Hej!
Mamy skrzyżowanie jak na obrazku. Niebieski i zielony skręcają w lewo. Nie ma rozdzielonych pasów na wprost i do skrętu w lewo ani szczególnie dużo miejsca wiec ciezko stwierdzic czy samochody za skręcającymi mogą czy nie mogą kontynuować jazdy na wprost omijając skręcajacych w lewo z prawej. Czy niebieski i zielony widząc, że skrzyżowanie stoi mogą synchronicznie skręcić zatem w lewo, ryzykując że niecierpliwy rózowy/czerwony jednak się wciśnie i będzie kontynuował jazdę na wprost powodując kolizję?
Co mówią przepisy o tego typu sytuacji? Niebieski i zielony nie widzi czy samochod drugi i trzeci z naprzeciwka bedzie jechał na wprost czy skręcał bo kierunkowskazy są zasłonietę przez tego 1-szego, który skręca, więc nie może być pewny że zaraz za skręcającym ten czerwony bądź rózowy nie wyskoczy na pełenym gazie jadąc na wprost a skrzyżowanie stoi.
Powinni skręcić synchronicznie? Powinni na maksa się do siebie zbliżyć by ci za nimi mogli kontynuowac jazdę na wprost aż zostaną tylko skręcający? Ale tu też tak jak pisalem, nie widac czy ten za nim też czeka na skręt czy może po prostu jest za ciasno by jechać dalej na wprost. I czy jest na tyle ciasno, ze kolejni beda stac czy nagle ktos na centymetry się przeciśnie.
Obrazek jest szkicem tylko i nie oddaje przestrzeni czy odstępów. Załóżmy, że skrzyżowanie jest takie trochę ciasne, ale nie az tak ciasne by kreatywny niecierpliwy nie mogl sie na centymetry wcisnąć i nie jestesmy tego w stanie na oko ocenić.
Jak sobie wyobraziłem taką sytuację to zgłupiałem bo w sumie nie jestem pewien co powinno się zrobić w takim przypadku według kodeksu drogowego. A może przepisy zakładają, że zawsze jest miejsce na ominięcie tego skręcającego w lewo, z prawej strony gdy jedziemy na wprost a taką patową sytuację powodują tylko tacy skręcający, którzy nie zbliżą się do siebie wystarczająco blisko pozwalając tym z tyłu na jazdę na wprost?