co to się dzieje ? jest to wielka mafia

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez BOReK » wtorek 29 września 2009, 00:34

Radosław Kolasiński napisał(a):Powody niezdanych 4 egzaminów to m.in. niepokazanie jakiego światła, dotknięcie linii przy łuku na placu i wyprzedzenie rowerzysty w okolicach przejścia dla pieszych.

Pan ma 32 lata stażu za kierownicą i bagatelizuje takie błędy? Elegancko broni pan córki, nie powiem...

Dziwne, że nie ma takiej nagonki na uczelnie wyższe, na kierunkach technicznych też połowa studentów odpada. Ale ani studia wyższe, ani prawo jazdy nie jest obowiązkowe, więc albo robi się to dobrze albo wcale. Nikt nie musi, nie każdy potrafi.
Avatar użytkownika
BOReK
 
Posty: 3051
Dołączył(a): niedziela 25 lutego 2007, 13:02

Postprzez szerszon » wtorek 29 września 2009, 10:49

Panie Kolasiński, wnioskuję ze ma Pan około 50-tki,a więc Pana atak na ośrodki jest poniżej krytyki,wydawałoby się ,że pisze to pryszczaty młodzieniec.Niech pańska córka nauczy się jezdzić aby nikomu nie zrobiła krzywdy.Z własnego doświadczenia wiem ,ze nie wszystkim nalezy się prawko,nie nadaje się i już.Jezeli nie panuje się samochodem na łuku to proszę wybaczyć,pozostaje tylko hulajnoga.A na chamski atak i obelgi z Pana strony proszę się nie spodziewać,że polecę do Pana z kwiatami.Proszę liczyć się ze słowami i trochę pokory,bo podejrzewam ,że Pan też niezdałby tego egzaminu.
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Postprzez malcolm » wtorek 29 września 2009, 11:27

Ja osobiście nauczyłem się jeździć i zdałem egzamin 32 lata temu, kiedy wprawdzie ustrój był nieludzki, ale uczono z sensem, a egzaminowano po ludzku.

Na myśl przyszedł mi od razu pewien przykład związany właśnie z prawem jazdy w tamtych latach. Egzamin wyglądał tak, że obok osoby ubiegającej się o "plastik" na przednim siedzeniu zasiadał instruktor tejże osoby. Z tyłu natomiast zajmował miejsce egzaminator, który miał oceniać przebieg jazdy. Egzamin w większości przypadków kończył się oczywiście wynikiem pozytywnym(ktoś napisze pewnie, że bylo tak dlatego, że mały ruch itd-nie o to jednak chodzi). Znam wiele relacji z egzaminów z tamtych lat(i tym samym wielu ludzi którzy do niego podchodzili, w tym moich rodziców) I tak podam tutaj jedną z relacji:

Jedzie sobie samochód egzaminacyjny, nagle z tyłu pada polecenie-"Proszę na najbliższym skrzyżowaniu skręcić w lewo". Kursant wykonuje polecenie, nie zauważa jednak znaku zabraniającego takiego skrętu i wjeżdża pod prąd na drogę jednokierunkową. Rozlega się dźwięk hamowania, a egzaminator zaczyna wyładowywać swoją złość. Do akcji wkracza jednak instruktor, który usprawiedliwia zdającego, że ten jest zestresowany, że to jego 1-szy błąd itd. Takie naruszenie przepisów skutkuje oczywiście przerwaniem egzaminu(również dzisiaj)-tamten egzaminator dał się jednak przekonać i pozwolił jeździć dalej. Wynik egzaminu na końcu okazuje się pozytywny. Instruktor i kursant czują się happy. Inny przykład: Pada polecenie skrętu w lewo. Kursant(w tym wypadku kobieta) skręca nie ustępując pierwszeństwa jadącemu z naprzeciwka. Egzaminator jednak zwraca uwagę żeby pamiętać o pewnych zasadach i egzamin ciągnie się dalej. Wynik? Pozytywny!

I takich przykładów można mnożyć i mnożyć. Nie słyszałem żeby osoby które wyżej opisałem popełniły w swoim życiu jakiekolwiek błędy skutkujące wypadkiem albo czymś podobnym. Egzamin był prosty, nie było wyzysku a obok ciebie siedział ktoś na podobieństwo psychologa, któremu zależało na tym żebyś zdał.

A dzisiaj? Jesteś sam, obok Ciebie osoba niepewnych zamiarów a twoja droga po prawko nie wiadomo jak dłuuga. "Witamy w Polsce XXI wieku" 8)
malcolm
 
Posty: 10
Dołączył(a): sobota 19 września 2009, 21:21

Postprzez Borys68 » wtorek 29 września 2009, 11:46

Radosław Kolasiński napisał(a):Ja osobiście nauczyłem się jeździć i zdałem egzamin 32 lata temu, kiedy wprawdzie ustrój był nieludzki, ale uczono z sensem, a egzaminowano po ludzku.

Odkąd żyję i interesuj się choć trochę tą tematyką, czyli połowy lat 80-tych, to słyszę o (i spotykam się z objawami):
- korupcji przy egzaminowaniu na PJ;
- oblewaniu za "bzdury" i "przez złośliwość";
- złym systemie szkolenia - za Pana czasów wymagana była wiedza o budowie silnika i - chyba - o jeszcze jakichś szczególach technicznych; a dziś sobie jakoś radzą bez tego - więc jest chyba łatwiej ...


Borys Zakrzewski
PJ ("1.06"; "78") odebrane 4.V.2009
Borys68
 
Posty: 1057
Dołączył(a): czwartek 23 kwietnia 2009, 06:22
Lokalizacja: Warszawa-Bielany, Rzeczpospolita Polska

Postprzez Pinhead » wtorek 29 września 2009, 12:25

Ja osobiście nauczyłem się jeździć i zdałem egzamin 32 lata temu, kiedy wprawdzie ustrój był nieludzki, ale uczono z sensem, a egzaminowano po ludzku.


System szkolenia był dopasowany do realiów tamtych lat czyli puste drogi, uboga infrastruktura i wszechobecna korupcja. Dzisiaj jest nieco inaczej, zmieniły się wymagania na egzaminie bo zmieniły się realia na drogach. Nie każdy jest w stanie nauczyć się latać samolotem, nie każdy ma talent do tańca i nie każdy powinien być kierowcą. A jeśli już się ktoś uparł to trzeba liczyć się z wydatkami na godziny jazd i kolejne niezdane egzaminy. Polecam odstawić na bok wielkie ego i niespełnione ambicje wobec córki na rzecz samokrytyki i przyjęcia do wiadomości że jednak egzaminator i instruktor wie lepiej.
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez Borys68 » wtorek 29 września 2009, 12:32

Ahoj!
Mafia robi się coraz perfidniejsza ...

http://forum.gazeta.pl/forum/w,154,1008 ... auta_.html

Tydzień temu miałam swoje I-sze podejście, wyjechałam na miasto czemu towarzyszyło telepanie mojej lewej nogi, co było słychać (uderzanie o sprzęgło)i widać, ale kilkakrotnie startowałam z ręcznego (przejście, skręt pod górkę) i było OK. Na zawracaniu przy cofaniu nagle auto gaśnie mi pod rząd 3 razy...Sprawdzałam czy prawidłowo wrzuciłam bieg, lekko dodawałam gazu, maksymalnie wolno puszczałam sprzęgło i nic, instruktor pozwolił kontynuować,
niestety potem po hamowaniu znowu to samo..
Podziękowałam egzaminatorowi za tyle szans, byłam zdołowana, bo nawet przez myśl mi by nie przeszło że na tym się wyłożę... Jeszcze przy tym cofaniu gdy sprawdzałam bieg, kątem oka dostrzegłam ruch stopy egzaminatora, przeleciała mi myśl że chyba nie może
patrzeć jak się męczę i odruchowo chce mi pomóc z tym sprzęgłem. Ale to była krótka myśl, ruszyłam wtedy samodzielnie.
No i nie byłoby sprawy, czułam się pokonana przez stres, ale kiedy opowiadałam swoje wrażenia znajomej-długoletni kierowca(nie wspomniałam o tym ruchu nogi egzaminatora, bo dla mnie to było nieistotne), ona zapytała od razu czy czasami nie zauważyłam że egzaminator mi "pomaga" w gaśnięciu auta?!
Powiedziała że był reportaż w TVN24 o podejrzeniach kursantów co do manipulowania przez egzaminatorów sprzęgłem w czasie egzaminu, kamera nie rejestruje przecież tego co się dzieje na dole...Byłam w szoku i od razu odrzuciłam te przypuszczenia. Jednak później gdy zaczęłam o tym myśleć...Kurcze, pod górkę rusza się trudniej, a kilkakrotnie to zrobiłam, a tu nagle pod rząd auto gasło, było to dziwne, no i ten ruch nogi egzaminatora.
Nie wiem co o tym myśleć, nigdy o czymś takim nie słyszałam. Od razu podkreślam, że nie próbuję w żaden sposób usprawiedliwić oblania egzaminu, po prostu jestem ciekawa czy może ktoś miał "podejrzaną" sytuację, słyszała że takie praktyki mają miejsc
PJ ("1.06"; "78") odebrane 4.V.2009
Borys68
 
Posty: 1057
Dołączył(a): czwartek 23 kwietnia 2009, 06:22
Lokalizacja: Warszawa-Bielany, Rzeczpospolita Polska

Postprzez Pinhead » wtorek 29 września 2009, 13:10

Co dziwnego jest w przygotowaniu stopy do wciśnięcia hamulca ? To co miał sobie noge na noge założyć i iśc spać ? :) Niektórzy chyba zapominają jaka jest rola tego co siedzi po stronie pasażera w aucie z L na dachu.
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez BOReK » wtorek 29 września 2009, 13:58

Od kiedy w osobówkach silnik gaśnie po wciśnięciu sprzęgła? Jednak przydałoby się niektórym (jak autorce tamtego wpisu i jej koleżance) lepsze opanowanie zasad działania mechanizmów.
Avatar użytkownika
BOReK
 
Posty: 3051
Dołączył(a): niedziela 25 lutego 2007, 13:02

Postprzez Bolcia » wtorek 29 września 2009, 14:36

W dawnych czasach, kiedy jechał instruktor i egzaminator też wcale nie było różowo.
Egzamin mojej mamy:
egzaminator z tylu, instruktor obok. mama nie moze zapanować nad samochodem, raz, drugi, trzeci... egzaminator w końcu zamiast zwracać uwagę na jazdę mojej mamy zaczał zwracac uwagę na instruktora który wyraźnie jej przeszkadzał.
Dzieki czujności egzaminatora egzamin zdany (za pierwszym razem), ale czy instruktor dalej pracował to już inna kwestia...
Bolcia
 
Posty: 170
Dołączył(a): sobota 19 września 2009, 23:27
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Anis » wtorek 29 września 2009, 15:07

A co powiecie na temat ustawiania lusterek przez egzaminatora ? To chyba kursant powinien sam ustawic sobie lusterka , a egzaminator ma prawo zwrocic uwage , a nie wysiadac z auta stawac za i kierowac reka w ktora strone ustawic lusterka ...
Anis
 
Posty: 17
Dołączył(a): wtorek 24 marca 2009, 21:24
Lokalizacja: Tczew

Postprzez lith » wtorek 29 września 2009, 16:41

No też bez przesady z tym oblewaniem na siłę, mafią i w ogóle spiskiem na skale światową. :)
Niby ta zdawalność 30%... ale jak patrze po swoich znajomych to wypada to zdecydowanie lepiej. Tak zliczając zdających w tym roku, co kojaże: ok. 12 osób za 1 razem, ze 2-3 za 2, ze 3 osoby w przedziale od za 3 do za 6 :>. Kilka osób jest jeszcze w "trakcie prób" :P

Za to jak byłem na egzaminie to nie którzy po placu zasuwali tam jak na autodromach xD
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez Radosław Kolasiński » wtorek 29 września 2009, 20:36

Do wszystkich obrońców układów i chorego systemu. Po pierwsze: nikogo nie obraziłem i w stosunku do nikogo nie byłem chamski. Z mojej strony nie było żadnych personalnych wycieczek( w odróżnieniu od kilku zabierających głos), oceniłem system i w stosunku do niego użyłem mocnych słów...a że ktoś poczuł się obrażony to pewnie na zasadzie przysłowiowych nożyc. Jeszcze raz powtarzam: nikogo personalnie nie oceniam, uważam natomiast, że stworzony w majestacie prawa system złodziejsko-mafijny. Po drugie: bronicie panowie przegranej sprawy, tzn. może jest ona dla niektórych finansowo wygrana, ale w sensie moralnym jesteście po ciemnej stronie księżyca. Jesteście beneficjentami tego systemu i dlatego tak żarliwa jego obrona i atak na mnie, i podobnie się wypowiadających, nie może dziwić. Argumenty, których używacie są żałosne. Byłoby naprawdę bardziej uczciwe i honorowe, gdyby ktoś w końcu powiedział, że stworzono system, w którym chętni do zdobycia prawa jazdy mają utrzymać i dać pracę kilku tysiącom ośrodków i rzeszy egzaminatorów (tylko w moim mieście, wprawdzie wojewódzkim, ale nie z tych największych: kilkadziesiąt ośrodków, 20 egzaminatorów w wordzie).
I na koniec jeszcze trochę konkretów. Miałem ostatnio okazję przyjrzeć się jak wygląda egzamin oczekując na swoją córka: co druga dziewczyna wychodziła z samochodu z płaczem, a co drugi chłopak z trzaśnięciem drzwiami. I gdyby to rzeczywiście była tylko moja córka, która zdawała po raz czwarty, to stwierdziłbym, że pomimo studiowania trzech kierunków, po prostu nie nadaje się do samochodu. Jednak tego dnia zdawalność była 30-procentowa, a większość zdających to również wielokrotni „recydywiści”. I jeżeli ktoś uważa, że najechanie na ciągłą linię lub wyprzedzenie rowerzysty na przejściu, to błędy dyskwalifikujące w przyznaniu prawa jazdy, to odbierajmy je również za podobne wykroczenia w ruchu. Obawiam się, że na naszych drogach w bardzo krótkim czasie pozostały by tylko furmanki. Może to byłby jakiś sposób na poprawę bezpieczeństwa i rozładowanie korków. Wracając do szkolenia i egzaminowania 30 lat temu – wtedy instruktor przekazywał rzeczywiście wiedzę, starał się nauczyć dawania sobie rady w ruchu ulicznym, a egzamin polegał na tzw. wrażeniu ogólnym, ocenie, czy zdający jeździ płynnie i w miarę pewnie. Dzisiaj moja córka w czasie szkolenia słyszała wyłącznie: „tak nie, bo za to oblewają”, a egzamin polega na jak najszybszym znalezieniu najdrobniejszego pretekstu na zakończenie egzaminu. Argument, że dzisiaj jest większy ruch, też się nie broni, bo w krajach Europy Zachodniej ruch ten jest ciągle znacznie większy, ale otrzymanie prawa jazdy to rzecz naturalna i najczęściej tańsza. Gdyby jeszcze u nas wyjątkowe wymagania powodowały, że szkolono i wypuszczano by geniuszy kierownicy i bezpieczeństwa, którzy nigdy nie najadą na ciągła linię, nie przekroczą prędkości i nie wyprzedzą rowerzysty na przejściu dla pieszych, to można by uważać system za najlepszy na świecie. Zaryzykuję twierdzenie, że jest wręcz odwrotnie, a nasza drogowa rzeczywistość należy do najgorszych w Europie. Natomiast argument, że dzisiaj też mógłbym nie zdać egzaminu raczej tylko potwierdza, że system jest chory. Można jeździć 32 lata bezwypadkowo i bez mandatu i nie sprostać wymaganiom dzisiejszego egzaminu przeprowadzanego przez młodzieńca po kursie
Radosław Kolasiński
 
Posty: 11
Dołączył(a): poniedziałek 28 września 2009, 17:01

Postprzez cman » wtorek 29 września 2009, 20:46

Radosław Kolasiński napisał(a):I jeżeli ktoś uważa, że najechanie na ciągłą linię lub wyprzedzenie rowerzysty na przejściu, to błędy dyskwalifikujące w przyznaniu prawa jazdy, to odbierajmy je również za podobne wykroczenia w ruchu. Obawiam się, że na naszych drogach w bardzo krótkim czasie pozostały by tylko furmanki. Może to byłby jakiś sposób na poprawę bezpieczeństwa i rozładowanie korków.

O! Wreszcie jakiś mądry pomysł.
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez Pinhead » wtorek 29 września 2009, 21:12

Radosław Kolasiński napisał(a): I jeżeli ktoś uważa, że najechanie na ciągłą linię lub wyprzedzenie rowerzysty na przejściu, to błędy dyskwalifikujące w przyznaniu prawa jazdy...


Kandydat na kierowce ma pokazać że umie przepisy i potrafi zgodnie z nimi jeździć. Czyli dysponuje umiejętnościami które będzie mógł wykorzystywać gdy już odbierze swoje prawo jazdy. To jak kierowca będzie jeździł mając już uprawnienia to jego sprawa za którą bierze pełną odpowiedzialność, ważne że ma mieć umiejętności i wiedze. Jeśli najedzie na ciągłą linie świadomie to taka sytuacja wcale nie musi przekreślać go jako kierowce. Jednak jeśli ktoś nie potrafi utrzymać się na swoim pasie, nieświadomie jeździ po liniach ciągłych i nie zna zasad wyprzedzania to znaczy że brak mu umiejętności i prawa jazdy otrzymać nie powienien.

Natomiast argument, że dzisiaj też mógłbym nie zdać egzaminu raczej tylko potwierdza, że system jest chory. Można jeździć 32 lata bezwypadkowo i bez mandatu i nie sprostać wymaganiom dzisiejszego egzaminu przeprowadzanego przez młodzieńca po kursie


Proponuje zadać sobie pytanie dlaczego nie zdał by Pan obecnego egzaminu. Bo sam staż o niczym nie świadczy. Można jeździć nawet 40 lat bezwypadkowoi i być słabym kierowcą nie znającym prawidłowej techniki kierowania ani przepisów ruchu drogowego. Brak wypadku nie jest jedynym wyznacznikiem jakim kto jest kierowcą.
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez loser » wtorek 29 września 2009, 22:02

loser
 
Posty: 330
Dołączył(a): poniedziałek 15 stycznia 2007, 15:25

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 83 gości