Co nas dzisiaj zdenerwowało na drodze

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Postprzez mk61 » poniedziałek 04 stycznia 2010, 20:15

Trochę zdenerwowało, ale bardziej rozbawiło. :lol:
Stoję przed skrzyżowaniem z sygnalizacją świetlną. Światło czerwone. Dwa pasy do jazdy na wprost (z lewego można również skręcić w lewo) i jeden do skrętu w prawo. Rozglądam się wokół, zgasła już warunkowa strzałka dla skręcających w prawo, więc wrzucam już 1 i czekam na zielone. Jednak nagle babcia postanowiła wejść na przejście na czerwonym, ale gdy była już w połowie prawego pasa, mi się włączyło światło zielone. Zgłupiałem trochę, no ale postanowiłem, że już ją przepuszczę. Jednak byłem wyjątkiem. Gość na lewym pasie w Scenic'u zaryczał silnikiem i wystrzelił jak strzała. Mina babci - bezcenna. W ciągu kilku setnych sekundy wróciła tam, skąd przyszła, czyli na chodnik. :lol:
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Postprzez piecyk » wtorek 05 stycznia 2010, 23:58

Trudno mnie zdenerwować, ale dzisiaj jednemu patałachowi to się udało. Akcja w Lublinie, ok. 17:00 jadę od ronda przy Lwowskiej Aleją gen. Andersa. Zajmuję prawy pas, kilkanaście metrów przede mną ale lewym pasem jedzie auto. Na przejście z lewej strony jezdni wkraczają piesi, auto na lewym pasie się zatrzymuje. Sytuacja wygląda tak, że jeśli się nie zatrzymam to na 10pkt i 5 stówkach się nie skończy tylko rozjadę tych ludzi. Problem w tym, że lewym pasem naparzał jakiś idiota w srebrnym POLO(numery rej. tylko dla mojej na razie i policji informacji), który był wyraźnie zaskoczony hamowaniem tamtego auta, które jechało przede mną. Ucieka więc POLO na mój pas, a ja uciekam od niego. Doprowadzam do zatrzymania, ale dziobem auta już na przejściu. Piesi w panice się zatrzymują. Pewnie myśleli, że ich nie widzę. Idiota za mną zaczyna trąbić. Piesi na chodniku, ruszamy. Zostałem wyprzedzony przez srebrne POLO, które nagle zjechało na mój pas i idiota daje ostro w heble. Zatrzymaliśmy się do zera. Myślałem że zaparkuję w jego bagażniku. On po zatrzymaniu od razu gaz do dechy. Pierwszy odruch - jadę za nim. Myśl druga - wracam do domu. Niestety kolacja już mi nie smakowała.
piecyk
 
Posty: 119
Dołączył(a): sobota 22 listopada 2008, 01:01
Lokalizacja: Lublin

Postprzez vonBraun » środa 06 stycznia 2010, 16:48

Stado dzików na drodze - tu, parę ulic od wyhazdu z pracy:
http://tinyurl.com/yaqjq62

vB
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Postprzez mk61 » czwartek 07 stycznia 2010, 21:18

Kolejna rzecz, nie do końca irytująca.
W Szczecinie skończyła się sól przeznaczona na drogi. Efekt jest taki, że spotkać solarkę graniczy z cudem, a i na drogach sam śnieg.

I tak jadę sobie dzisiaj na rondzie. Oczywiście nerwy dają się we znaki z powodu "idealnej" jazdy "miszczów" prawym pasem w okół całego ronda. Widzę swój zjazd, zmiana pasa, wchodzę w zakręt i... Poleciałem pięknym driftem po całej szerokości jezdni (2 pasy na szczęście). Co mnie w tym nie irytuje? To, że ludzie jeżdżą wolniej, więcej myślą za kierownicą i jest bezpieczniej.
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Postprzez vonBraun » poniedziałek 11 stycznia 2010, 23:27

Taksówkarz - zjeżdza z lewego pasa na mój prawy - sygnalizuje w momencie manewru, wciska przede mnie na dwa metry przed maskę. Od razu hamuję - zresztą bez skutku - po czym - ciekawostka - on ostro hamuje choc nie ma powodu!!!!. Wychodzi mu to lepiej niż mnie (ABSy???). Po prawej miałem zaspy - puściłem hamulec, skręciłem i wyhamowałem w głebokim śniegu wykorzystując opór śniegu na zblokowanych kołach.
Niewiele brakowało do stłuczki i nie wiem czy wyjaśniłbym policji że wciskając się zmusił mnie "do istotnej zmiany prędkości".

Czyżby chciał sobie wymienić błotnik moim kosztem???
Ty #$#@#$#@$#@$#$!!!
TY ^%%%$%^$%^$^%$!!!!
;-)

Pozdrawiam
vonBraun
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Postprzez *Raimo* » środa 13 stycznia 2010, 17:53

Mnie doprowadzil do szalu w doslownym tego slowa znaczeniu kierowca busa...

Wracalem w nocy z Wroclawia do Jeleniej Gory we mgle, dodatkowo wiadomo zimowe warunki. Wyprzedzil mnie kierowca terenowego pickupa z Jeleniej wiec zaczepilem sie za nim, trzymajac odpowiednia do warunkow odleglosc, na tyle bezpieczna zeby moc wyhamowac i nie oslepiac kierowcy przedmna pokonywalem kolejne kilometry z predkoscia podrozna okolo 75-95 km/h w zaleznosci od gestosci mgly i uksztaltowania terenu.

Wszystko bylo super do czasu, gdy pickup i ja dojechalismy do tira , ktory jechal okolo 50-60km/h a w miedzy czasie dogonil nas wczesniej wspomniany bus, ktory ku mojej rosnacej agresji siedzial mi na zderzaku w odleglosci od 4 do 8 metrow, zrozumialbym gdyby chcial mnie wyprzedzic ale akurat byl to odcinek krety z podowojna ciagla i na dodatek warunki utrudnialy bezpieczne wyprzedzanie. jednak bus jechal w takiej odleglosci dalej, przestawilem lusterko wsteczne jednak na niewiele to sie zdalo bo na kazdym luku swiecil mi prosto w boczne, postanowilem dac mu nauczke wiec przyhamowalem nagle zeby dac mu do zrozumienia ze znajduje sie zdecydowanie za blisko mojego tylu, jednak i to niewiele pomoglo... Wkoncu niewytrzymalem, zredukowalem bieg i wcisnalem pedal gazu do oporu i wyprzedzilem ciezarowke i inne pojazdy w tym mojego przewodnika z pickupa, niezwazajac zbytnio juz na ryzyko wykonawania manewru, w miejscu przez ktore akurat przejezdzalismy. Dzieki temu ostatnie 30 km drogi do domu udalo mi sie pokonac juz w zdecydowanie bardziej spokojnej atmosferze bo kretyn z busa zostal w sznurku za ciezarowka a i na dodatek mgla przeszla.

Dlatego apeluje do kierowcow dostawczakow, wszelkiej masci mini,mikro vanow i innych wyzszych pojazdow nie jezdzijcie na zderzaku poprzedzajacemu pojazdowi po zmroku, szczegolnie gdy jest mgla ktora utrudnia juz wystarczajaco obserwacje trasy i meczy oczy.
Avatar użytkownika
*Raimo*
 
Posty: 139
Dołączył(a): czwartek 23 października 2008, 16:22
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Bolcia » piątek 15 stycznia 2010, 21:29

Tydzień temu. Po pierwszych śniegach. Ogólnie dużo śniegu, wieczorowa pora, moja wąska, zastawiona, osiedlowa uliczka. Mój pas zastawiony przez zaparkowane auta. Nic nie widzę z naprzeciwka (do wyjazdu mam jakieś 300-400 metrów). Jestem już na samym końcu, może 10 metrów od wyjazdowego skrzyżowania... Jakaś blondi z komórką w ręki skręca z w moją stronę. Recz jasna jedzie z ciut mniejsza prędkościa niż moja, bo dopiero zza zakrętu wyszła... ale nie wraca uwagi na to, że ja jadę. Wiadomo, że ona swoim pasem i pierwszeństwo, ale na osiedlu panują zasady, że jak wjeżdżasz, a ktoś jest już prawie na samym wyjeździe, to się zatrzymujesz, przepuszczasz a następnie skręcasz w swoją. Nie dość, że hamowanie w takim śniegu do łatwych nie należy, to musiałam się cofać dużo więcej niż miałam do wyjazdu, to jeszcze musiałam się schować w jakieś zaspy żeby blondi przejechała.
grr. niewychowana.
Bolcia
 
Posty: 170
Dołączył(a): sobota 19 września 2009, 23:27
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Kamelka » poniedziałek 18 stycznia 2010, 10:46

Wczoraj głupia smarkula o mało nie wpadła nam pod koła. Jadę sobie z mężem - On prowadzi. Centrum miasta, ale luźno - na szczęście - godzina 18, czyli już ciemno. Prędkość 40/h, bo warunki, jakie są, każdy widzi. Ulica oczywiście oświetlona fantastycznie, dwie lampy na 500 m. Z bocznej, również nieoświetlonej uliczki z lewej, bardzo szybko wychodzi panienka, na oko jakieś 17 lat. I oczywiście nie zmieniając tempa prosto na przejście, bez zatrzymania a tym bardziej rozglądania. Jak wyszła z cienia, to ją zauważyłam - mój mąż nie, bo akurat schowała mu się za słupkiem - już była na przejściu. Odruchowo krzyknęłam, ostre hamowanie, oczywiście poślizg... Całe szczęście, że za nami nikt nie jechał i że mój mąż ma do mnie zaufanie i reaguje na moje krzyki, bo g..niara leżałaby na masce jak złoto. A najgorsze, że jakby coś się stało, to wina byłaby Jego, bo ona była na przejściu i miała pierwszeństwo. Tyle, że nie dała szansy się zauważyć. Idę o zakład, że jakbyśmy jechali z przeciwnej strony, to też by wlazła, ale wtedy nie miałaby żadnych szans. I tu apel do pieszych: DAJ SZANSĘ SIĘ ZAUWAŻYĆ!!! KIEROWCA W TAKICH WARUNKACH MA GORZEJ!!!
A gdyby mnie tam nie było? On naprawdę jej nie widział, rozmawialiśmy o tym później. W każdym razie moja córka, która siedziała z tyłu, takiego numeru nie zrobi przez najbliższe kilka lat, bo wszystko widziała i konkretnie się wystraszyła.
Victoria!!!
Kamelka
 
Posty: 29
Dołączył(a): niedziela 11 stycznia 2009, 20:20
Lokalizacja: Pruszków

Postprzez jasiek23 » środa 20 stycznia 2010, 13:48

Sytuacja z wczoraj:

Jadę sobie przez teren zabudowany który nie jest znowuż aż tak zabudowany jakby "znak na to wskazywał" więc mało kto jedzie tam te 50 km/h więc pomińmy już ten fakt że i ja jechałem te 70 km/h a skupmy się na pewnym chamskim kierowcy TIR-a który dojechał mi pod samą d.... i siedział mi na niej przez ok 2 min. Ja dogoniłem autobus który sobie wolno "pyrkał" ale nie wyprzedzałem ponieważ była tam podwójna ciągła i wystarczyło że jadę ponad dozwoloną prędkość. W pewnym momencie "ten kulturalny pan TIR-owiec" mignął mi chamsko długimi że niby mu blokuje ruch i wyprzedził mnie i autobus na tej podwójnej ciągłej. Dla mnie to było zupełnie nieuzasadnione użycie długich świateł bo i tak jechałem za szybko a po drugie ogólne chwilowe warunki na drodze nie pozwaly szybciej(podwójna ciągła + autobus przede mną).

Potem zachowałem się niezbyt wzrocowo sam to przyznaję ale akurat w tej sytuacji nie potrafiłem odpuścić(chociaż jestem niezwykle spokojny człowiek):

poczekałem ok 100 m na dwupasmówkę, spokojnie wyprzedziłem autobus i parę innych samochodów, dosiadłem tego TIRa, poczekałem na kolejną dwupasmówkę i wyprzedziłem kolesia trąbiąc na niego przez całą jego długość. Wiem że go to niezbyt obeszło ale rozładowałem nerwy.
jasiek23
 
Posty: 542
Dołączył(a): poniedziałek 30 marca 2009, 19:51

Postprzez cman » środa 20 stycznia 2010, 14:43

Zamierzam skręcić w lewo na skrzyżowaniu, z przeciwka jedzie autobus i też miga lewym (którego, jak się okazało, zapomniał wyłączyć wyjeżdżając z przystanku), skręcam więc w lewo, nawiasem mówiąc i tak nie wymuszając pierwszeństwa na jadącym jednak prosto autobusie, a ten nie dość, że z tym kierunkowskazem, to jeszcze bezczelnie trąbi.
Najbardziej mnie krew zalewa, że nie zawróciłem od razu i nie zajechałem mu drogi na najbliższym przystanku, w celu wyjaśnienia, że popełnił dwa wykroczenia i jak mu się coś jeszcze nie podoba, to policja może mu wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez jasiek23 » czwartek 28 stycznia 2010, 11:34

1. W sumie nic co by nie było normalką na polskich drogach jednak do opisania:

Jadę sobie wczoraj, przede mną jedzie inny samochód który jedzie przed starym busem. Zaczyna się dwupasmówka więc elegancko redukcja i zaczynam wyprzedzać delikwentów, kiedy miałem mniej więcej dwa metry do kolesia przede mną, on wbija się bez kierunkowskazu na lewy pas żeby wyprzedzić busa.

Z innych wczorajszych irytujących sytuacji:

"Talent" przede mną skręca w lewo a ustawia się bliżej prawej krawędzi. W sumie też normalka :? :x

2. I sytuacji która występuje codziennie na parkingu przy naszym urzędzie gminy:

Wjazd i wyjazd z parkingu są osobne. Kierowcy mimo znaku zakaz skrętu w lewo wjeżdzają na parking przez "wyjazd". W tym momencie razi niedbałość jazdy bo niczym innym nie można tego nazwać.
jasiek23
 
Posty: 542
Dołączył(a): poniedziałek 30 marca 2009, 19:51

Postprzez mk61 » piątek 29 stycznia 2010, 09:39

http://www.prawojazdy.com.pl/forum/view ... 317#213317 - Wczoraj powtórka z rozrywki. Dodatkowo smaku przyprawiło wzniesienie, z którego zjeżdżałem i auta, które wyjeżdżały z mojej prawej i lewej strony. Prędkość ~30-40km/h. Przy "utracie kontroli" zachowałem zimną krew, włączyłem szybciutko awaryjne i starałem się ratować sytuację. Pozdrowienia dla kierowcy autobusu z mojej prawej strony i kierowcy auta terenowego z mojej lewej, którzy mimo zielonego światła zauważyli, co się ze mną dzieje i nie wjeżdżali mi w drogę.

A dzisiaj już z rana mnie miszczowie "załatwili" psychicznie.
Odwiozłem mamę do pracy i wracam do domu. Już jestem na "osiedlowej" drodze (Osiedlowa to ona jest tylko potocznie. Prawnie jest to normalna droga publiczna, ale uliczki prowadzą tylko pod domy.) i chcę skręcić w prawo. Przede mną jedno auto czeka, ponieważ na tej uliczce śmieciarka opróżnia kubełki. Najnormalniejsza w świecie rzecz. Jednak ludzie zaczynają wariować, gdy tworzy się zator w miejscu, w którym się tego nie spodziewają.
Zdjęcie poglądowe: Obrazek

Pojazd czerwony to pojazd zaparkowany. Ja jadę, a raczej stoję i posłusznie czekam, pojazdem zielonym. Samochód przede mną już skręcił w prawo i później gdzieś tam z przodu musiał kombinować i się chować na chodniku, żeby ciężarowy mógł wyjechać.

Stoję tak około 5 minut i chyba w życiu nie widziałem tylu akrobacji, co teraz. Za mną tworzy się kolejka, pojazdy chcące jechać na wprost omijają, ale ci, co chcą skręcić w prawo za mną, również nie próżnują. Co chwilę jakiś inteligent musi mnie ominąć i próbować się władować przede mnie. Palcem nie kiwnąłem, żeby cofnąć i mu jakoś pomóc. Niech teraz cofa na sam koniec i się męczy. Jeśli stoję przed skrzyżowaniem z włączonym kierunkowskazem, to chyba mam powód, a nie dałem się ponieść wyobraźni. Dodam, że koło mojego domu są 2 przedszkola, a dzieciakom bardzo się do niego śpieszy. Tak bardzo, że aż rodzice muszą samochodami zablokować cały ruch (a była taka chwila, ale już mi się nie chce o tym pisać).


Jedziemy dalej i później. Jakieś 15 minut później i 100m dalej.
Rysunki:
Obrazek Obrazek

Znowu jadę zielonym, a przede mną pani w czerwonym Polonezie.
Niebieskie powierzchnie to zaparkowane samochody. Szary chce wyjechać z tej dżungli, a pani w Poldku oczywiście jest zwolniona z myślenia i musi jechać po swojemu (choć tu mieszka, albo pracuje, bo często widzę ten samochód) i musi wjechać akurat tam, gdzie stoi szary. Mrugam drogowymi tej pani przekazując jej informację "Ty idiotko, nie widzisz, że na 3 auta tu jest za mało miejsca?!" Pani dojechała do krawężnika z przodu i teoretycznie się zatrzymała. Teoretycznie. Bo chciała, żebym ja się wcisnął za jej tyłem i skręcił, ale jakoś tak się zapomniało jej wcisnąć hamulec. Przecież to tak nieistotna sprawa, że można czasem zapomnieć. I tak oto pani zaczyna się staczać ze śniegu, na który wjechała. Coś mnie podkusiło, żeby tam nie wjeżdżać. Dzięki temu oszczędziłem sobie nerwów z jej ubezpieczalnią i czasu policji (nie omieszkałbym ich poinformować o tym zdarzeniu). W wyniku tego wszystkiego kolejne minuty stracone z tak głupiego powodu. Bo pani się zachciało akurat tam wjeżdżać. Prawidłowo i bez nerwów jeździ się tutaj tak, jak na drugim obrazku. Pani oczywiście zrobiła wszystko, żeby było zupełnie na odwrót. Czarna powierzchnia to trawnik z drzewkami. W rzeczywistości ma on około pół metra szerokości, ale już mi się nie chciało poprawiać. :)

Trochę się rozpisałem. A teraz w skrócie: KU#^#$WA ICH MAĆ!!
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Postprzez sankila » piątek 29 stycznia 2010, 22:12

Taka bezmyślność to standard.
W drodze z pracy mam typowe skrzyżowanie: duża główna droga przecina podporządkowaną, przy której z jednej strony są kliniki, z drugiej - uczelnia, więc ruch tam spory.
Jestem na głównej drodze, juz za przejściem dla pieszych, tuż przed skrzyżowaniem. Poprzedzający mnie samochód stoi za skrzyżowaniem, przed następnym przejściem, więc się nie pcham - niech sobie "poprzeczni" pojadą.
Ale to by było za piękne - oczywiście 2 kierowców mnie omija i wjeżdżają na skrzyżowanie. Tyle, że nie mogą z niego zjechać, więc stoją na środku, tarasując przejazd. Widać, myślenie boli.
Avatar użytkownika
sankila
 
Posty: 2378
Dołączył(a): środa 25 lutego 2009, 01:56
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez komono » piątek 29 stycznia 2010, 22:32

Piękna prosta droga... i starszy Pan w malczaku toczy sie 20km/h... w terenie niezabudowanym... Rozumiem lata i te sprawy... ale zamiast się usunąć to telepie się środkiem....
(1/04/10) Egzamin zdany - WORD Tychy
(1/12/10) Prawo Jazdy:: Przyjęto wniosek -
(1/18/10) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
(1/18/10) Niepoprawne dane, brak spraw w toku lub dokument wydany
Prawko w łapce ;)
komono
 
Posty: 58
Dołączył(a): poniedziałek 04 stycznia 2010, 22:16
Lokalizacja: Wadowice

Postprzez vonBraun » poniedziałek 01 lutego 2010, 23:42

Jedziemy sobie z żoną Suzią z nad morza, myślami już w domu. Dojeżdzam do skrzyżowania. Czerwone. Staję. Jedynka i czekam z nogą przy gazie. Do skrzyżowania od mojej - lewej strony -dochodzi dziadek. Schodzi na jezdnie, ale tak jakoś mu się nogi poplątały że wywraca się niemal jak kłoda. Głową w grubej - na szczęście - wełnianej czapce wali o asfalt. Coś się dzieje mówi żona - w istocie - dziadek najpierw chwilę leży i się nie rusza potem zaś próbuje wstać, lecz wyraźnie nie wie gdzie góra a gdzie dół.

Ci z prawego pasa zaczynają przejeżdząć "na gazetę" obok dziadka walczącego z grawitacją.

Luz! Ręczny! Awaryjne! Pasy! Wyskakuję. Łapię dziadka, który tacza się z lewej na prawą, po czym zaczyna iść pod kolejny samochód choć go powstrzymuję i choć niezbyt trzyma pion. Dziadek idzie na ślepo ledwie go trzymam bo jest dość cięzki.

Kolejny samochód jedzie na mnie i straszy - ma już przecież SWOJE ZIELONE. Łamie przy okazji trochę "przykazań bożych"(cytuję z pamięci więc zgrubnie):

1.Nie można omijać pojazdu (mojego) stojącego przed przejściem
2.Kolor światła nie ma znaczenia jeśli nie opuścili go piesi - a myśmy go jeszcze nie "opuścili"
3.Należy umożliwić osobie niepełnosprawnej przejście w tempie do niej dostosowanym

Patrzę w oczy kierowcy i wyraźnie artykułując tak aby widział moje usta rzucam mu wiązankę:

No i czemu @#$$#@# Głupi c|-|$# jedziesz!!!??? Od1e&|_0 Ci? Nie widzisz co się tu dzieje!!!??? .

Gostek stopuje w miejscu ;-)

Sadzam dziadka na siedzeniu w wiacie na przystanku. Wracam do Suzi. próbuję skęcić w prawo aby zaparkowoć obok wiaty i odprowadzić staruszka do domu ale nikt nie myśli mnie wpuścić na prawy pas. Wreszcie próbuję zawrócić wokół ronda. A to trzy sygnały świetlne. Każdy to 1-2 minuty. Dziadek w międzyczasie znikł z horyzontu. Podobno mieszkał w bloku obok.

pozdrawiam
vonBraun
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 171 gości