przez Cyryl8 » czwartek 15 lipca 2021, 07:02
Jesteśmy nad jeziorem w Ślesinie, drogi tu mało, mało uczęszczane, bez poboczy.
Chodzimy na spacery w większości drogami leśnymi/polnymi, ale zdarzają się odcinki asfaltowe.
Przepis mówi, że pieszy w razie braku chodnika i pobocza może poruszać się po jezdni, ale w radzie czego ma ustąpić miejsca pojazdom, czyli powinien zejść z jezdni.
Idziemy sobie gęsiego, droga nieszeroka, ograniczenie prędkości, rzadko spotykamy samochody, których kierowcy omijają nas szeroko. Jest miejsce, jest czas.
W przypadku ciężarówki, raz się zdarzyła, czy wymijających się samochodów na naszej wysokości, grzecznie schodzimy z jezdni.
Ale raz trafił się kierowca, który wyegzekwował bezqzględnie swoje prawo, czy bardziej nasz obowiązek.
Z przeciwka nikt nie jechał, było miejsce na swobodne ominięcie, ale jechał na nas, zmuszając do zejścia z jezdni.
W zasadzie można powiedzieć:
1. Pewnie nigdy nie spowodował wypadku/kolizji.
2. Pewnie nigdy nie dostal mandatu.
3. Zachowując się w ten sposób zmuszając do zejścia z jezdni pieszych uniknąl setek jak nie tysięcy wypadków.
4. I pewnie ma OC.
Moim zdaniem większość ludzi wyjeżdża/wychodzi na drogi żeby przemieścić się z punku A do B nie narażając się na niebezpieczeństwo i nie narażając na nie innych, ale jak widać sa wyjątki, którzy muszą udowodnić swoją rację bez względu na konsekwencje i to jest celem ich obecności na drodze.
Ta swego rodzaju "misja" przesłania im podstawową funkcje drogi jaką jest przemieszczanie się, stając się dla nich areną walki.