Ośrodki egzaminacyjne są instytucjami, które nie dostają żadnego wsparcia finansowego od rządu. Utrzymują się z poprawek - tak,tak ... taka jest prawda. Aby zdać egzamin trzeba po prostu trafić na odpowiednią godzinę.
That's the point, jak mawiali starożytni Indianie. To jest kwintesencja systemu: utrzymujemy zdawalność na odpowiednim poziomie, który pozwoli nam utrzymać zatrudnienie w wordzie. Ośrodki szkolenia oczywiście działają już na wolnym rynku i po prostu wykorzystują koniunkturę. Gdyby to był jednak naprawdę wolny rynek, to przy zdawalności 30-40% powinna być lawina bankructw.
Powinienem zdawać sobie sprawę, że na tym forum dominują reprezentanci wordów i ośrodków szkolenia, ale takiego zmasowanego frontu obrony się nie spodziewałem. Najwięcej w Europie ośrodków szkolenia, Wordy pracujące pełną parą jak fabryki za komuny, najwyższe wymagania i najniższy odsetek zdających. Co z tego mamy: najwięcej wypadków, najwięcej zabitych, największe chamstwo na drogach, nagminne i notoryczne łamanie przepisów. Jeżeli ktoś przy tym uważa, że system jest super, a instruktor i egzaminator to geniusze i mają zawsze rację, to Wy Panowie jesteście niereformowalnym betonem (mi w odróżnieniu od was zależy na zmianach) i po prostu ręce opadają i "już nie chce mi się z wami gadać". I nie chodzi mi już wcale o moją córkę - na razie prawo jazdy jej do niczego nie potrzebne, a ja będę spokojniejszy, że nie trafi po genialnych instruktorach i egzaminatorach na polskie drogi - ale o to, że jej przykład pozwolił mi zetknąć się z szerszym problem. Jak własne państwo w majestacie prawa potrafi gnębić własnych obywateli. I wykorzystam wszystkie dostępne środki, aby ten system choć lekko ukruszyć.
Z pozostałymi argumentami, typu, że udało mi się zdać 30 lat temu, albo, że szkolenie i egzamin, a wszystko "po" to dwa różne światy, już nie będę polemizował, bo zaczyna to trochę obrażać moją inteligencję.
A na koniec, choć lekko sprowokowany, jeszcze raz dam upust własnej megalomanii (jako wielkie ego i megaloman, chyba mogę sobie pozwolić):
Proszę samemu spróbować zostać instruktorem albo egzaminatorem i zobaczyć jak to działa z drugiej strony,choć przy Pana nastawieniu nie wrózę powodzenia w tej profesji. Łatwiej zobaczyć żdzbło w czyimś oku niż belkę w swoim.
Dzięki ukończonym szkołom i ciężkiej pracy udaje mi się wykonywać trochę ciekawsze i bardziej ambitne zajęcie niż uczenie (i egzaminowanie) kogoś jak operować trzema pedałami, wajchą i kierownicą...więc bez żalu z propozycji nie skorzystam.
Ps. "Złośliwy palant" został użyty celowo dla zwiększenia ekspresji i w trybie warunkowym. Wszystkich urażonych jednakowoż przepraszam. Pozostałe mocne słowa również miały na celu wywołanie dyskusji, która dała mi wiele do myślenia i dostarczyła dodatkowych nowych argumentów w walce z chorym systemem.