gumik napisał(a):Nie jest kwestią dyskusji jak ja bym to zrobił. Moja teza jest prosta. Zmotywowany uczeń, który przychodzi na zajęcia chętnie osiągnie lepsze efekty.
ale na motywację Ty masz bardzo niewielki wpływ.
kurs składa się z rzeczy fajnych i mniej fajnych, a większość ludzi chce te rzeczy mniej fajne pominąć, mimo że pominięcie ich spowoduje dalszą naukę trudniejszą.
i jak nauczysz innych rzeczy, gdy nikt nie chce się uczyć definicji?
na początku szkolenia na kat. D ja uczę pokonywania zakrętów, na trudnych zakrętach.
mam takie trzy zakręty, gdzie 100% uczących się (nawet ci z kat. C) najeżdżają na krawężnik.
pierwszy raz jadą sami, potem jest wyjaśnienie, następnie jadą pod moimi wskazówkami i dopiero samodzielnie, aż zrobią to bez błedu.
czasem to są 4 samodzielne przejazdy, czasem 8, czasem 10.
następny zakręt jest trudniejszy, ta sama kolejność.
trzeci jest najtrudniejszy.
przeciętnie na te trzy zakręty wystarczają dwie godziny, ale bywa, że potrzeba czterech.
nie jest to ani łatwe, ani przyjemne, ale bardzo frustrujące i wkurzające, jednak później uczący się nie musi skupiać się na krawężnikach i może swobodnie rozglądać oraz zastanawiać się nad sytuacją wokół pojazdu, a ja mam dużo lżej.
nie wszystkim się to podoba, ale przecież są inni instruktorzy, gdzie jazda jest fajna, łątwa i przyjemna.
co do podejścia szkolonych.
najlepiej to widać na kursach na maszyny podlegające pod UDT (żurawie, podnośniki koszowe, HDS-y itp).
gdy przychodzi grupa za którą płaci firma zdaje 60%, gdy jest grupa ludzi, którzy płacą z własnej kieszeni zdaje 90-100%.
i jaki ja mam wpływ na motywację?