przez fiolka » środa 17 lutego 2010, 19:09
Ja z kolei mam taki problem: we wtorek mialam pierwsze podejscie i nie zdalam, ale zastanawiam sie, czy nie napisac odwolania, bo moj egzamin byl conajmniej... dziwny. Przy wykonywaniu manewru parkowania prostopadlego zakopalam sie w sniegu i mialam problem z wyjechaniem. Gdy samochod w koncu ruszyl (dosc gwaltownie) to prawnie uderzylabym w samochod, ktory byl zaparkowany z tylu i w tym momencie egzaminator zahamowal. Chcialam juz odpinac pas i sie przesiadac, bo wiem, ze takie cos oznacza koniec egzaminu. Ale uslyszalam tylko: "na co pani czeka, jedziemy". Bylam troche zdezorientowana, ale przeciez nie bede sie prosic zeby zakonczyc egzamin, wiec kontynuowalam jazde. Egzamin w sumie trwal godzine, egzaminator nie zrobil ze mna wszystkich wymaganych manewrow i wrocilismy do PORDu. Wtedy tylko czekalam, az mnie poinformuje o wyniku. Gdy konczyl wypisywac formularz powiedzial tylko, ze do mojej techniki jazdy nic nie ma, tylko to parkowanie... I ze nie zdalam. Wedlug dziennika ustaw egzaminator ma obowiazek poinformowac zdajacego o jego wszystkich bledach zaraz po tym jak je popelni. Po moim zaparkowaniu i no dosc nieudolnym wyjezdzie nic mi nie powiedzial. Tylko powiedzial, ze jedziemy dalej i parkujemy na nastepnym wolnym miejscu. Do momentu kiedy mialam wysiadac z samochodu nie wiedzialam, czy mi to zaliczyl czy nie. Moj instruktor powiedzial, ze moge smialo napisac odwolanie, ale zastanawiam sie, bo na tasmie bedzie dokladnie widac, ze meczylam sie niezle przy wyjezdzie z tego sniegu. Mial moze ktos z Was podobny problem?