Polski rygor?

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Re: Polski rygor?

Postprzez disaster » sobota 08 czerwca 2013, 22:45

eLLLka napisał(a):(...) Wy egzaminatorzy spróbujcie dopuścić myśl, że kursant też człowiek, który chce jeździć prawidłowo, nikogo nie zabić i samemu przeżyć i koniec w tym temacie..


Cała zabawa polega na tym, że nie jestem ani instruktorem ani egzaminatorem, o czym zresztą kilkukrotnie wspominałem.
Przejechałem za to parę kilometrów, miałem kilka niebezpiecznych sytuacji, a po jednej z nich spędziłem kilka tygodni na L4.
Wiem też jak jeździłem zaraz po zdaniu, a jak jeżdżę teraz. Do tego jestem świadomy, że przede mną jeszcze długa droga...
Ty masz rację, a ja mam karabin.
Avatar użytkownika
disaster
 
Posty: 937
Dołączył(a): wtorek 17 października 2006, 16:41

Re: Polski rygor?

Postprzez szydlaczek » sobota 08 czerwca 2013, 22:53

eLLLka napisał(a): Wy egzaminatorzy spróbujcie dopuścić myśl, że kursant też człowiek, który chce jeździć prawidłowo, nikogo nie zabić i samemu przeżyć i koniec w tym temacie.


Chcieć a umieć to dwie różne rzeczy.
szydlaczek
 
Posty: 191
Dołączył(a): czwartek 24 stycznia 2013, 23:37

Re: Polski rygor?

Postprzez rusel » sobota 08 czerwca 2013, 22:58

spróbujcie dopuścić myśl, że kursant też człowiek, który chce jeździć prawidłowo


czesto widze jak serce chce ale nogi nie mogą

rusel nie męcz, są trasy egzaminacyjne, egzaminy jeździ się po określonych trasach


a rozumiem, nie wiedzialem, to podaj ten link do tych filmikow z tych wordow, poogladam z ciekawoscia

Nam pokory nie brakuje, ale i wam by się przydało


nam czyli komu? znasz jeszcze pozostalych kursantow ktorym nie brakuje pokory? tych 249 zaplanowanych z tego samego dnia czy jeszcze innych? oni podchodzą z pokorą do egzaminu?
jakies liczby? doswiadczenia? kolejne wnioski?

To moze ja powiem, bo niektorzy to lubia wyciagac wnioski zwlaszcza po 2-3 egzaminach juz wszystko wiedza na ten temat...genialne, ja juz je wyciagnalem, kilka tysiecy osob wystarczylo i jestem przerazony poziomem inteligencji i kultury polskiego spoleczenstwa i tu nie chodzi wcale o techniczne mozliwosci kierowania pojazdem ale to co dzieje sie przy okazji.....
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Re: Polski rygor?

Postprzez 1JZ » niedziela 09 czerwca 2013, 00:34

Przeczytałem cały temat i za każdym razem kiedy ktoś wspominał o egzaminatorze, który chce oblać, bo tak i już to od razu pojawiał mi się uśmiech na twarzy.Przecież egzaminator jest w gorszej sytuacji od kandydata na kierowcę, masa kamer, mikrofony, odpowiedzialność za zdającego.No a jeśli gamoń obleje to przecież, będzie się odwoływał, że winni są wszyscy tylko nie on.Prawda jest taka, że nikt na siłę oblewać nie będzie, albo się umie, albo nie.Na drodze nie ma sytuacji, pośrednich.Jest albo 0 albo 1, i dlatego uważam, że egzamin musi jakoś zweryfikować umiejętności przyszłego kierowcy.Czytam posty eLLLki, i wychodzę z podziwu, że zdała to prawo jazdy.Jak można mówić, że linie na drodze są bez sensu? :D przecież to jest normalny znak drogowy, to może sygnalizacja świetlna też jest bez sensu, bo coś tam?Jeszcze narzekanie, że obsługa pojazdu jest trudna...do wyrecytowania cztery regułki, aż tak trudno się tego nauczyć?No, ale jeśli ktoś szuka świateł mijania z tyłu samochodu to może i dla niego być trudne.
Niestety, ale jeśli ktoś nie zdaje ileś tam razy to może nie jest wina egzaminatora, tylko braku podstawowych umiejętności.Zawsze winni są wszyscy tylko nie ten nieszczęsny zdający.
Na koniec dodam, że prawo jazdy zdałem, nieco ponad tydzień temu za pierwszym razem.Wyjeździłem 40 godzin i nie miałem absolutnie żadnego stresu na egzaminie, zwyczajna formalność.Egzaminator, który mi się trafił był akurat miły, ale wymagający.Kryteria są jasno określone i ich się musiałem trzymać (nic mniej, nic więcej).
Na 7 osób, które zdawały o tej samej godzinie co ja, trzy nawet nie ukończyły placu, i to chyba nie była wina egzaminatora, a braku opanowania PODSTAWOWEJ umiejętności jazdy do tyłu.
Egzamin wspominam, bardzo przyjemnie, a te bzdury z poczekalni to można wsadzić między bajki.
1JZ
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 09 czerwca 2013, 00:10

Re: Polski rygor?

Postprzez POWERPLAY » niedziela 09 czerwca 2013, 01:02

Ja się odezwę w sierpniu jeśli się uda ;)

Na razie skupiam się na jazdach i tyle. W każdym razie wiem że akurat egzaminator mnie nie zestresuje i nie dobije, bo jestem osobą która ma takie coś totalnie w dupie. Jeśli popełnię jakiś błąd to sam przed sobą się do tego przyznam i podejdę kolejny raz i tak do skutku.

Uważam że każdy tutaj trochę przesadza. Po pierwsze, nikt nie jest asem bo zdał egzamin, czy to za pierwszy czy za dziesiątym razem.
Po drugie, nie uważam że nawet jeśli ktoś potrzebuje 20 podejść do egzaminu żeby w końcu go zdać, to nie nadaje się na kierowcę.
Po trzecie, potrzeba nam więcej luzu. Egzamin na prawo jazdy to nie jest koniec świata i najważniejsze wydarzenie w życiu. Ważniejsze dla mnie jest milion innych spraw, jak chociażby ta, czy za 3 dni będę nadal pracował i miał na rachunki. Egzamin to jedynie dodatek który ma mi zapewnić pewien PRZYWILEJ więc jakieś wyznaczanie sobie za którym razem go zdam czy po ilu wyjeżdżonych godzinach to się stanie, uważam za głupotę totalną napędzaną z reguły przez znajomych którzy wyliczają się między sobą, kto za którym podejściem dostał "plastik".
Po czwarte, nawet jeśli zdam, to nie wsadzę rodziny do samochodu dopóki sam nie będę się czuł pewnie na drodze więc nawet po zaliczonym egzaminie jestem w stanie dokupić sobie nawet i kilkadziesiąt godzin jazd z instruktorem żeby mieć pewność że naprawdę MOGĘ i umiem wziąć na siebie odpowiedzialność za pasażerów.

Dopóki ludzie nie zrozumieją że prawo jazdy i jazda samochodem to nie jest zabawa i coś co wiąże się jedynie z od... łuku i 30-minutowej, wymuszonej, przepisowej jazdy po mieście, a później "hulaj dusza, piekła nie ma" to nie dojdziemy tutaj do porozumienia.

Ja wiem, że będę miał prawo jazdy i że będę jeździł samochodem. Jestem tego PEWIEN, ale wiem też że na to ciężko zapracuję i nie zrobię tego dla egzaminatora, bo koło ch... mi on lata. Zrobię to dla bezpieczeństwa swojego i swoich bliskich, bo wiem że jazda samochodem to nie zabawa. Dlatego najpierw chcę się czegokolwiek nauczyć, a nie próbować na "betona" i a "nóż, widelec" się uda i będę miał "satysfakcję".


Tyle w temacie :)
POWERPLAY
 
Posty: 16
Dołączył(a): sobota 08 czerwca 2013, 16:49

Re: Polski rygor?

Postprzez matri » niedziela 09 czerwca 2013, 01:16

Mógłby mi ktoś wytłumaczyć jak trzeba być opornym, żeby po >40h instruktor nadal musiał interweniować co chwilę? Tak to wszystko brzmi czytając. :)
matri
 
Posty: 27
Dołączył(a): poniedziałek 20 maja 2013, 23:36

Re: Polski rygor?

Postprzez lith » niedziela 09 czerwca 2013, 01:53

Najlepiej byłoby gdyby poziom szkolenia był wysoki, a egzaminy łatwe. To co mam obecnie się samo nakręca i ciężko jest cokolwiek zmienić. Egzamin uznawany jest jako trudny i oderwany od rzeczywistości. Więc ludziom zależy na zdaniu egzaminu, a nie na nauczeniu się jeździć. Gdyby egzamin był formalnością myślę, że wielu skupiłoby się wtedy na nauce jazdy (tak przez analogię do innych egzaminów do jakich podchodziłem). Tylko, że znowu pozostaje grupa tych, co mieliby naukę głęboko w poważaniu i by się najzwyczajniej prześlizgiwali. I jak tu zrobić, żeby egzamin był formalnością dla myślących i zaangażowanych w naukę jazdy, a barierą dla tępych strzał? :hmm:
Skoro prędzej czy później praktycznie każdy ten egzamin w końcu wymęczy i zda, może by sie jednak skupić na nauczeniu takiego nieogara na tyle, żeby nie był niebezpieczny dla otoczenia? Bo obecnie wygląda to tak, ze egzaminy taką osobę przytrzymują te pół roku, rok, ale umiejętności między czasie to ona specjalnie nie nabywa, tylko stoi w miejscu i podchodzi do kolejnych egzaminów... aż w końcu się udaje.

edit: Myślę, że gdyby skupiono się nie na tym, żeby wyłapać osoby, które się do prowadzenia nie nadają, a na jak najlepszym wyszkoleniu tych co się nadają to by pozytywnie wpłynęło na bezpieczeństwo.
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Re: Polski rygor?

Postprzez POWERPLAY » niedziela 09 czerwca 2013, 09:53

matri napisał(a):Mógłby mi ktoś wytłumaczyć jak trzeba być opornym, żeby po >40h instruktor nadal musiał interweniować co chwilę? Tak to wszystko brzmi czytając. :)


Ach, kolejny co to po 30 wyjeżdżonych godzinach zapewne wszystko wiedział i wszystko umiał. Jak ja lubię takich ludzi. Widziałem ich w poczekalni. "A mój brat zdał za pierwszym, a ja już czwarty nie mogę" albo "No co Ty, ja zdałem za pierwszym a Ty jeździć nie umiesz i się męczysz.".
Po drugie, nie chodzi o to czy instruktor musi interweniować czy nie, tylko o to że tak naprawdę g... umiesz, a nie jeździć po samym kursie, nawet gdy zdajesz go za pierwszym razem.
Po trzecie, owszem. Nawet i 100h z instruktorem wolę spędzić za kółkiem zanim wsadzę do auta dzieciaka niż uznać jaki to ja jestem super <&%#$@> po 30h i wybrać się z nim w trasę, bo "przecież zdałem egzamin."
Miałem bardzo długą przerwę między egzaminami i owszem wolę odwalić od nowa minimum 40h dla własnego i innych bezpieczeństwa więc wykupiłem sobie nowy kurs, niż jak 99%, pojeździć 5h żeby "coś tam sobie przypomnieć" a później na drodze "jakoś to będzie".

To jest właśnie to tandetne moim zdaniem podejście. Szkoły jazdy też tak mają. Zobacz banery. "U nas zrobisz kurs w 2 miesiące." To jest jakieś nieporozumienie. Tam chodzi jedynie żeby odwalić 30h i wypuścić gościa, a gościowi to odpowiada, bo on przecież też musi mieć "już, teraz, jak najszybciej, bo koledzy już mają, a on nie."
POWERPLAY
 
Posty: 16
Dołączył(a): sobota 08 czerwca 2013, 16:49

Re: Polski rygor?

Postprzez matri » niedziela 09 czerwca 2013, 10:14

Nigdzie nie napisałem, że wszystko umiem, bo umiem finalnie niewiele równie dobrze jak wszyscy którzy wyjeździli nawet i 60h. Taka jest prawda i nie próbuj mi wmówić, że jest inaczej. Gdybyś czytał uważniej moje wypowiedzi to może byś wywnioskował, że pisałem o tym w odniesieniu do egzaminu, a nie do tego, co się potem potrafi. Kurs wystarczy na podstawy w miarę bezpiecznej jazdy, a umiejętności przyjdą z czasem.

Bez urazy, ale piszesz tak, że najlepiej darować sobie prawo jazdy bo i tak się nie potrafi jeździć i stwarza zagrożenie jako świeżak. Bo żeby nabyć trochę umiejętności, to trzeba jeździć, ale skoro uważasz, że po kursie nie ma się żadnych podstaw do jazdy, to jak czegokolwiek się nauczyć, skoro żeby to zrobić trzeba jeździć? Nie pisz za wszystkim, niektórzy nie potrzebuję 80h kursu, żeby móc wyjechać na miasto. Niektórym starczy 50 albo mniej. Demonizujesz całą sprawę, że odechciewa się kontynuować dyskusję.

Po dłuższej przerwie (>rok) też kupiłbym cały kurs żeby móc przystąpić do egzaminu. Tymczasem wyjeździłem 40h, zdałem egzamin i uważam, że mogę zacząć się uczyć, bo jakieś podstawy do samodzielnej nauki już mam.
matri
 
Posty: 27
Dołączył(a): poniedziałek 20 maja 2013, 23:36

Re: Polski rygor?

Postprzez ks-rider » niedziela 09 czerwca 2013, 10:54

POWERPLAY napisał(a):...nikt nie jest asem bo zdał egzamin, czy to za pierwszy czy za dziesiątym razem.


Ty moze nie przykladasz do tego wagi ale inni moga miec na ten temat inne zdanie.

Moi niektorzy kursanci jezdza na tyle dobrze, ze osobiscie im te PJ bym wreczyl, a na egzaminie padaja, bo stres ich wykonczyl, chocby ostatni przypadek diewczyna zatrzymala sie na skrzyzowaniu majac zielone swiatlo ( podyktowane bylo w dodatki agresywnym dojazdem rowerzystki do skrzyzowania - dziewczyna wyszla z zalozenia, ze ta przejedzie przez przejscie dla pieszych na czerwonym - i polegla ).

Inni potuzrebuja deugiego podejscia aby przekonac sie, ze na tym egzaminie egzaminator nie jest kanibelem. :mrgreen:

:wink:
ks-rider
 
Posty: 3820
Dołączył(a): sobota 19 grudnia 2009, 21:47

Re: Polski rygor?

Postprzez rusel » niedziela 09 czerwca 2013, 11:03

sa tez tacy ktorzy przychodzą regularnie na egzamin 4-5 rok ale tylko z przeswiadczeniem ze moze tym razem sie "uda" ze swiadomoscia ze nie nadaja sie na kierowce bo tu juz ani egzaminator ani stres nie gra zadnej roli jezeli przerobilo sie już calą kadrę osrodka, bo on chce tylko na dzialke dojezdzac a ona tylko dziecko do przedszkola zawozic, tylko ze dobrze by bylo zeby tam dojechali w jednym kawalku
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Re: Polski rygor?

Postprzez POWERPLAY » niedziela 09 czerwca 2013, 11:22

@ks-rider

Masz rację, nie przykładam do tego najmniejszej wagi. Nie mam zamiaru brać udziału w chorym wyścigu pod tytułem: "za którym razem zdam prawo jazdy.".

Zdam, jak się nauczę, a to że ktoś potrzebował żeby się nauczyć 30h, a ja potrzebuję 80, to nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia.

Nic na siłę.

Jedyne czego żałuję, to że po pierwszych dwóch niepowodzeniach zrobiłem sobie tak długą przerwę i bawiłem się w międzyczasie w jakieś podchodzenie na zasadzie "może zdam, a może nie". To była strata czasu.
Teraz uważam że już wiem jak się za to zabrać i zrobię to tym razem porządnie.
POWERPLAY
 
Posty: 16
Dołączył(a): sobota 08 czerwca 2013, 16:49

Re: Polski rygor?

Postprzez Colossus » niedziela 09 czerwca 2013, 12:35

Ktoś napisał, że nie ma zbytniej różnicy czy ktoś zdał za pierwszym czy za 10 razem. Według mnie jest, nie jestem jakimś urodzonym kierowcą, prawko zdałem parę miesięcy temu za 5 razem. Jednak jeśli komuś udaje się zdać dopiero za 10, 15 bądź 20 razem to coś jest nie halo, jasne nie twierdzę od razu, że taka osoba jeżdżąc już sama nie nabędzie umiejętności do prawidłowego poruszania się po mieście, twierdzę jednak, że takie osoby z reguły są gorszymi kierowcami od tych którzy zdali za pierwszym, drugim bądź trzecim razem.

W Polsce na prawdę jest trudno zdać prawo jazdy, czy to dobrze ? Z jednej strony tak, a z drugiej nie. Wiadomo, że przy wysokim poziomie trudności egzaminów, będzie przesiew tych, którzy ewidentnie się nie nadają (Mam znajomego na studiach, który zdawał już ok 20 razy i na razie dał sobie spokój). Jednak ile jest przypadków, gdy ktoś zdaje za pierwszym, drugim razem, odbiera prawko i za chwilę ląduje na drzewie bo mu się wydaje, że jest mistrzem kierownicy ? Wydaje mi się, że mamy zły system szkolenia, wykuć wszystko, przemęczyć się te 40 min i do widzenia. Ja zaraz po uzyskaniu prawka byłem bardzo surowy dla siebie. Z każdym kolejnym dniem za kółkiem czuję się coraz pewniej i coraz lepiej mi się jeździ, jednak jeszcze długa droga przede mną. Nie uważam się jeszcze nawet za niezłego kierowcę, raczej przeciętnego, ale jak to się mówi, praktyka czyni mistrza :P
Colossus
 
Posty: 33
Dołączył(a): poniedziałek 25 lutego 2013, 20:59

Re: Polski rygor?

Postprzez POWERPLAY » niedziela 09 czerwca 2013, 13:06

A u mnie jest na odwrót. Teściowa zdała w wieku 40 lat za siódmym razem i jeździ lepiej niż teść, który jest zawodowym kierowcą od prawie 30 lat i mało nas ostatnio nie zabił przez swoją brawurę.

Tak to jest jak się komuś wydaje że jest super kierowcą. Moim zdaniem jest często większym zagrożeniem niż taki żółtodziób który będzie jechał spokojnie bo czuje strach i pokorę przed swoim samochodem oraz pojazdami innych.
POWERPLAY
 
Posty: 16
Dołączył(a): sobota 08 czerwca 2013, 16:49

Re: Polski rygor?

Postprzez matri » niedziela 09 czerwca 2013, 13:13

POWERPLAY napisał(a):Tak to jest jak się komuś wydaje że jest super kierowcą. Moim zdaniem jest często większym zagrożeniem niż taki żółtodziób który będzie jechał spokojnie bo czuje strach i pokorę przed swoim samochodem oraz pojazdami innych.


Popieram w 100%, dlatego najważniejsza pokora na drodze, szczególnie na początku. Potem zdaje taki cwaniak, myśli, że jest doświadczonym kierowcą bo ma miesiąc prawo jazdy i efekty widać w statystykach. :P
matri
 
Posty: 27
Dołączył(a): poniedziałek 20 maja 2013, 23:36

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości