Naoczny świadek wypadku

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Naoczny świadek wypadku

Postprzez sonix » wtorek 23 listopada 2004, 08:14

Czy ktoś z was widział wypadek "na własne oczy"? Nie chodzi o opisy wypadków, które się odbyły minutę wcześniej przed naszym przyjazdem lub z opowiadań cioci tylko "na żywo" od początku do końca.

Byłem swiadkiem dwóch większych wypadków. Jeden z nich opiszę. - Wypadek wydarzył się poza obszarem zabudowanym na drodze dwukierunkowej. Jechała sobie kolumna pojazdów tj od początku - Jelcz, Mercedes i ja w Cinquecento. W pewnym momencie Mercedes rozpoczął wyprzedzanie Jelcza. Podczas pierwszej fazy wyprzedzania wszystko było ok. Póżniej zobaczyłem, jak Merc zajeżdża drogę dla Jelcza (ścina). Moja noga na chamulec. Jelcz kieruje się prosto w drzewo a Merc próbuje umknąć, więc wyjechałem na lewy pas aby zerknąć na numer. Po 200m Merc wycofał i wyskoczył z niego 18letni gostek z pretensjami, że nie mógł Jelcza wyprzedzić wcześniej, bo Jelcz jechał całą drogą. ok!
Co z Jelczem. I to najciekawsze co widziałem. Otóż Jelcz miał w moich oczach (moje odczucie) dwie fazy zderzenia z drzewem. Pierwsza to po dotknięciu drzewa zatrzymał się jakby na ułamek sekundy a póżniej zaczął się wbijać w drzewo jak na zwolnionym filmie. Huk giętej blachy i samego uderzenia potężny. I tu problem. Jeszcze nie było komórek. Więć wysłałem gostka po policję i karetkę a sam wyciągałem dwóch gości - pasażerów Jelcza. Kierowca wyszedł bez szwanku - trochę poobijany. Jeden z pasażerów miał połamane nogi ale dowiedział się o tym jak go wyciągnąłem z samochodu i próbował stanąć na nogi. Wtedy nogi się złozyły. A później sądy. Gostek się wyparł, jakoby zajechał drogę ale nie napisałem najważniejszego. otóż jego Merc 200 czy 220 o ile pamiętam uderzył tylnymi prawymi drzwiami w przednią oś Jelcza, która niestety trochę wystaje. Następnym razem opiszę drugi
Avatar użytkownika
sonix
 
Posty: 141
Dołączył(a): niedziela 14 listopada 2004, 12:42
Lokalizacja: Prabuty

Postprzez resecik » wtorek 23 listopada 2004, 14:33

heh moze nie wypadek ale kolizja i nie swiadek ale uczestnik ( jako pasazer)

Jechalem z kumplem autem ( najstarszy model Poloneza) i zblizamy sie do ronda. Byly na nim auto to kumpel zatrzymal sie. Ok rondo wole rusza z jedynki i nagle zauwazylismy jak obok leci kolejny Caro z 50 km i wibja na rondo bo bylo wolne. Kumpel dal gazu zeby mu uciec ale zanim to auto sie rozkulalo to koles uderzyl w nasz tyl. Co ciekawe pozniej sie okazalo ze koles chcial szybko zalatwic sprawe podpisac umowe ze wina kumpla i do domu zeby nie bylo policji, a czemu? Brak dowodu rejestr. u kolesia. Bylismy pewni ze wina byla po stronie kolesia. Przyjechala policja po 2 godz !!! i orzekla wine kumpla :? Tlumaczenie: kumpel wymusil pierszenstwo.
Dziwne to dla mnie bo rondo bylo wolne no ale ze kumpel ruszal z 1 a koles juz mial predkosc i lecial no z 50 minimum to ruszanie przy rondzie z 1 i wjechanie na rondo jakies 30 m przed nim z ta predkoscia wyrownalo sie i kolizja

Koniec: 100 zl dla kumpla za wymuszenie i 100zl dla kolesia za brak dowodu rejestr.
Prawo jazdy kat. B
zdane: 22.10.2004
odebrane: 29.11.2004
podejscia: 2
Avatar użytkownika
resecik
 
Posty: 50
Dołączył(a): piątek 10 września 2004, 11:24
Lokalizacja: Tychy

Postprzez ella » wtorek 23 listopada 2004, 14:47

Ja byłam tylko świadkiem stłuczki. Więcej wolałabym nigdy nie oglądać.
W sznureczku jadących samochodów prawym skrajnym pasem, gdzie jazda polegała wtedy na hamowaniu i ruszaniu (KOREK), samochód jadący z tyłu wjechał w kufer drugiemu. Ten został odrzucony na trawnik i uderzył w barierki od parkingu, który był obok. Niby mała stłuczka a szkody tego samochodu z przodu dość duże i tył i przód.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez sonix » wtorek 23 listopada 2004, 19:04

Trasa Warszawa - Terespol. lekki korek. Po lewej stronie na poboczu stoi kobieta i oczekuje na nadjezdżający Polonez, który jedzie poboczem - za linią ciągłą wyznaczającą pobocze. Przede mną TIR więc nic nie widzą. W pewnym momencie zza TIRA wyskakuje drugi Polonez będący po prawej stronie i próbuje zawrócić. Oczywiście nie widzi Poloneza nr 1. Uderza w bok Poloneza nr 1 i przesówa go do rowu przy którym stoi kobieta. Reakcja kobiety to w tył zwrot i biegiem przez rów do domu z którego wcześniej wyszła. Oczywiście "Poldki" porozbijane. Ruch zatamowany. Ofiar nie było.
Avatar użytkownika
sonix
 
Posty: 141
Dołączył(a): niedziela 14 listopada 2004, 12:42
Lokalizacja: Prabuty

Postprzez arturros (papo) » wtorek 23 listopada 2004, 20:20

Bohaterkami (kierowcami) obu zdarzeń były panie w średnim wieku.
Zdarzenie pierwsze:jakieś skrzyżowanie na terenie niezabudowanym - jechaliśmy w busie (ja jako pasażer) ze znajomymi do roboty gdzieś koło Warszawy drogą z pierwszeństwem a tu samochodzik z panią w środku z tego skrzyżowania (małego ronda) sie wyrywa (wymusza pierwszeństwo) przed nas. Ale spoko,pani w samochodzie się uśmiecha i cofa z powrotem na rodno,my też się uśmiechamy i chyba jej się spodobaliśmy bo dalej się uśmiechała i w cale nie pomyślała że ma "coś" za sobą :lol: :lol: :lol: no i zdziwienie i stłuczka. Humor miałem cały dzień, uśmiechu tej pani nie zapomnę :D
Zdarzenie drugie:Siedze w samochodzie na parkingu PKP (już jako kierowca) i widze jak zmierza pojazd z panią w środku i doczepioną minilawetą (czy coś podobnego :) ) a na minilawecie drugi samochodzik, tylko że do góry nogami (na dachu) :) no i pani wchodzi w zakręt lekko na wzniesieniu :lol: no i samochodzik z minilawety się zsunął :lol: :lol: :lol:. Pani wysiadła z zaprzęgu i chyba loki na głowie zaczęły jej się prostować :D
*** Trzymam kciuki, za tych, co jeszcze nie zdali !!! ***
------- POWODZENIA!!! ------
arturros (papo)
 
Posty: 86
Dołączył(a): piątek 03 września 2004, 17:00
Lokalizacja: Róznie to bywa. Teraz Poznań

Postprzez kibi_klops » wtorek 23 listopada 2004, 22:53

To ja widziałem jeszcze śmieszniejszą stłuczkę. Nic się na szczęście nikomu nie stało więc śmiechu było sporo.
No więc był wypadek - zderzyły się 2 samochody. No i jak to w takich sytuacjach bywa kierowcy przejeżdżający zapuszczają żurawia co się tam takiego stało i nie patrzą wogóle co się na drodze dzieje. No i jadą sobie wolno 2 samochody i rowerzysta za nimi. Ten pierwszy samochód się zatrzymał, drugi wjechał mu w tył a rowerzysta wjechał w ten drugi samochód. Rowerzysta fiknął takiego kozła że jego rower wylądował na dachu tego samochodu a rowerzysta pokulał się do rowu :)
kibi_klops
 
Posty: 33
Dołączył(a): wtorek 23 listopada 2004, 15:38

Postprzez dorsio » sobota 27 listopada 2004, 13:39

W mojej obecności rózne wypadki i słuczki zdarzały się około 6 razy. Ale niektórych dokładnie nie widziałem bo na przykład byłem odwrócony tyłem, a wjechanie w tył było przy małej prędkości, więc pozoztały tylko wrażenie akustyczne i ewnetualne skutki.
Najbardzej klarowne zdarzenie, w którym byłem świadkiem (spisanym przez policję) miało miejsce w ubiegłe wakcje. Jechałem na prawym fotelu, a z tyłu siedział jeszcze jeden kolega. Kierowca zlekceważył znak ustąp pierwszeństwa i po chwili kiedy byliśmy na środku skrzyżowania wyglądając przez prawe okno ujrzałem szybko zbiżjącego się żuka. Jego kierowca nawet nie hamował. Na szczęście uderzył tuż za słupkiem drzwi i nie miałem okazji oglądać z bliska jego chłodnicy, ale kumpel siedzący z tyłu już tak.
Numer drugi: skład ten sam tylko tym razem pieszo. Skrzyżowanie typu T ze światłami. Idziemy przez przejście na drodze bocznej, w którą z dużą prędkością chce skręcić kadet (w lewo) na szczęście na głównej na wprost jedzie maluch, który uderza w bok kadeta i tym samym dostajemy tylko fragmentami plastików po nogach, a nie całym autem.
Dwa kolejne wypadki widziałem podczas oczekiwania na autobus. Jeden z nich zdarzył się na początku listopada, ale niewiele widziałem ze względu na odległosć zdarzenia od przystanku i ciemność wczesnych godzin rannych. Jednak odgłosy były bardzo głośne, a do tego wzbiła się w góre spora chmura pyłu. Drugi miał miejsce kiedy czekałem na autobus, aby wrócić do domu z basenu. Wypatrywałem czy nie nadjeżdża już emka, więc byłem cały czas zwrócny w stronę miającej się za chwile wydarzyć kolizji. Sznur samochodów podążających w stronę azotów wyprzedza fokus, gdy nagle z tej kolumny w lewo (na basen) skręca maluch i kiedy już jest prostopadle do drogi głównej w jego bok wjeżdza ford. Fiat nie stawiał zbyt dużego oporu i w konsekwencji zostaje zepchnięty z drogi prawie do rowu. Dzięki temu oba samochody znajdują się poaz jezdnią i emka może bez problemu przejechać (nie spóźniełem się na obiad).

I jak na razie to wszystko.
Avatar użytkownika
dorsio
 
Posty: 182
Dołączył(a): czwartek 19 czerwca 2003, 15:29
Lokalizacja: Puławy

:)

Postprzez ocrushek » poniedziałek 29 listopada 2004, 15:52

Posłuże się cytatem z mojego posta pisanego calkiem niedawnko....

Ciezko mi bedzie to opisac, ale sprobuje

Skrzyzowanie w ksztalcie litery T . Jadac "od dolu" litery T (droga jednokierunkowa) i skrecajac w prawo wjezdzamy takze na droge jednokierunkowa (ale to nie ma tutaj znaczenia). Pierwszenstwo przejazdu na tym skrzyzowaniu maja samochody jadace z dolu litery T i skrecajace w lewo. Jechalem wlasnie od dolu litery T i zamierzalem skrecic w lewo. Jedzie przede mna samochod, ja za nim. Gosc mial pecha - juz zaczal skrecac w lewo, gdy zostal skasowany przez bialego poloneza w lewej strony (jakas kobitka jechala od lewej strony i chciala wjechac prosto w jednokierunkowa, nie ustapila pierwszenstwa).Postali moze z 10 sek, po czym kobieta (w wieku ok 40-50lat) niewiele myslac na wsteczny i do tylu (dosc szybko). Miala pecha - za nia tez stal samochod - zielony cinquecento. Oczywiscie sobie skasowala tyl, jemu przod... Znow chwila bezruchu... Gosc, ktory stal z tylu za cicquecento zaczal ich omijac bo chcial jechac dalej. I co? I jego babka tez skasowala - zapragnela wysiasc i szeroko otworzyla drzwi....

Wiem ze ciezko sobie to wyobrazic, ale sytuacja jest jak najbardziej autentyczna z dnia wczorajszego... Jak klientka skasowala drzwi w swoim wiekowym polonezie, gosc z tego pierwszego skasowanego samochodu krzyknal: "Niech sie Pani juz nie rusza, niech Pani stoi w miejscu!"

I dlatego twierdze, ze niektorzy nigdy nie powinni dostac prawa jazdy


za: http://www.prawojazdy.com.pl/forum/viewtopic.php?t=1616
Avatar użytkownika
ocrushek
 
Posty: 44
Dołączył(a): środa 01 października 2003, 15:15
Lokalizacja: Radom

Postprzez ella » środa 27 kwietnia 2005, 22:59

Odkopałam ten zapomiany temat bo idąc dzisiaj do pracy byłam świadkiem stłuczki.
Dość duże skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną. Typowa stłuczka.
Lewoskręt wpakował się pod jadący z naprzeciwka samochód. Nie wiem czy nie zauważył czy się śpieszył bo okazało się, że w samochodzie jest dziecko, które chyba miał odwieźć do szkoły przed pracą.
Samochody zjechały na bok mozliwie jak to się tylko dało. Jeden kierowca pozbierał jeszcze kawałki swojego zderzaka i tablicę rejestracyjną.
No i się zaczęło.......jak ty k..r. a jeździsz niosło się po całym skrzyżowaniu. Przestał jednak w momencie jak zobaczył dziecko. Panowie wyjęli komóreczki i załatwili resztę formalności.
Nie wyobrażam sobie teraz takiej sytuacji bez telefonu komórkowego.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gabilondo » poniedziałek 27 czerwca 2005, 08:03

Mialem okazje byc swiadkiem czegos, co zdarza sie tylko na filmach, ale akurat czytalem gazete na fotelu pasazera...

Jechalem z Mama ulica Krzywoustego we Wroclawiu w strone Korony. Na skrzyzowaniu z Brucknera gdzie Krzywoustego leci prosto (2 pasy) i z boku dochodzi Brucknera (jak na rysunku) jechal gosciu - nie wiem nawet jaka fura :) Bylo slisko (deszcz) a gosc i tak jechal bardzo szybko... I tylko po chwili widzialem jak nie bylo barierki po prawej a gosciu znalazl sie po naszej lewej - po prostu wylecial z trasy i przelecial przed nami ;)

Obrazek
Obrazek
17 listopada 2004 - teoria na TAK, praktyka na NIE (2x złe zatrzymanie na łuku tyłem)
2 grudnia 2004 - praktyka NA TAK !!!

Obrazek
Avatar użytkownika
gabilondo
 
Posty: 60
Dołączył(a): piątek 05 listopada 2004, 12:48
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez YAYO_6 » wtorek 28 czerwca 2005, 00:17

Ja kilkanascie razy byłem świadkiem kolizji
ale prawdziwego wypadku tylko raz. ( i całe szczęście )

Było to tak:
Jadąc swoją scanią widziałem w lusterku jak jakiś napaleniec chce mnie wyprzedzić eskortem a nie może.
Gdy jednak warunki zaczeły sprzyjać ( baaardzo długa prosta ) wyłonił się z za mnie i zabrał się do wyprzedzania.
Wyprzedził mnie i pognał w siną dal. Jednak za jakieś 300metrów już go dogoniłem bo zaczął zwalniać bo prawą stroną jechał rowerzysta a z przeciwka jechał dość dużawy bus.
Jak tylko przejechał bus z naprzeciwka facet chciał się chyba zadać żeby wyprzedzić rower i wpakował się na czołowe z poloezem jadącym za busem.
Ładnie się skaponowali ale szkopół tkwił w tym że ja byłem z 40 metrów od nich i o wychamowaniu nie było mowy. Do tej pory nie wiej jak to się stało, ale zamiast uderzyć w bok eskorta ja staranowałem tył poloneza żeby nie uszkodzić rowerzysty.

Kraksa była na pierwszy rzut oka dość poważna, dookołoa teren niezabudowany,

Ja przejechałem jeszcze z 15 metrów za krakse stanąłem na poboczu i ide to tych kolesi.

Facet z poloneza już wysiadł, ten z eskorta własnie wysiadał.

Ten z poloneza podchodzi, patrzy na rozczaskaną chłodnicę i z wyrzutem to kierowcy eskorta:
- a dopiero co nalałem płynu na zime.

w sumie nikomu nic się nie stało, ale eskort był do kasacji.
Avatar użytkownika
YAYO_6
 
Posty: 8
Dołączył(a): niedziela 06 kwietnia 2003, 09:48


Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 188 gości