :) 
Głowa do góry...czekamy na relację z pierwszej samodzielnej jazdy swoim samochodkiem :wink:
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
poniedziałek 14 listopada 2005, 16:07 
				przez sarsur
				To nie jestem sama :) Moi rodzice nie mogli mnie zrozumiec,zwlaszcza mama,ktora wsiadla do auta po 6 latach od uzyskania prawka...poza tym ciezko mi bylo przekonac rodzicow,iz kupno auta w danym momencie jest prawidlowe...na uczelnie mam dwa kroki...przekonalam ich tym,iz wraz z mezem musimy taszczyc ciezkie torby z hipermarketow(niestety osiedlowe sklepiki maja bardzo wysokie ceny).Poza tym nie zawsze mamy mozliwosc kupienia odpowiedniej ilosci produktow,bo np.jesli wezmiemy kilka sokow,mieso,to nie mamy juz sily ,aby kupic np.proszek.(6 kg)Po drugie,takie zakupy zabieraly nam wlasnie przez te noszenie i dojazdy sporo czasu,a niestety mamy go niewiele.
Z uwagi na moje studia i meza prace zazwyczaj nie mozemy sobie pozwolic na rozne wieczorne atrakcje,bo wlasnie te dojazdy pochlanialy zbyt wiele czasu.Teraz na pewno bedzie nam latwiej zaoszczedzic cenny czas i przy okazji moze troszke pozwiedzac okolice.
			 
			
		
			
				
				
Napisane: 
poniedziałek 14 listopada 2005, 16:13 
				przez scorpio44
				sarsur napisał(a):Najdziwniejsze jest to,iz z kimkolwiek rozmiawiam (osobami posiadajacymi prawko do niedawna ,badz 2-3 lat),to one nie maja ochoty na prowadzenie auta,w ogole je to nie pociaga i nie sa tak "napalone",
sarsur napisał(a):Moi rodzice nie mogli mnie zrozumiec,zwlaszcza mama,ktora wsiadla do auta po 6 latach od uzyskania prawka..
Hmm... Dziwne. Ja raczej prędzej nie mogę zrozumieć Twojej mamy, po co robiła prawko. ;) Po to, żeby mieć?
A jeżeli chodzi o znajomych, to wśród ludzi z mojego pokolenia też chyba raczej nigdy nie spotkałem kogoś, kto zrobił prawo jazdy i nie ciągnęło go potem do drivowania.