Strona 1 z 9

Ruszanie,dwa sposoby,który lepszy?

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 00:56
przez Krzyk_oceanu
Witam wszystkich,mam nadzieje ,że tym razem umieściłam temat w miarę dobrze ;]

Mam do was pytanie i chcę się podzielić moją wątpliwoscia...

Otóż..

dwóch instruktorów inanczej uczyło mnie ruszać.

Pierwsza kobieta mówiła mi tak:

popuść sprzęgło do połowy,jak zacznie "łapać" to dopiero powoli gaz.

Natomiast drugi instruktor,z którym mam doszkalanie, stwierdził,że takie ruszanie z jakim przyszłam do niego jest gorsze i zalecił mi następujący sposób:

sprzeglo wcisnięte. Naciskam najpierw gaz, oczywiscie nie do dechy :P tylko troszke,po czym puszczam sprzeglo.
Stwierdzil,ze to jest jazda dynamiczna i prawidłowa.

Tylko..
jak tak ruszam to mi silnik "warczy"
..
troche wywyłało to u mnie niepokój ,czy czasem nie jest cos nie tak,ale facet powiedzial,ze silnik to ma do siebie,ze warczy i wszystko jest super ;p

Hmm..
jak wy ruszacie?


Dzięki z góry za odpowiedzi.. :)

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 01:10
przez Myslovitz
Krzyk_oceanu napisał(a):Pierwsza kobieta mówiła mi tak:

popuść sprzęgło do połowy,jak zacznie "łapać" to dopiero powoli gaz.

Mnie też tak uczyła moja pierwsza, nieszczęsna instruktorka, do której mam wielki żal o jeszcze inne rzeczy, do których się przyzwyczaiłam w trakcie jazdy, a które nie są prawidłowe, no ale to inna historia :(
Kiedy ruszałam w powyższy sposób, to autko bardzo często mi gasło :oops:

Natomiast drugi instruktor (...) zalecił mi następujący sposób:

sprzeglo wcisnięte. Naciskam najpierw gaz, oczywiscie nie do dechy :P tylko troszke,po czym puszczam sprzeglo.
Stwierdzil,ze to jest jazda dynamiczna i prawidłowa.

I tak właśnie zalecił mi mój drugi instruktor i tak właśnie ruszam :P
Autko nie ma prawa wtedy zgasnąć.
A to, że warczy? To co z tego, niech warczy, czasami nawet oponki zapiszczą :evil2:
Wolę, żeby zawarczał przez krótką chwilkę niż miałby zdechnąć.

Na egzaminach też tak ruszałam, zapytałam nawet egzaminatorkę, czy jej nie przeszkadzało, że czasami samochodzik warknął :D a że była miła, to odpowiedziała, że nie :D

Uważam, że ten drugi sposób jest skuteczniejszy.

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 08:27
przez Krzyk_oceanu
Myslovitz,no wlasnie mnie tak to babsko..
i sporo innych nawyków od niej mam i też mój obecny instruktor się załamuje,co to za babsko i dzielnie zabija te nawyki.

Ok,bede warczeć ;]

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 09:29
przez Agawa
Pierwszy instruktor zawsze kazał mi powoli puszczac sprzęgło i dodawać gazu, ale czesto przez ten sposób ruszania na poczatku silnik wył jak szalony w tym punciaku :shock:
A z kolei drugi instruktor mi mówił że ten sposób jest najbardziej polecany w ruchu miejskim ale jak wyjeżdżaliśmy z podporządkowanej lub z placu manewrowego to raczej kazał mi ruszać na pólsprzegle i wtedy dodawać gazu bo płynniej mozna sie włączyc wtedy do ruchu.
Ale ja tam zawsze ruszałam z gazem.... :grin2:

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 10:26
przez Sławek_18
a ja juz nie pamietam ktorym sposobem ruszalem :-) Teraz korzystam z tych 2 sposobow+ jednoczesne puszczanie sprzegla i wciskanie gazu
Ale ten 2 sposob napewno jest leprzy, co wyjasnili koledzy i kolezanki wyzej :-)

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 13:08
przez Matylda
Popieram przedmowców, ten drugi sposób jest lepszy, bo masz pewność że nie zdechnie ci samochód w najmniej oczekiwanym momencie :twisted: Ja korzystam z obu sposobów w zależności od samochodu którym jadę, tzn. "benzyniakiem" ruszam od razu dodając gaz, a "dieslem" najpierw popuszczam sprzęgło i dopiero lekko gazu. Tak mi wygodniej :wink:

???

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 13:30
przez Vella
ojej, to ja już w ogóle mam cos pomerdane :/



Mam dwa sposoby ruszania:
1. odpuścić trochę sprzęgła, dodać gazu i dopiero jak już jadę puścić sprzęgło do końca
2. najpierw odpuścić sprzęgło, i gaz wcisnąć dopiero kiedy już zdejmę nogę ze sprzegła.

Mój instruktor nigdy nie mógł się zdecydować, jak robiłam numer 1 to mnie ochrzaniał, że nie 2, a jak 2 to że nie 1. Mylił mnie strasznie :( Jak w końcu powtórzyłam mu jego własne słowa, wykazałam ich sprzeczność i zapytałam JAK RUSZAĆ to odparł, że to zależy od samochodu w czerwonym tak a w czarnym tak (chodzi oczywiście o dwie corsy, które prowadziłam na kursie, czerwona i czarna, w jednej bardzo źle chodziło sprzegło, w drugiej było ok.) – jak się domyslacie duzo mi ta odpowiedź dała, jeśli chodzi o naukę i przygotowanie do egzaminu... :?

Właściwie to bardziej nalegał na punkt 2 (co mnie w świetle Waszych wypowiedzi bardzo dziwi. Wasze dwie wersje różną się tylko tym czy od razu wciskać gaz czy dopiero jak sprzegło w połowie, a tutaj w ogóle kazał czekać z gazem), ale ponieważ ciagle mnie upominał, żebym nogę ze sprzęgła zdejmowała powoli (bo gaśnie) a jednoczesnie żebym „ruszała szybko bo nas otrąbią” to przyzwyczaiłam się do metody 1.

Cos na ten temat mówił też drugi instruktor (tyle że przy okazji zmiany biegów a nie samego ruszania),
niestety, teraz już mi się wszystko pomerdało i sama nie wiem o co mu chodziło. Wydaje mi się (bo się czepił jak robiłam po swojemu), że też chciał, żebym najpierw odpusciła sprzęgło do końca a dopiero potem wciskała gaz.


Szczerze mówiąc już się pogubiłam :(
jest coraz gorzej

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 13:31
przez Cyc
Ten pierwszy to mozesz se pocwiczyc jak juz zdobedziesz prawko :) I do spokojnej jazdy, bo jest o wiele wieksze prawdopodobiestwo ze zgasnie samochod :)
A ze zawyje to nic... Wazne ze nie zgasnie :)
Polecam ten 2

Re: ???

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 14:09
przez Matylda
Vella napisał(a):2. najpierw odpuścić sprzęgło, i gaz wcisnąć dopiero kiedy już zdejmę nogę ze sprzegła.
jest coraz gorzej


Vello, czy jak zdejmiesz nogę ze sprzęgła całkiem i bez gazu, to czasem ci nie zgaśnie :?: :wink:

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 14:25
przez cman
Cyc napisał(a):A ze zawyje to nic... Wazne ze nie zgasnie :)
Polecam ten 2

Cyc, chyba Ci chodziło o 1 sposób, bo właśnie tutaj może się pojawić ewenetualne wycie...

Vella napisał(a):Mam dwa sposoby ruszania:
1. odpuścić trochę sprzęgła, dodać gazu i dopiero jak już jadę puścić sprzęgło do końca
2. najpierw odpuścić sprzęgło, i gaz wcisnąć dopiero kiedy już zdejmę nogę ze sprzegła.

Vello, na pewno lepszy jest 1 sposób. 2 sposób to duże prawdopodobieństwo zgaszenia silnika, zwłaszcza jeżeli jest lekko pod górkę. Poza tym ten sposób uniemożliwia dynamiczne ruszenie. To jest dobre na placu, kiedy nie trzeba tak szybko ruszać i kiedy jest (zazwyczaj) w miarę równo, a dzięki temu nie trzeba dodatkowo zawracać sobie głowy gazem.

Nawiązując jeszcze do pierwszego sposobu, jeżeli masz już wyczuty moment, w którym sprzęgło zaczyna brać to po prostu, gdy nadchodzi ten moment dajesz trochę gazu (mniej lub więcej w zależności od sytuacji) i kontynuujesz puszczanie sprzęgła. Do póki nie puścisz do końca sprzęgła staraj się trzymać gaz nieruchomo, ew. trochę zwiększaj, jeżeli czujesz/widzisz, że obroty za bardzo spadają.

Vella napisał(a):Cos na ten temat mówił też drugi instruktor (tyle że przy okazji zmiany biegów a nie samego ruszania),

Jeśli chodzi o zmianę biegów to ostatecznie możesz po zmianie puścić sprzęgło i dopiero wtedy dać więcej gazu, ale to jest nie zbyt dobry sposób. Najlepiej przed puszczeniem sprzęgła dać odpowiednią ilość gazu (przez odpowiednią ilość rozumiem w miarę możliwości dopasowanie obrotów silnika do obrotów kół) i dopiero w tym momencie puszczenie sprzęgła, wtedy po zmianie biegu auto nie szarpie. Oczywiście czym wolniej będziesz puszczać sprzęgło, tym mniejsze będzie szarpnięcie, jeśli obroty nie będą zbytnio dopasowane.

Matylda napisał(a):Vello, czy jak zdejmiesz nogę ze sprzęgła całkiem i bez gazu, to czasem ci nie zgaśnie :?: :wink:

Matyldo, jeśli zrobi to powoli i delikatnie - to nie. To są auta z wtryskiem, więc komputer sam zadba o lekkie "przygazowanie". Oczywiście nie udałoby się to zbytnio np. w maluchu (no chyba że z włączonym ssaniem :wink:

Re: ???

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 14:59
przez Vella
Matylda napisał(a): Vello, czy jak zdejmiesz nogę ze sprzęgła całkiem i bez gazu, to czasem ci nie zgaśnie :?: :wink:

Oczywiście, że nie. Nigdy nie jechałaś po placu puściwszy wszystkie pedały? (trochę zbyt szybko mi sie wtedy jedzie by móc wykonać manewry, ale samochód się toczy bez przeszkód).
Gaśnie mi wtedy jak zbyt szybko zdejmę nogę ze sprzęgła.

Cman - dziękuję. Wyczerpująca odpowiedź.
Tylko dlaczego ci instruktorzy... eeech...



Myslovitz - z hamowaniem to tak, że jak prędkość jest mała to najpierw sprzęgło a potem hamulec, a jak prędkość większa to najpierw hamulec a jak już zwolnię to sprzęgło.
Oczywiście to słowa mojego instruktora, więc głowy nie daję...

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 17:33
przez ymonm
Moj patent na ruszanie...

3mam sprzeglo. Naciskam lekko (!) gaz. Puszczam sprzeglo do momentu brania i w tym polozeniu 3mam do momentu, kiedy auto sie rozbuja. Kiedy zaczyna brac, to coraz mocniej gaz ;-)

kwestia treningu...

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 19:55
przez ania dz.
szczerze powiem ze nie zastanawiałam sie jaka metoda ruszania jest najlepsza :shock: ale z mojego doświadczenia wiem ze w momencie kiedy puszczam lekko sprzęgło dodaje troche gazu -samochód rusza;radze aby w momencie dodawania gazu nie puszczac gwałtownie sprzegła bo samochód zgasnie :x ;jesli miała bym wybrac któryś ze sposobów wybralabym drugi :D (jest pewniejszy np gdy jestesmy zestresowani :oops: na egzaminie) :D :)

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 20:09
przez Michal_Zyrardow
Ja to w ogóle nie wiedziałem że jest kilka sposobów ruszania, hehe
Wychodzi na to że uczyłem się tylko drugiego sposobu, oczywiście na pierwszej jeździe silnik wył niemiłosiernie.
Instruktor: „Nie znęcaj się tak nad nią, ona ma dopiero pół roczku” (Chodziło o Toyotę Yaris)

PostNapisane: czwartek 19 stycznia 2006, 20:25
przez RadzioS
mnie instruktor w ogole nie uczyl jak ruszac
po prostu na pierwszej jezdzie po omowieniu przyrzadow w samochodzie itp spytal czy kiedys jezdzilem samochodem. odpowiedzialem "tak" wiec od razu pojechalismy na miasto :)
troszke podpowiadali mi doswiadczeni koledzy z klasy, ktorzy mowili, zeby np. na placu sobie smigac bez gazu
z czasem jednak z powodu nudy zaczalem uzywac gazu takze i na placu , dzieki czemu mialem potem w miescie dobre wyczucie tegoz pedalu i nigdy silnik mi nie warczal :)

pamietam jak na poczatku kursu ciezko sie ruszalo, na skrzyzowaniu loteria - zgasnie czy nie
w pozniejszym okresie jezdzenia panda (caly czas jedna i ta sama) samo przyszlo to wyczucie sprzegla, ruszalo sie jednym szybkim puszczeniem pedalu do momentu w ktorym "bralo" (zawsze sie dziwilem jak to mozliwe, ze wszyscy kierowcy z taka latwoscia ruszaja, ale to po prostu kwestia wyczucia swojego samochodu) 8)