Każdy właściciel samochodu, któremu skradziono tablice rejestracyjne, może w swoim wydziale komunikacji odebrać "blachy" z identycznym nadrukiem.
- To fatalny pomysł. Skradzione numery powinny przestać istnieć - ocenia Włodzimierz Sel, ekspert Polskiego Związku Motorowego. Z jednej strony to dobrze, że skradzione tablice rejestracyjne będzie można zastępować nowymi o identycznej treści, bo przez to nie będzie wymagana zmiana dowodu rejestracyjnego i ubezpieczenia auta. A to ułatwi nam życie. Z drugiej strony jeśli odkryjemy, że naszeg tablice zniknęły, a w wydziale komunikacji odbierzemy takie same, to każda policyjna kontrola może nas kosztować mnóstwo nerwów.
To dlatego, że w centralnej bazie danych policji drogowej nasze tablice będą cały czas figurować jako skradzione. Oznacza to, że policjanci mogą potraktować nas nie tylko jak złodziei tablic, ale także podejrzewać o to, że poruszamy się kradzionym samochodem.
Może, ale nie musi odebrać takich samych tablic. Ludzie mają rozumy i wiedzą po co inni kradną tablice. Więc lepiej chyba zrobić nowe. Pewnie, że jest to większy koszt i więcej chodzenia po urzedach ale potem mniej nieprzyjemności. Ja osobiście robiła bym nowe.
http://motoryzacja.interia.pl/news?inf=561241