BOReK napisał(a):Wyprzedzanie "na trzeciego" to inna bajka - wyprzedzający jest wpasowany pomiędzy wyprzedzanego a pojazd jadący z naprzeciwka.
A jak pcham się bezpośrednio za kimś, kto wyprzedza już np. TIRa i w pewnym momencie na lewym pasie obok ciężarówki są dwa samochody, to już nie jest na trzeciego? :) Całe życie byłem pewien, że jest.
Inni z kolei mówią, że na trzeciego to także wyprzedzanie kolumny samochodów, na przykład wyprzedzam jeden samochód i stwierdzam, że nie opłaca się zjeżdżać na prawy pas i ponownie sygnalizować manewr wyprzedzania kolejnego samochodu, więc wyprzedzam go od razu - to według niektórych też jest "na trzeciego" (imo nie). Inna teoria to taka, że na trzeciego to już nawet wtedy, gdy nie jestem pewien, czy zdążę przed pojazdem z naprzeciwka. To już zupełnie dziwne. Ale jak widać, sprzeczności są spore.
P.S. Przejrzałem trochę Sieć, żeby się upewnić, że nie gadam głupot, i widzę, że na każdym forum problem jest ten sam i nikt nie wyjaśnia tego w sposób jednoznaczny, a odpowiedzi są różne. Chyba niewiele osób w Polsce tak naprawdę wie, co to znaczy "wyprzedzać na trzeciego". Chociaż wielu mimo to używa tego terminu.
slayer17: no to mu teraz poradziłeś :P Wiem, o co chodziło - ma nie uczyć się błędów od innych użytkowników ruchu, którzy częściej jeżdżą błędnie inż poprawnie ;) Ale napisałeś to tak, jakby miał olać wszystkie samochody dookoła i zostać samotnym królem szosy, nie zwracając na nie uwagi :P
Borek: a mnie wkurza takie zachowanie, jak droga jest szeroka nie na 3, a na 4 samochody (rzadko bo rzadko się w Polsce zdarza, ale koło siebie mam taki kawałek szosy, normalna jednojezdniówka, ale pobocze wyjątkowo szerokie), wyprzedzam ciężarówkę jadącą 60 km/h, z naprzeciwka jakiś samochód jadący tuż przy osi jezdni i do końca nie zjeżdża, tylko mruga długimi, żebym przypadkiem na przyszłość uważał. Nie robię tak, kiedy jest to choć minimalnie niebezpieczne, ale w miejscu, o którym mówię, droga jest naprawdę wystarczająca do takich manewrów, a ludzie rzadko kiedy od razu zjeżdżają, ostatnio spotkałem się z cfaniakiem, który zjechał naprawdę parę metrów przed zderzeniem czołowym i wskutek prędkości trochę go wyrzuciło w kierunku rowu i miał problemy z ogarnięciem tego. :roll: