Sytuacje drogowe by LeszkoII

[LeszkoII]

Nie wiem o co poszło, zauważyłem w ostatniej chwili. Oba samochody miały obce miejscowo numery.

[LeszkoII]

Nie mam pojęcia, skąd on się nagle pojawił, może wyskoczył z okna na rowerze wprost pod samochód a tego przewidzieć nie sposób było. Do sytuacji pasuje jak ulał znane powiedzenie Marka Dworaka "tym razem przeżył".

phpBB [media]

[waw]

Intelektualnie ludzie cofają się w rozwoju.

[mp0011]

Śmiem twierdzić, że miał nawet pierwszeństwo...

[LeszkoII]

Śmiem twierdzić, że miał nawet pierwszeństwo...

pierwszeństwo.... do bram św. Piotra z pewnością, ale mu w tym przeszkodziłem. A tak najzwyczajniej... włączanie się do ruchu. Serio jechał szybko, przy okazji o mało co nie rozjechał pieszych.

[Cyryl]

A mi się podoba rzeczowy i kulturalny komentarz.

[waw]

Śmiem twierdzić, że miał nawet pierwszeństwo...

Gdyby był pieszym to by miał.

[szerszon]

Śmiem twierdzić, że miał nawet pierwszeństwo...

Gdyby był pieszym to by miał.

Ale nie był. 90 % rowerzystów to debile.

[gumik]

Do tego 90% kierowców, to debile. Wychodzi, że prawie wszyscy ludzie, to debile.

[szerszon]

Do tego 90% kierowców, to debile. Wychodzi, że prawie wszyscy ludzie, to debile.

Większość rowerzystów ma PJ i podobno świetnie znaja przepisy. Te debile za kierownicą to po prostu rowerzyści, którzy sie przesiedli.

[gumik]

Wg. moich obliczeń odsetek debili w Polsce wynosi 51,03% z 68,18%, czyli: 35% .

[mp0011]

Śmiem twierdzić, że miał nawet pierwszeństwo...

Gdyby był pieszym to by miał.

No więc, po pierwsze:

Jest Artykuł 27.1a.
Dotyczy on jezdni, pobocza, drogi rowerowej oraz "innej części drogi". Nie ma znaczenia że wjeżdżając z pobocza na taką drogę dochodzi do włączania do ruchu - pierwszeństwo ma rowerzysta. Analogicznie jest więc z chodnikiem, który jest "inną częścią drogi".

Po drugie.
Czy Leszko upewnił się, że rowerzysta porusza się bez dziecka do lat 10 poruszającego się rowerem? Z kontekstu wynika, że nie. A powinien.

[szerszon]

No więc, po pierwsze:

Jest Artykuł 27.1a.
Dotyczy on jezdni, pobocza, drogi rowerowej oraz "innej części drogi". Nie ma znaczenia że wjeżdżając z pobocza na taką drogę dochodzi do włączania do ruchu - pierwszeństwo ma rowerzysta. Analogicznie jest więc z chodnikiem, który jest "inną częścią drogi".

Po drugie.
Czy Leszko upewnił się, że rowerzysta porusza się bez dziecka do lat 10 poruszającego się rowerem? Z kontekstu wynika, że nie. A powinien.

Co do pierwszego...typowe wybiórcze stosowanie przepisów. Tak typowe u rowerzystów.
Jest też Art 17...który ważniejszy?
Taka manipulacja jest wyjatkowo niesmaczna, a ty usiłujesz zrobić z czytelników idiotów. Taka "interpretację" możesz sobie głosić na kółku różańcowym, a nie w miejscu, gdzie co jak co, ale coś tam o PoRD słyszeli.
Fajnie by było, abyś na przyszłość darował sobie takie debilne teksty.
Po drugie...to tylko dziecko do lat dziesięciu byłoby pieszym. Ten przygłupawy rowerzysta dalej jest rowerzystą...a że z poziomem rozwoju umysłowego co najwyżej dziesięciolatka...to inna sprawa.

[MarcinLDK]

Wojciech Kotowski w swoich licznych publikacjach podnosi, że każdemu obowiązkowi ustąpienia pierwszeństwa towarzyszy przywilej posiadania tego pierwszeństwa, a taki przywilej nie może być przynależny uczestnikowi ruchu, który porusza się daną drogą (częścią drogi) w sposób nieuprawniony (tzn. nie powinno go na tej drodze/części drogi być). Jako przykłady często podaje wjazd na skrzyżowanie pod prąd z drogi jednokierunkowej czy właśnie jazdę rowerem po chodniku. Gdyby zgodzić się z Kotowskim, to LeszkoII w tej sytuacji nie byłby obowiązany do ustąpienia pierwszeństwa rowerzyście, ale zupełnie inaczej wyglądałoby to wtedy, gdyby został spełniony jeden z warunków zezwalających rowerzyście na poruszanie się chodnikiem (zakładam, że tak nie było).

[mp0011]

Niemniej, były przypadki wyroków, gdzie skręcający musiał ustąpić pierwszeństwa nielegalnie go wyprzedzającemu (czyli jadącemu w miejscu, gdzie nie powinno go być).

Generalnie, owszem, rowerzysta naruszył przepisy. Ale skręcający Leszko miał obowiązek upewnienia się czy chodnikiem nie porusza się pieszy (także obecnie hulajnogą czy jednokołowcem), a z jego reakcji i opisu wynika, że tego nie zrobił i był bardzo zaskoczony obecnością rowerzysty. Zareagował prawidłowo, zatrzymał się, puścił.

W przypadku wypadku (poważnego lub śmiertelnego, przy zwykłej kolizji pewnie już nie) miałby sporo do wyjaśniania moim zdaniem, i sprawa nie byłaby taka oczywista. Generalnie, bardzo rzadko do wypadku przyczynia się wyłącznie jedna strona.