Przecież człowiek mający prawo jazdy z założenia jest zdrowy m.in. pod względem psychicznym? Mówiąc inaczej ma zdolność perspektywicznego myślenia?
A czy egzamin na prawko takie coś sprawdza? Czy instruktor powie kursantowi u którego nie widzi predyspozycji do prowadzenia pojazdu "pan/pani się nie nadaje"? czy odbębni 30 godzin i wyśle na egzamin?
Nie oszukujmy się, aby zdac egzamin wystarczy pokazać jakieś wyuczone na pamięc elementy, przejechać kawałek po skręconym torze jazdy, ruszyc pod górkę i pojeździć przez kilkadziesiąt minut po mieście nie robiąc większego błędu dwa razy. Egzamin nie sprawdza jak zachowa się egzaminowany w krytycznych momentach, nie pokaże jak zachowa sie podczas codziennej jazdy.
Gdyby egzamin zdawali tylko ludzie majacy zdolnośc perspektywistycznego myslenia nie było by codziennie zatrzymywanych 7set pijanych kierowców.