WORD Łódź
13 sierpnia 2006 (niedziela, "dlugi weekend")
godzina 14
Egzaminator rowno o 14 przyszedl do poczekalni, ja akurat bylam pierwsza. Padało niemiłosiernie, burza nadciągała. Na placyku ubrałam się wkurtkę, egzaminator w kapok (chyba taki żeglarski). Maska - ok, światła - ok (nie właczyłam od razu zapłonu, trochę zgłupiałam, ale potem wszystko poszło gładko). Ustawiłam fotel, lusterka i NIC nie widziałam, tak padało. No to myk - wycieraczki, z tyłu nic, właczyłam ogrzewanie tylnej szyby (mija 10min, egzaminator na deszczu caly czas stal ;/) i czekam, w miedzyczasie sprawdzilam drzwi i wytarlam boczne lusterkka. Po 15min juz ok (nadal pada, ale cos widze) zglaszam, ze jesem gotowa i ruszam w łuk. Cofam i "o cholera", dojeżdżam do linii, myslalam, ze poleglam, ale odbilam kierownice i uff - wszystko pieknie poszlo. Gorka bez problemy. Minelo 20minut, egzaminator na deszczu stal caly czas.
14.20-15.00 - jazda po miescie
Parkowanie skosne, kilka zawracan, po 20 min. dojechalam do skrzyzowania przy palacu poznanskiego (lodzianie wiedza gdzie), jednego z najgorszych i sygnalizacja NIE DZIALA, a ja w lewo musialam skrecic ;(, myslalam, ze polegne, widzialam, jak egzaminator trzymal noge juz na swoim hamulcu, bo jeden zly ruch i mogl interweniowac, ale na szczescie wszystkich przepuscilam, nie stanelam na torach tramwajowych i uff - udalo sie !!!
Był jeszcze jeden kiepski moment, kiedy już byłam przy ośrodku, kazał mi się rozpędzić (jechałam 40, bo dużo kałuż było i nie chciałam chlapac) i za 20sekund mowi mi: "Proszę się zatrzymać NA przystanku." (chcialam zaznaczyc, ze nie ustalalismy zadnego hamowania awaryjnego wczesniej ani nic takiego). No i co tu zrobić, zacznynam hamowac i mowie, ze nie moge na przystanku sie zatrzymywac, a on powtarza, prosze sie zatrzymac na przystanku, no to ja mu mowie, ze tu nie moge, moge ewentualnie za i tak tez zrobilam. Usmiechnal sie, powiedzial, ze dobrze i pojechalismy do osrodka, zeby za chwilke uslyszec "Egzamin zakonczony z wynikiem pozytywnym". Uff.
tutaj mam pytanie - dlaczego wydał polecenie, gdzie dokładnie mam się zatrzymać (a przecież tam mi nie wolno ;/)? to było specjalnie, czy po prostu chciał oznaczyć miejsce zatrzymania?)
Cale szczescie, ze:
- dzis byl zdecydowanie mniejszy ruch
- egzaimnator mial brazowe buty, ktore sie bardzo odznaczaly, wiec kątem oka widziałam, kiedy ewentualnie chciałby reagować (tak wczesniej podnosil moge w strone pedalow)
- po pierwszym niezdanym egzaminie wzięłam sobie 6 godzin jazd doszkalających (czw, pt i so, a w nd exam)
Moje Prawo Jazdy:
start: 11 kwietnia 2006
koniec: 13 sierpnia 2006
kasa: 1200zl (kurs i badania) + 300zl (jazdy doszkalajace)+ 230zl (2x exam praktyka) + 22zł (teoria) = ok. 1750zl
wyjeżdzone godziny: 38
Strasznie sie ciesze i b. dziekuje forumowiczom, za pomoc, informacje i wsparcie ;).
Pozdrawiam wszystkich zdających i tych już z prawkiem!
edit: już dawno miałam dodać mapkę, zawsze raźniej, jak się zobaczy, gdzie można jeździć na egzaminie :). Pozdrowienia dla usera banan, ktory mnie zmotywowal swoja mapka do zrobienia mojej mapki :wink:
