Przemyślenia poegzaminowe...

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez larry » wtorek 24 kwietnia 2007, 19:14

Trochę Cię Olu nie rozumiem. Jeśli twój instruktor twierdził ze potrafisz łuk to podejrzewam że rzeczywiście tak jest tym bardzie że ponoć zdałaś plac za pierwszym razem. Myślę,że to raczej stres spowodował, że najechałas na linie. Wszyscy tutaj tak narzekają na OSK co mnie troszkę dziwi. Ja na kursach miałem jeden 10 letni komputer i video co ledwo chodzilo, zero bajerów. Aby pojeżdzić po Poznaniu musiałem najpierw przejechać 70km co zabrało mi pare dobrych godzin czystej jazdy po mieście. I zdałem za pierwszym razem. W mojej klasie na 5 osób zdających do tej pory zdały 4, więc teza o tym że wszyscy nie zdają jest wg mnie śmieszna i jest tylko po to aby podnieść morale oblewających. Radze Ci nie zmieniaj OSK za każdym razem bo to działa tylko na szkodę przynajmniej wg mnie. Każdy instruktor inaczej naucza i im więcej ich będziesz miec tym większy mętlik w głowie.

Życze powodzenia następnym razem.
larry
 
Posty: 13
Dołączył(a): sobota 10 lutego 2007, 17:23

Postprzez Aleksandra_119 » środa 25 kwietnia 2007, 09:27

larry napisał(a):Trochę Cię Olu nie rozumiem. Jeśli twój instruktor twierdził ze potrafisz łuk to podejrzewam że rzeczywiście tak jest tym bardzie że ponoć zdałaś plac za pierwszym razem. Myślę,że to raczej stres spowodował, że najechałas na linie. Wszyscy tutaj tak narzekają na OSK co mnie troszkę dziwi. Ja na kursach miałem jeden 10 letni komputer i video co ledwo chodzilo, zero bajerów. Aby pojeżdzić po Poznaniu musiałem najpierw przejechać 70km co zabrało mi pare dobrych godzin czystej jazdy po mieście. I zdałem za pierwszym razem. W mojej klasie na 5 osób zdających do tej pory zdały 4, więc teza o tym że wszyscy nie zdają jest wg mnie śmieszna i jest tylko po to aby podnieść morale oblewających. Radze Ci nie zmieniaj OSK za każdym razem bo to działa tylko na szkodę przynajmniej wg mnie. Każdy instruktor inaczej naucza i im więcej ich będziesz miec tym większy mętlik w głowie.

Życze powodzenia następnym razem.


Widocznie miałeś szczeście (gratuluje), ale piecioosobowa grupa nie świadczy wcale, że prawie wszyscy podchodzący do egzaminu zdają. Na Twój przykład ja mogę Ci odpowiedzieć, że kiedy podchodziłam do egzaminu drugiego, zdawałam jako 14, a przede mną nikt nie wyjechał na miasto. Nie świadczy to raczej o wielkiej zdawalności na egzaminach. Zresztą to zależy od miasta i ORD.

Nie rozumiesz i być może nie zrozumiesz, bo nie byłeś na moim miejscu, czy w ogole w podobnej sytuacji. Nie komputer, jakikolwiek jest pomaga w zdaniu egzaminu. Jeśli mamy się licytować- na moim kursie teoretycznym nawet nie było magnetowidu, a testy rozwiązywałam w domu, nigdy nie miałam zaszczytu skorzystać z ich nowiutkich, świetnych komputerów. Tylko co to ma do rzeczy?

W moim przypadku okazało się, że nie zawsze to co mówi instruktor jest święte. To egzaminator, a niestety na jego opinii powinnam się opierać głównie, powiedział mi, że sposób w jaki zostałam nauczona łuku jest nieodpowiedni. I chyba fakt, że dwa razy oblałam na tym samym, też o tym świadczy. Zdałam łuk za pierwszym razem, bo po prostu słupki stały w ten sposób, jak na moim kursie. I zrobiłam obrót 3/4 kierownicy na drugim i poszło. Na drugim egzaminie słupki stały inaczej i to nie stres spowodował, że oblałam, bo podchodziłam przekonana, że łuk to dla mnie nic trudnego.

Uważasz, że nie powinnam zmieniać szkoły po tym, jak właściciel tej, w której zaczynałam kurs mnie obraził? Powinnam udać, że wszystko ok i położyć mu kolejne kilka stówek na stół? Z Twojej rady nie skorzystam, bo uważam, że jeśli kursant płaci i nie jest nauczony to jego prawem jest poszukać pomocy w innym ośrodku. Nie daje to oczywiście gwarancji zdania egzaminu, ale przynajmniej jakąś szansę.
Aleksandra_119
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 24 marca 2007, 18:16
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez joanka741 » środa 25 kwietnia 2007, 10:06

Ja tez uważam że warto szukac instruktora który jest kompetentny. Mi sie udało bo miałam 3 superowych.
Trudno ich porównywać. Ale bardzo dobrze uczyli wszyscy, z tym że metodę faktycznie mieli inną.
Oparłam sie w końcu najbardziej na sposobie ostatniego mojego nauczyciela:), który robił kurs na egzaminatora w mieście gdzie zdawałam.
Potrafił jasno wytłumaczyc jak, po co i dlaczego.
Oraz faktycznie powiedzieć na co szczególnie patrza egzaminatorzy.
Aktualnie mysl że mam wsiasc i pojechać do sąsiedniego miasto nie wzbudza mojej paniki. czuję się na siłach to zrobić.
I własnie to sobie postawiłam na celu wczoraj PRZEKONAC EGZAMINATORA ŻE POTRAFIE I BEZPIECZNIE DOJADE TAM GDZIE CHCĘ.
Joanna
Egzamin zdany 24 kwiecień 2007 - podejście nr 5

egzamin nr 1- 6 lat temu - łuk
egzamina nr 2- 6 lat temu - miasto
egzamin nr 3- 14 luty 2007- testy+, łuk
egzamin nr4 -marzec 2007- łuk.....
egzamin nr 5 - 24 MARZEC 2007- ZDANY!!!!!!!
joanka741
 
Posty: 15
Dołączył(a): niedziela 04 lutego 2007, 00:00
Lokalizacja: Dębica

Postprzez barbra » środa 25 kwietnia 2007, 10:20

A u mnie było tak,że nie ja chciałam zmienić instruktora,a instruktor sam wyszedł z propozycją zmiany .I chociaż ostatecznie,to sytuacja losowa zadecydowała,że przydzielono mi nowego instruktora,to przyjęłam ją z pokorą :cry: i myślę,że ostatecznie Wszystkim to wyszło na dobre.
Czasem zatem warto,poczynić takie starania,by nie żałować,tego,że się nie wykorzystało dodatkowej szansy.
****
Ja pozostaję w przyjaźni z instruktorami ... :wink:,bo chociaż czasem podnosiliśmy sobie wzajemnie "adrenalinkę",to wiem,że chcieli przygotować mnie solidnie do bycia kierowcą i uwrażliwić,na mądre postrzeganie prawa drogi.
p.s.Nie ważne jak zaczynasz,ważne jak kończysz!!!,bo każdy może czasem"zabłądzić",ale ważne by te błędy nas czegoś nauczyły,a nie tylko ,były powodem do narzekania.To moja refleksja(kiedy ,bedąc juz kierowcą),analizuję współpracę z moimi instruktorami.
Wszystko jest trudne,dopóki nie stanie się proste..
-----------
Kat. B-marzec 2007
Avatar użytkownika
barbra
 
Posty: 583
Dołączył(a): poniedziałek 19 marca 2007, 19:40
Lokalizacja: Poznań

Postprzez barbra » środa 25 kwietnia 2007, 17:32

joanka741 napisał(a):I własnie to sobie postawiłam na celu wczoraj PRZEKONAC EGZAMINATORA ŻE POTRAFIE I BEZPIECZNIE DOJADE TAM GDZIE CHCĘ.

Na egzaminie droga joanko,niestety należy jechać,tam gdzie egzaminator wskazuje,bo w przeciwnym wypadku,może to mieć negatywny wynik. :wink:
To ku wskazówce,by czasem komuś się nie wydawało,że można"przekupić"egzaminatora i pojechać" w sobie "obranym kierunku.
Wszystko jest trudne,dopóki nie stanie się proste..
-----------
Kat. B-marzec 2007
Avatar użytkownika
barbra
 
Posty: 583
Dołączył(a): poniedziałek 19 marca 2007, 19:40
Lokalizacja: Poznań

Re: Przemyślenia poegzaminowe...

Postprzez larry » środa 25 kwietnia 2007, 18:23

Aleksandra_119 napisał(a): Egzaminator powiedział mi, że po 50 godzinach jazd z instruktorem (ściślej z trzema) nie jestem przygotowana,



Nie chodziło mi o tego co Cię obraził. Ale jak widac instruktorów zmieniałaś dosyć często. A tak po za tym słupki zawsze i wszędzie stoją tak samo. Dzisiaj kolejne dwie osoby z mojej klasy zdały za pierwszym podejściem. hmm... dziwne chyba zdolną klasę mam. Naprawdę to nie jest prawda że zdanie egzaminu jest czymś wręcz nie możliwym za pierwszym podejściem. Ludzie więcej wiary w siebie.[/quote]
larry
 
Posty: 13
Dołączył(a): sobota 10 lutego 2007, 17:23

Postprzez joanka741 » środa 25 kwietnia 2007, 21:49

Oj barbro, nie dziwię sie że ten instruktor zaproponował zmianę.......
Delikatnie mówiac nie rozumiesz mojej wypowiedzi.
Rozwijajac temat: Chodziło mi o to , że egzaminator musi sie przekonac na egzaminie że jestem osobą która potafi dojechać tam gdzie chce cała, zdrowa, bezpieczna, nie zabijajac nikogo po drodze.
Chyba oczywiste jest że na egzaminie nie pojade do domu na kawkę????????
Na egzaminie chce dojechać cało na plac:), zgodnie z poleceniami egzaminatora........
No chyba juz jasniej nie mozna????????? :twisted:

***
Pewnie że mozna zdać za 1 razem , znam bardzo duzo osób, które tak zdały.
Mnie paralizował strach.
Właściwie to zdałam za 3 razem, 2 pierwsze podejścia były 6 lat temu.
Wtedy z przyczyn rodzinnych nie mogłam zdawać dalej.
Teraz po raz pierwszy pojechałam na miasto i zdałam.
Dwa pierwsze terminy zawalałam ze strachu na łuku.........
Zdanie prawa jazdy zależy nie od samych umiejętności, ja bym kilka czynników wyliczyła.
1. Umiejetnosć radzenia sobie ze stresem.
2.zyczliwosc egzaminatora.
3. Splot sytuacji i sprzyjających warunków (pogoda, ruch, piesi, zaskakujace niespodzianki)
Ja uwazam że dosc dobrze sobie radze za kólkiem.
Ale miałam egzaminatora takiego który sie nie czepia, nie przeszkadza, po prostu całą droge milczał.
Oczywiście poza wydawaniem polecen........
Był mały ruch, pogoda pochmurna, ale nie lało.
Po prostu wszystko na moja korzyść.
Joanna
Egzamin zdany 24 kwiecień 2007 - podejście nr 5

egzamin nr 1- 6 lat temu - łuk
egzamina nr 2- 6 lat temu - miasto
egzamin nr 3- 14 luty 2007- testy+, łuk
egzamin nr4 -marzec 2007- łuk.....
egzamin nr 5 - 24 MARZEC 2007- ZDANY!!!!!!!
joanka741
 
Posty: 15
Dołączył(a): niedziela 04 lutego 2007, 00:00
Lokalizacja: Dębica

Re: Przemyślenia poegzaminowe...

Postprzez Aleksandra_119 » czwartek 26 kwietnia 2007, 20:19

Nie chodziło mi o tego co Cię obraził. Ale jak widac instruktorów zmieniałaś dosyć często. A tak po za tym słupki zawsze i wszędzie stoją tak samo. Dzisiaj kolejne dwie osoby z mojej klasy zdały za pierwszym podejściem. hmm... dziwne chyba zdolną klasę mam. Naprawdę to nie jest prawda że zdanie egzaminu jest czymś wręcz nie możliwym za pierwszym podejściem. Ludzie więcej wiary w siebie.


Fakt, że miałam trzech instruktorów nie wynika ze zmian, a po prostu z dwukrotnego zastępstwa.
Poza tym- Twoj pogląd, że słupki ZAWSZE i WSZEDZIE stoja tak samo jest błędny, po pierwsze dlatego, że wszędzie nie byłeś, po drugie dlatego, że rozmawiałam na temat ustawienia słupków z egzaminatorem i wielkim błędnem (przynajmniej dotyczącym mojego miasta) instruktorów jest uczenie kursantów łuku "na pamięć".

No może masz zdolną klasę, a ja to oblewam, bo raczej z tych mniej bystrych jestem...

Wiarę w siebie to ja miałam przy pierwszym podejściu. I właściwie w całej sytuacji mało interesują mnie statystyki, interesuje mnie moja osoba. To, że kilku Twoich (zresztą moich też) znajomych zdało za pierwszym razem wiary nie przywróci.
Aleksandra_119
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 24 marca 2007, 18:16
Lokalizacja: Bydgoszcz

Poprzednia strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 65 gości