Strona 1 z 2

Jak wjechać na zaśnieżoną i oblodzoną górę?

PostNapisane: czwartek 16 lutego 2006, 22:46
przez ella
Drogowców bardzo czesto zaskakuje zima i zanim posypią uliczki to często samochody mają problem z jazdą po ulicy pod górkę ( nie mylić z wielką górą :wink: ). Co niekóre zsuwają się do tyłu a inne stoją w miejscu i nie mogą ruszyć. Jak wjechać na taką zaśnieżoną i oblodzoną górkę?

PostNapisane: czwartek 16 lutego 2006, 23:37
przez miros
sposobow jest kilka: miec zimowe opony, zalozyc lancuchy, posypac samemu jezdnie sola, rozpedzic sie i liczyc, ze sie uda, probowac podjechac na 2 biegu.

to chyba tyle ile mozna zrobic, a jesli juz nie dajemy rady to trzeba znalezc inna droge :?

Re: Jak wjechać na zaśnieżoną i oblodzoną górę?

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 01:01
przez Włodek
ella napisał(a):Drogowców bardzo czesto zaskakuje zima i zanim posypią uliczki to często samochody mają problem z jazdą po ulicy pod górkę ( nie mylić z wielką górą :wink: ). Co niekóre zsuwają się do tyłu a inne stoją w miejscu i nie mogą ruszyć. Jak wjechać na taką zaśnieżoną i oblodzoną górkę?

Miros słusznie napisał,że trzeba mieć zimowe opony. Najlepiej, jeżeli górka jest niewielka,
jechać na 2 biegu ze stałą prędkością. Nie wykonywać żadnych szybkich, czy też gwałtownych ruchów kierownicą (najczęściej przedni napęd), aby nie zerwać przyczpności.
Jeżeli to nie pomoże - to rady j.w. :yes:

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 08:35
przez jimorrison
hehe ew. mozna sprobowac wjechac tylem (przedni naped) ale to juz desperacja :D

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 13:49
przez mildphoenix
Dwa razy wyjezdzalem z (zjazdu, podjazdu) domu mojej dziewczyny i za kazdym razem byl oblodzony (ma dobre 20 metrow dlugosci i jakies 30-35 stopni nachylenia). Moja rada (a wlasciwie ojca dziewczyny) to: bardzo mało gazu, bo nie wyjedziesz pod żadną góre., i wiecej rozpedu. Na kazda gorke mozna wjechac rozpedem i krecac kolami tyle zeby mialy wystarczajaca przyczepnosc (tzn. nie krecily sie w miejscu jak oglupiale). Za pierwszym razem nie udalo mi sie wyjechac wlasnie ze wzgledu na zbyt duzo gazu i maly rozped..trzeba bylo sypac...

W kazdym przypadku wyjazdu warto posypac czymkolwiek, jakims zwirkiem, piaskiem, popiolem...zawsze latwiej wyjechac ;-)

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 14:32
przez miros
sposob jimorrisona jest jeszcze dobry. oczywiscie jesli mamy przedni naped. jadac tylem pod gorke, dociazamy przod, przec co mamy lepsza przyczepnosc.
oczywiscie jest to sposob bardzo desperacki i raczej ciezki do wykonania.
zaznaczam, ze nigdy nie probowalem, ale teoretycznie wydaje sie dobry :D

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 17:49
przez Rotfl
Mialem tej zimy sytuacja dosc dramatyczna. Podjezdzalem Vw Sharanem (ciezkie autoko okolo 1,8 tony) pod znaczna gorke, droga biała, pokryta ubitym sniegiem.
Droga byla dosc kreta wiec szybko nie dalo sie jechac no i niestety pod sam koniec gorki auto stanelo. Oczywiscie noga na hamulec no i jade pomalutku w dol :d
Szczesliwym trafem jedno kolo zlapalo troche przyczepnosci i delikatnie obrocilo mi autko na bok. Taki manerw pozwolil mi sie zatrzymac i moglem na 20x zawrocic na tej waskiej drodze. Udalo sie bez kolizji.
Nietety na to nie ma rady, jak nie mamy lancuchów albo 4x4 to pod stroma gore nie wyjedziemy za nic w swiecie. A jak juz auto zacznie sie staczac to liczymy na cud:D

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 17:54
przez Sławek_18
Nie bylem w takiej sytuacji, ale mysle, ze bym staral sie odzyskac przyczepnosc poprzez poszczenie hamulca i sposob kontrolowany zjezdzac w dol. Wlaczyc oczywiscie awaryjki.

:)

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 18:41
przez Polonez
buhaha znajomy wozi w Polonezie w bagażniku worek cementu coby go na zime dociązyć (powaga) :)

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 18:58
przez Sławek_18
i tak powinno sie robic. Dociaza to tyl i polepsrza trakcje :-)

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 23:08
przez jang
Sławek_18 napisał(a):i tak powinno sie robic. Dociaza to tyl i polepsrza trakcje :-)

hm. proponuje jeszcze pół wiaderka rozumu.

PostNapisane: piątek 17 lutego 2006, 23:53
przez Sławek_18
TO prosze o przeslanie tego wiaderka na wskazany adres.

:)

PostNapisane: sobota 18 lutego 2006, 14:23
przez Polonez
jang napisał(a):
Sławek_18 napisał(a):i tak powinno sie robic. Dociaza to tyl i polepsrza trakcje :-)

hm. proponuje jeszcze pół wiaderka rozumu.


Widocznie i to wiaderko wozi - skoro wozi cement dla polepszenia warunków trakcji. Gość od którego kupowaliśmy Poldka mieszka w Żywcu - teren górzysty a zeby dojechać do domciu musi pokonać drogę dojazdową o pochyleniu hhmm 70% :!:

On z kolei w bagażniku po obu stronach ( przy kołach ) woził worki ziemi do Kwiatów !!

jang prowadziłeś kiedyś Poldka ? :lol: :lol: 8) :lol: dobra zabawa - ale z wiaderkiem rozumu buhaha :P

PostNapisane: sobota 18 lutego 2006, 15:30
przez miros
hmmm, moze jang nie wie, ze polonezy maja tyl naped?
w samochodach z przednim napedem nie trzeba wozic zadnych workow bo silnik jest z przodu i on dociaza przednie kola.
w poldku silnik z przodu, naped tyl i dlatego jest slabo dociazony.
wcale sie nie dziwie, ze osoby, ktore maja codziennie do pokonania sporo wzniesien (jeszcze dochodza do tego warunki zimowe) maja w poldkach w bagaznikach worki dociazajace.

PostNapisane: sobota 18 lutego 2006, 19:42
przez jimorrison
moja rodzinka mieszka na wsi, maja merca (beczke - wiec naped na tyl a silnik z przodu) na zime zawsze w bagazniku laduja najmniej 2 worki cementu zeby "dupa nie latala"