Częściowo się zgadzam, ale moim zdaniem powody są zupełnie inne niż podajesz. Weźmy sobie dwa scenariusze.
A - elektryk jest drogi. Wincenty musi zbierać na niego 5 lat.
B - elektryk jest tani. Wincentemu wystarczą roczne oszczędności.
Tak wygląda sytuacja bazowa.
- sketch-1580458749826.png (9.05 KiB) Przeglądane 5918 razy
Na razie jeszcze elektryk nie jest kupiony. Niech "W" oznacza ilość CO2 jakie Wincenty produkuje przez rok. Zatem produkcja CO2 przez 5 lat wyniesie:
A = 5*W kgCO2
B = 5*W kgCO2
No ale jak każdy szanujący się Polak, tak i Wincenty ma samochód. Doliczmy produkcję CO2 na podstawie wcześniej podanych danych.
A = B = 5*W + 5*10000km*0,12kgCO2/km = 5*W + 6000kgCO2
No i teraz w jednym z tych równoległych wszechświatów wprowadźmy zmianę. Wincenty kupuje po roku samochód elektryczny, bo jest dużo tańszy.
- sketch-1580459120980.png (10.96 KiB) Przeglądane 5918 razy
I teraz rachunek wygląda inaczej.
A = 5*W + 5*10000km*0,12kgCO2/km = 5*W + 6000kgCO2
B = 5*W + 1*10000km*0,12kgCO2/km +
4*10000km*0,0754kgCO2/km = 5*W + 6000kgCO2 = 5*W + 1954kgCO2
I faktycznie tam gdzie elektryk był droższy wyszlo więcej CO2, ale nie dlatego, że Wincenty musiał więcej zużyć "farby, kleju, szpachlówek". W obu przypadkach produkcja CO2 wynikająca z jego pracy jest
jednakowa. W przypadku "A" wyszło więcej, bo musiał
dłużej czekać. Taka dosyć subtelna różnica, ale przez to się nie dogadaliśmy.
No i w końcu nawet w opcji A wyjdzie lepiej po kupnie tego elektryka niż jakby go nie kupował wcale.
A w ogóle to uważam takie gdybanie za trochę bez sensu. Opcja B mogłaby wyglądać przecież tak:
- sketch-1580459857660.png (14.31 KiB) Przeglądane 5918 razy
Wincenty za zaoszczędzone pieniądze lata na wczasy przez te 4 lata.
A = 5*W + 6000kgCO2
B = 5*W + 1954kgCO2 + 4*574kgCO2 = 5*W + 4250kgCO2
Niech weźmie ze sobą jeszcze żonę, to już przekroczy 6000kgCO2.
(Policzone dla lotu na Teneryfę zgodnie z
https://www.icao.int/environmental-prot ... fault.aspx)
Dla mnie to takie gdybanie. Gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem. Jest cała masa różnych scenariuszy. Raz wyjdzie lepiej, raz gorzej.
Dodać jeszcze trzeba to, że gdyby elektryki w tym momencie miały konkurencyjne ceny dla spalinówek i ludzie by je zaczęli o wiele częściej kupować, to po prostu system energetyczny, by tego nie wydolił.
Na wszystko to potrzeba czasu. Niech technologia się rozwija, niech energetyka się rozwija. Z czasem powinno być coraz lepiej.
Z czysto technicznego punktu widzenia elektryk jest bardziej "eko" nawet w takim zadupiu energetycznym jak Polska.