Mam pytanie dotyczące sytuacji na drodze (kolizja nie wypadek na szczęście), która w rzeczywistości miała miejsce. Żeby było obiektywnie, nie piszę po której stronie jestem ;)
Jest droga - po dwa pasy z obu stron. Jednym ze środkowych pasów jadą 3 samochody. Dojazd do skrzyżowania, pierwszy z samochodów zatrzymuje się przed drogą z pierwszeństwem, żeby skręcić w lewo (daje kierunkowskaz). Między dwoma pasami idącymi w tym samym kierunku jest linia ciągła, która kończy się przed skrzyżowaniem - jest akurat tyle miejsca, żeby drugi samochód ominął tego, który chce skręcić w lewo - więc drugi wóz zwalnia i pomalutku dojeżdzając do lini przerywanej skręca na prawy pas. Kiedy już tam jest przyładowuje go w prawy tylny bok lewym przodem "ten trzeci", który z większą szybkością przejechał na prawy pas na linii ciągłej.
Wątpliwości nie ulega to, że kierowca z tyłu przejechał na ciągłej. Ale... Kierowca przyrżniętego samochodu jest pewien, że włączał odpowiednio wcześniej kierunkowskaz i że nie widział w lusterku, żeby ten z tyłu to robił. Nie zauważył też manewru zmiany pasa - tłumaczy to tak, że wcześniej widział, że sąsiednim pasem nikt nie jedzie i jest linia ciągła, więc kiedy samochód z przodu się zatrzymał: 1) spojrzał w lusterko do tyłu i postanowił zjechać na prawy pas włączając kierunkowskaz, 2) nie widział, żeby ten z tyłu włączył kierunkowskaz, 3) zaczął pomalutku zmieniać pas - w tym czasie w lusterku nic nie zauważył (dosyć mocno ale wolno skręcał, dlatego mógł nie zauważyć szybko zmieniającego pas samochodu z tyłu). Potem usłyszał grzmot...
"Ten trzeci" twierdzi, że dał kierunkowskaz, zjechał na pas rzeczywiście na ciągłej, ale nie wiedział że "drugi" też zjedzie - nie dał kierunkowskazu i niespodziewanie zjechał. Ostre hamowanie (są ślady) nie pomogło i łuuup.
Moje pytania to:
- pytanie podstawowe - jak sądy oceniają w takich sprawach..., czy współwinę, czy szukają na siłę winnego, a jeśli tak - to kogo sąd może tu wskazać jakko sprawcę?
- wiem, że inaczej jest trochę jak zmienia się kierunek ruchu, inaczej jak zmienia pas, znam teorię i odpowiednie przepisy z ich interpretacją, chodzi mi o odpowiedź na pytanie w oparciu o jakieś doświadczenia praktyczne związane z tego typu problemami. - czy można mówić w takiej sytuacji o braku należytej ostrożności przy zmianie pasa w przypadku którejś ze stron, jeżeli zeznania są sprzeczne, obaj kierowcy widzieli co innego i przynajmniej kierunkowskazów nie da się zweryfikować, a póki co nie ma opinii biegłego (oprócz stanowiska policji, że rzeczywiście było ostre hamowanie na środku pasa - tam gdzie "prawy uderzył do lewego", więc "ten trzeci" musiał być już na pasie, jak rąbnął),
- czy w tej sytuacji drugi "omijał" czy "zmieniał pas ruchu", czy i jedno, i drugie i jaka może być różnica praktyczna przy ocenie prawnej tegoż faktu,
- i w ogóle będę wdzięczny za refleksje i pochylenie głowy nad tą sprawą.
Dodam, że jestem pewien prawdomówności jednej ze stron, ale nie każdą prawdę można udowodnić - więc ważna jest też odpowiednia argumentacja...
- czy poza "odpisem" z ubezpieczenia i mandatem bywają jeszcze jakieś koszty sprawy? jak długo się zwykle na nią czeka...?
R.