Jak jeździcie/jeździliście świeżo po zdaniu egzaminu?

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez ja:) » środa 03 stycznia 2007, 14:13

Ja na swojej ostatniej jeździe przed egzaminem ruszałam z trójki i nie wiedziałam o tym :P ale udało się, nie wiem jak to zrobiłam, ale normlanie mi Micra ruszyła :D a instruktor to tak skomentował: no no dobra jesteś, skoro z trójki potrafisz ruszyć! Nawet ja tak nie umiem! Hehe:)
Być kobietą to straszne trudne zajęcie,
bo polega ono głównie na zadawaniu się z mężczyzną :P
ja:)
 
Posty: 39
Dołączył(a): piątek 29 września 2006, 16:04
Lokalizacja: Białystok (dokładnie okolice Białeostoku:P)

Postprzez maciass » środa 03 stycznia 2007, 14:24

Ad_aM napisał(a):Hmmm... największy numer jaki zrobiłem po egzaminie to chyba wrzucenie 2 zamiast 4 :oops:


haha mi to samo sie zdarzyło, chciałem z 5 zredukować do 4, i w ogoóle pierwszy raz w życiu to robiłem bo na kursie nigdy na 5 nie jechałem, no i zredukowałem sobie z 5 do 2 :shock: jechalem ok 50km/h i strasznie szarpnelo samochodem, az sie przestraszylem :o od tej pory uwazam na tą redukcje :lol:

a ogólnie musze powiedzieć że samodzielna jazda nieźle mi idzie, myślałem że gorzej bedzie bo na kursie nieraz niesamowite rzeczy wyprawiałem jeszcze na ostatnich jazdach, a tu jakoś na razie naprawde dobrze mi sie jeździ, nic karygodnego jeszcze nie zrobilem (oprocz tej redukcji okropnej :P ), jezdzili ze mna moj brat i moja dziewczyna i oboje stwierdzili ze nie widza roznicy miedzy mna a innymi kierowcami z ktorymi zwykle jeżdżą :D ale prawda jest też taka że właściwie nie jezdzilem jeszcze w centrum miasta w godzinach najwiekszego natężenia ruchu, wiec wszystko jeszcze przede mna 8)

edit: aa, zapomnialem sie przyznac że w czasie pierwszej jazdy po odebraniu prawka (z ojcem) najechalem kolem na kraweznik - skrecalem w prawo, za szybko troche wszedlem w zakręt i zeby nie wyjechać na środek skrzyżowania musialem mocniej "przyciąć" skręt no i najechałem prawym tylnym kołem na krawężnik :P ojciec wygłosił komentarz w stylu "ani koła, ani opony, ani zawieszenie tego nie lubią", ale nie marudził bardzo bo ogólnie jazda ładnie mi szła i to był jedyny zgrzyt :P
prawo jazdy kat. B od grudnia 2006 ;)
Avatar użytkownika
maciass
 
Posty: 202
Dołączył(a): poniedziałek 18 września 2006, 22:36
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez mr.galo » środa 03 stycznia 2007, 18:50

ja odkąd odebrałem prawko tj. 14.12.06 to codziennie gdzieś jeżdżę czy to sam czy z kimś z rodziny, nic mi nie mówią że źle czy coś
kilka razy w tym czasie jeździłem dalej jak po mieścinie chociaż i w tej można zrobić sporo kilometrów jak jest kilka spraw do załatwienia i każda gdzieś indziej
ale samemu najlepiej mi się jeździ :)
kat. B zdane za II razem :D
inne kat. może kiedyś?
mr.galo
 
Posty: 24
Dołączył(a): sobota 14 stycznia 2006, 21:33

Postprzez Adam-nd » środa 03 stycznia 2007, 23:28

No to ja muszę się pochwalić, że od odebrania prawka zrobiłem już samochodem bez "L" ok 1500 km :) Ale wiem, że to kropla w morzu :D
Rozpoczęcie kursu na prawko "B" - 13.05.2006
Zdane prawko B - 14.10.2006
Odbiór prawka B - 20.10.2006
Zdane prawko C - 20.05.2015
Zdane prawko CE - 07.07.2015
Adam-nd
 
Posty: 74
Dołączył(a): niedziela 15 października 2006, 11:54
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez kwito » niedziela 07 stycznia 2007, 00:57

ja prawko mam od marca czyli już około 10 m-cy, niestety jako że ułożyło się jak ułożyło nie mam samochodu, chociaż miałem dostać w spadku po moim chrzestnym starą fiestę, kiedy on zamieniał na nowszy, no ale...
fakt faktem jeździłem samochodem 3 razy po kursie, no i wogóle pierwszy wyjazd po odebraniu prawka masakra, brak wspomagania dał się we znaki, inna pozycja za kierownicą, gorsza widoczność, no i już po wyjeździe z parkingu pierwsza gafa - skręcałem w prawo, za wolno odkręcałem i prawie wpadłem na prawy krawężnik, a był bardzo wysoki i mogło być nieciekawie, raz na zakręcie w lewo najechałem na niski krawężnik, potem szło ładnie do momentu kiedy nie zauważyłem zakazu skrętu w lewo (wujek który siedział koło mnie też go nie zauważył) no i pojechałem sobie twardo, chociaż ten skręt wydawał mi się jakiś "niewygodny" a dopiero później doszedłem do tego dlaczego tak ciężko mi tam było skręcić ;) druga jazda jakiś miesiąc później była dużo lepsza, ale jeździłem tylko po bocznych uliczkach, no i ostatnio kumpel pozwolił mi przejechać się jego autkiem (po pół roku nie jeżdżenia wogóle) miałem trudny wyjazd zza budynku uczelni (ruszanie na wstecznym pod górę, ciasne zawracanie itp...) ale mi się udało, no i jeździłbym sobie z nim pewnie do tej pory, gdyby dwa dni później nie mial dachowania i nie skasował samochodu... Mimo wszystko maiłbym teraz pewnie spore problemy z poruszaniem się normalnie w ruchu miejskim... :(
Obrazek
kat. B - zdane za pierwszym razem 10.03.2006
od 24.02.2008 jeżdżę Trampkiem i jestem z niego dumny :P
Avatar użytkownika
kwito
 
Posty: 517
Dołączył(a): piątek 02 grudnia 2005, 00:32
Lokalizacja: Elbląg / Gdańsk

Postprzez wariatmt » niedziela 21 stycznia 2007, 14:45

Moja pierwsza jazda z prawkiem skonczyla sie tragicznie - mialem wypadek :/ Szczegoly w innych postach :D
Prawo jazdy
12.01 - zdanie za 2 podejsciem
18.01 - odbior
19.01 - 1 wypadek
wariatmt
 
Posty: 11
Dołączył(a): sobota 20 stycznia 2007, 10:20
Lokalizacja: Dabrowa Górnicza

Postprzez Klio » czwartek 24 maja 2007, 19:06

hej!
jeżdże dopiero od 6 dni, ale dzień w którym odebrałam prawko był najgorszy. starałam się jeździć po uliczkach, które dobrze znam i jakoś szło , ale moja jazda była daleka od ideału:) 3 dni po odebraniu prawka pojechałam z gorzowa do szczecina (już było znacznie lepiej), 2 dni później zaczęłam jeżdzić po szczecinie (miasto dośc spore wiec ruch także), i na następny dzień pojechałam już sama na uczelnię (musiałam przejechać samo centum, bałam sie przeokropnie), teraz jeżdże pewniej , ale jeszcze długa droga aby być dobrym kierowcą:)

ps. a propos autka polecam cinquecento:*
prawko zdane: 9 maj 2007;odebrane: 18 maj 2007; samochód 11 maj 2007.
Klio
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 24 maja 2007, 18:50
Lokalizacja: gorzow wlkp/ szczecin

Postprzez Qnia » piątek 25 maja 2007, 10:35

Po zdaniu egzaminu dopiero człowiek zaczyna się uczyć jak jeździć. Mi też zdażały się i dalej zdażają błędy, ruszanie z 3, stawanie jak cajmer :P kilka razy wymusiłam pierszeństwo, nie zmieściłam się wyjeżdżając z parkingu i oparłam o ławkę (całe szczęście nic nie widać:D bo wolniutko jechałam) krawężniki dalej są dla mnie za duże i przy skrętach zachaczam:/ przez to mam lekko ułamany przedni kołpak po prawej stronie:P Tak więc spokojnie, nikt z nas nie jeste doskonały.
Zdane 04.04.2007
Odebrane 16.04.2007

Samochód kupiony 18.04.2007

UWAGA!!! KOBIETA ZA KIEROWNICĄ :P
Qnia
 
Posty: 121
Dołączył(a): sobota 14 kwietnia 2007, 11:49
Lokalizacja: Ełk

Postprzez KIRA » poniedziałek 04 czerwca 2007, 09:53

Witam ja odebrałam prawko 29.05.07r i od tamtej pory zrobiłam około 300km (miasto i okolice,zakrętasy itd) Jezdzi mi się całkiem fajnie,tylko co chwile zmieniam auto ,albo stare taty albo meganka chłopaka,a uczyłam sie jezdzić na Aveo,kazdym innaczej mi się jezdzi i kazdy musiałam wyczuć,ale jest ok,i myślę ,ze będzie coraz lepiej, praktyka czyni mistrza dlatego jerzdzę,jerzdzę i jeszcze raz jazda:) POZDRAWIAM
"Ciesz się każdym dniem, tak jakby miał być ostatni"
KIRA
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 23 maja 2007, 11:11

Postprzez barbra » środa 06 czerwca 2007, 17:12

Niestety nie mam jeszcze własnego autka(prawko ok.3-miesiące) i najczęściej jeżdżę rodzinnym maluszkiem,w rodzinnych stronach...i dochodzę coraz bardziej ,do wniosku,że z autem należy "zaprzyjaźnić się"jak z człowiekiem :D, wtedy jest prawdziwa komitywa i przyjemność jazdy.No i tak jak wcześniej było powiedziane praktyka,czyni mistrza........ ,dlatego pomalutku do przodu...stale,z nadzieją na lepsze jutro... ,i własne autko :wink:
Wszystko jest trudne,dopóki nie stanie się proste..
-----------
Kat. B-marzec 2007
Avatar użytkownika
barbra
 
Posty: 583
Dołączył(a): poniedziałek 19 marca 2007, 19:40
Lokalizacja: Poznań

Postprzez disaster » środa 06 czerwca 2007, 19:52

Pewnie, że z autem trzeba się zaprzyjaźnić.
Jeśli auta się nie lubi, to nie da się nim dobrze jeździć.
Avatar użytkownika
disaster
 
Posty: 937
Dołączył(a): wtorek 17 października 2006, 16:41

Postprzez KIRA » piątek 08 czerwca 2007, 21:12

Taaaak przyjażń z autkiem ;))) Znam to z kądś... mój staruszek FREDZIO POCZCIWINA (ford escort) ma juz dobre hmm 17 jak nie wiecej lat hihi zdąrzyłam się pogubić w tych obliczeniach,ale mimo wszystko dopieszczam go jak się da, mówię do niego słodko , jak go czyszczę to na błysk i az miło jezdzić hihi,chociaż ostatnio coś choruje i jest w garażu ale mysle ze lekarz(mechanik) mu pomoze:D hehe Pozdrawiam wszystkich ;p
"Ciesz się każdym dniem, tak jakby miał być ostatni"
KIRA
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 23 maja 2007, 11:11

Postprzez barendd » wtorek 12 czerwca 2007, 20:29

jako świeżak od razu miałem przesiadkę z fiata pandy do passata 1.9 tdi z 1999 roku. na początku?? jakie to wielkie!!! teraz już po jakimś czasie "wyczaiłem" jego wymiary ale niestety jeżdżę tylko w weekendy. na początku czasem gasł gdy chciałem dynamiczniej ruszyć, pierwszy podjazd pod krawężnik także skończył się zgaśnięciem. Jednak po jakimś czasie nabieram wprawy i myślę, że całkiem sprawnie mi idzie w porównaniu do tego co było na początku. Jeżdżę drugi miesiąc.
Avatar użytkownika
barendd
 
Posty: 11
Dołączył(a): wtorek 15 maja 2007, 19:32
Lokalizacja: Stargard Szczeciński

Postprzez marcio » środa 13 czerwca 2007, 17:58

Nazgulek napisał(a):(...) dopiero we własnym samochodzie okazuje się
ile jesteś wart i że niestety plastik nie powoduje, że przestajesz robić błędów.

A tak, szczera prawda....

16 maja zdany egzamin, a po "nowy" (z komisu) samochód pojechałem
31 maja...100km od Warszawy. W jedną stronę pociągiem a wracałem wozem...solo.
Jezzzzuu, powinienem wtedy swojemu malcowi podebrać pieluch, bo niewiele
brakowało..."L"-ka to była Corsa a tu Passat....WIEEEEELGACHNY jak
szafa trzydrzwiowa, nawet z płynnym ruszaniem na początku miałem problem...
Jakoś w jednym kawałku dojechałem do domu, ale potem szybko
przyszedł kryzys...taki ja wiem jak nazwać? lęk, brak wiary w swoje siły...
to dość w/g mnie destruktywne jest, bo oznacza brak zdecydowania na drodze
czy czasem decyzje od czapki... dodatkowo czasem takie strzały jak zgaśnięcie
silnika na środku skrzyżowania :roll: (obciach na maks.)
Teraz to już pomału mija, do pracy krosuję
dość ruchliwą i z reguły zakorkowaną część Warszawy, z żonką i malcem
byliśmy u rodzinki - 350km w obie strony...Tylko ciągle z powolnymi
manewrami mam jeszcze problem, brak wyczucia gabarytów maszyny.

Mówicie, że autko trzeba polubić...może i tak?
Naszego Paska mi pod sklepem już zarysowali (prawo nad kołem i nieco
zderzak)...nie jest jeszcze o to szpetny, ale chyba bardziej "swojski".
Choć w perspektywie czeka mnie jednak wymiana plastiku zderzaka
(naderwane zaczepy ma) i parę innych poprawek...
A póki co twardo jeżdżę...myślę że w końcu jakoś się otrzaskam z drogowymi
realiami i myślą, że ktoś kto siedzi obok nie ma kompletu pedałów i takiego
refleksu jak instruktor ze szkółki...

trzymajcie się,
Marek
Avatar użytkownika
marcio
 
Posty: 4
Dołączył(a): środa 16 maja 2007, 16:01
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez lukaszol1985 » piątek 06 lipca 2007, 00:07

ja prawko na b mam od stycznia 2004roku mam za sobą ok 150tyś km. pierwsze jazdy to była masakra, nieraz się czółko zrosiło na skrzyżowaniu, dziś jest już lepiej, ale niestety ideałem się nigdy nie będzie, Cały czas popełniamy błędy i tak zawsze będzie, oby one nie skutkowały poważniejszymi zdarzeniami.
A jeśli ktoś twierdzi że nie popełnia błędów to niech prawo jazdy zwróci do wydziału komunikacji. I prośba do wszystkich bądźmy bardziej wyrozumiali dla innych kierowców, bo łatwo zauważyć czyjeś błędy, ale ze swoimi to już różnie bywa.
POZDRAWIAM :P
lukaszol1985
 
Posty: 9
Dołączył(a): czwartek 05 lipca 2007, 00:19

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 34 gości