specjalnie się zarejestrowałam... Już mam prawo jazdy, ale ze względu na to, że miałam pewne przejścia w czasie kursu, wciąż zaglądam na to forum.
Niektórzy instruktorzy niestety naciągają na dodatkowe godziny i żerują na naiwności kursantów. Też tak miałam.... Dlatego niestety nie można wierzyć wszystkim. Jeżeli bezwzględnie ufasz swojej instruktorce, to dokup godziny i jeźdź dalej. Ja bym tego nie robiła... Jeżeli masz wątpliwości, to skorzystaj z powyższych porad (jeśli chodzi o sposób załatwienia sprawy) i spróbuj podejść do egzaminu - niestety wygląda na to, że raczej oblejesz. Ale dobrze by było, gdybyś na egzaminie wewnętrznym jeździła z innym instruktorem - będziesz wiedziała, na czym stoisz. I moja porada - zmień instruktora. Chyba że ufasz swojej bez zastrzeżeń (bo może mieć rację..). Bo w swoim czasie mnie też tak naciągali - pierwszy specjalnie uczył źle (potem powiedział, że do tego zmusza szefostwo, by ludzie nie wyrabiali się w 30 godzin i przychodzili na doszkalające, i właśnie na tym da się zarobić - czysta gotówka!), drugi (z tego samego ośrodka, rozreklamowany w Internecie, i o podobnym podejściu) uczył lepiej, ale tak, bym nie zdałam za pierwszym razem (lewoskręt na przedostatniej jeździe, zawracanie na skrzyżowaniu na ostatniej; a tak zwykle jazda prosto i prawoskręty. No, jeszcze parkowanie i plac na sposób). Jazda po zmroku - nie. Raz tylko pojechałam, jak już płaciłam gotówką. Jeździłam z nim do samego egzaminu państwowego i oczywiście nie zdałam (i cieszę, że przypadkiem nie zdałam, bo gdybym z tymi umiejętnościami zaczęłam sama jeździć po dużym mieście, to byłoby szkoda i auta, i mnie, i otoczenia

) Po niezdanym egzaminie zmieniłam instruktora (polecony, z innego OSK), dobrze mnie przygotował i zdałam. Oczywiście, też płaciłam, ale on przynajmniej uczciwie odrobił te pieniądze...
Tak że niestety, szykuj kasę - na pewno, i zmień instruktora - niekoniecznie, ale radzę. Może być naciąganie... Moim zdaniem, w 30 godzin można przygotować większość kursantów do zdania egzaminu (nie mówię, że do samodzielnej jazdy i nie mówię, że wszystkich, bo jak poczytam, co czasami wypisują tacy delikwenci/ew. zdesperowani instruktorzy...!! włosy na głowie się jeżą... ). Jak ktoś napisał, oblewać Cię na egzaminie mogą średnio co 2 minuty. Celowo... Musisz wykupić przynajmniej godzinę -dwie z innym instruktorem z innej szkoły (bo w tej samej mogą być takie różne powiązania ;|
Aha, w ostateczności (ale po moich przejściach na pewno bym to zrobiła) można przenieść się do innej szkoły. Nawet przed wewnętrznym. Ale do POLECONEJ. Ściśle mówiąc, do poleconego instruktora. Po prostu - szybciej skończ ten kurs (ale wiedz, że egzaminu państwowego raczej nie zdasz), i niech Cię ktoś nauczy jeździć i przygotuje do egzaminu. Uwaga - porada ważna tylko w przypadku, jeżeli instruktorka chce Cię naciągnąć na kasę. Ale to już sama musisz rozeznać. Bo jeśli jest naprawdę dobra, ale Wam się nie udało, to... ale i tak radzę pojeździć przynajmniej raz z innym instruktorem.
PS jeżdżę już około roku, byłam autem za granicą - sama!! i w górach, radzę sobie w dużym miejscu, ale po tych wszystkich "sposobach" wciąż mam problem z równoległym parkowaniem, cofaniem się i już zdążyłam wymienić sprzęgło, i wciąż zastanawiam się, czy potrzebowało wymiany po poprzednim właścicielu, czy ja go jakoś głupio morduję....

a to tak naprawdę są wady szkolenia przez tych pierwszych instruktorów, którzy mi dali "podstawy"...