Nauka jazdy - Co jest ze mną nie tak ?

[lith]

Jak zatrąbią to już znaczy, że się przysnęło Nie znając skrzyżowania bym unikał 'przeskakiwania', bo można ie przeliczyć i w burtę oberwać. oczywiście wszystko zależy od sytuacji, ale jak można w miarę normalnie się zatrzymać za przejściem jeszcze to zazwyczaj znaczy, że przemknięcie nikomu nie wchodząc w drogę wcale nie jest takie oczywiste.

[bls1899]

Witaj

Powiem Ci, że ja gdy ja się zapisałem w styczniu b.r. na kurs prawka miałem na początku chwile zwątpienia, równiez jak Ty nie miałem do czynienia wcześniej z samochodem, nawet pamiętam, że skłamałem instruktora, gdyż nie chciałem wyjść na totalną łajze, gdyż jestem juz przed 30stką i nie jeździł wcześniej samochodem... Tak, nawet sobie myśłałem czy to nie przypadkiem za późno by iść na taki kurs, plułem nawet sobie w brode że nie zrobiłem prawka gdy miałem hmm 18-20 lat, a teraz nagle okazało sie że będzie potrzebne i postanowiłem zrobić.

Zasadniczo teoria dla mnie była latwizną, kumałem zasady, znaki i te wszystkie regulacje, oczywiście musiałem to sobie przypomnieć , ale nawet na wykładach gość powiedział ze jestem kumaty i że pewnie sie nudze bo wszystko wiem. Gorzej było z praktyką, która zaczeła sie 2 tyg od wykładów... oczywiście byłem całkowicie zielony, kompletnie zielony, nie ogarniałem na jakiej zasadzie redukować biegi i kiedy, jak uzywac sprzęgła oraz jak je wyczuć dobrze by mi nie zgasł, co zrobić by nie zgasł, itp itd....

Instruktora miałem dość specyficznego, czasem potrafił podnieść głos, ciągle wytykał błędy - to mnie dołowało musze przyznać i demotywowało zarazem - ale co było na plus potrafił też wspierać, pamiętam jak mówil "to dopiero początki spokojnie, zobaczy pan jak będzie śmigał po wyjechaniu 30h". Również bywały gorsze i lepsze dni, raz mi szło zdecydowanie lepiej a raz totalna porażka, błąd za błędem, najbardziej sie wkurzałem na siebie gdy zatrzymywał mi auto gdzies na środku skrzyzowania tudzież na drodze i mówil "no i oblany egz", albo jak na światłach mi gasł, jak zapominałem zredukować z 3 na 1 i starałem sie ruszać, mnóstwo takich pierdół, to miałem dość, bo zdawałem sobie sprawe że z takimi umiejętnościami to nie mam po co iść na ezgamin, bo tylko kompromitacja... powiem Ci, że teraz gdy patrze na to z perspektywy czasu, to chyle czoła przed tym instruktorem gdyż jego lekcje, jego czasem gwałtowne reakcje, zwracanie uwagi na "ruszanie glową w prawo lewo a nie tylko patrzenie" dały mi dużo pożytecznego gdy doszło do samego egzaminu. W dodatku na plus mogę również zapisać że gdy zaczynałem jazdy była zimowa aura, ślisko, mokro, lód, śnieg, cięzkie warunki, ciesze się że od takich w sumie zaczynałem, że tego liznąłem, bo uważam że pózniej mi to wiele pomogło, gdy było juz sucho i warunki były sprzyjające. Poleciłbym każdemu zapisywać sie w zime:)
Odnośnie egzaminów, teoria zdana za 1 razem, potem placyk również no i na mieście totalna wtopa mój duży fail, ale już drugim podejściem placyk znów bez błędu, miasto -"wynik egzaminu pozytywny".

Podsumowując, na mnie stres na lekcjach nauki i ciągła presja wytykanie błędów podziałały motywująco na egzaminie, wszystko sobie wtedy przypominałem , słyszałem jego głos, tak jakby mnie prowadził, dzięki temu nie popełniałem juz takich glupich błędów. A na egzamin tak prawde mówiąć szedłem na luzaku bo nie do końca jakoś wierzyłem że mi sie uda, gdy wszyscy mówia " nie ma szans zdać , tak koszą ". Wtedy sobie przypomniałem ile błędów robiłem jak sie pociłem gdy musialem gdzieś równolegle zaparkować... cóż, teraz już tylko czekam na odebranie plastiku : )

powodzenia Ci życze, nie demotywuj się i broń boże nie poddawaj sie.
Bo jezeli taki zielony człek jak ja sie nauczył czemu nie miałbyś i Ty tego zrobić : )