Poza tym wszystkim naskakującym polecam przypomnieć sobie wlasne początki za kierownicą.
No pamietam doskonale iii???
Nie mialem problemow ze zmiana pasa, nie wyczynialem glupich astamanian, nigdy nie mialem problemow z zaparkowaniem, czy to tylem, czy przodem, nie czailem sie pol godziny i drugie tyle nie probowalem sie wpasowac bezsensownie pojezdzajac przod tyl krecac przy tym kierownica w zla strone, auto mi nie gaslo i nie gasnie po dzis dzien (noo, poza jakimis tam wyjatkami) itd, itd...
Caly moj kurs trwal 30h, z czego 28h przejezdzilem stara corsa, 2 h badziewnym aveo, a egzamin za pierwszym podejsciem zdalem na yarisie, w ktorym na egzaminie siedzialem po raz pierwszy w zyciu.
Nie mialem problemow ze sprawdzeniem poziomu plynow, czy wskazaniem miarki łoleju silnikowego.
Auto nie zgaslo mi ani razu.
Cud? Nieeeee....
Jesli ja potrafilem, to jest to do zrobienia i tego samego wymagam od innych.
Jak ma prawko w kieszeni i na jednych swiatlach gasnie mu auto 3 razy (i to nie z powodu usterki, a z powodu braku umiejetnosc), poxniej blokuje pol ulicy, bo zmienia pas ruchu, to dla mnie taka osoba powinna sie znalezc na 1 h kursu i zaczac go od nowa.
Guzik mnie to interesuje, ze tydzien temu odebral prawko.
I nie wymyslac, ze egzamin powinno sie zdawac na takim samym aucie, na jakim byl egzamin, tylko WORD na swoje dajmy na to 30 pojazdow, powinien miec 30 roznych marek/modeli, najlepiej tez kilka "busikow".
Bo nie dostaje sie uprawnien na yarisa, czy cokolwiek innego, a na wszelkiej masci pojazdy do 3,5t (no z wyjatkami :P ).
Na kat. C musialem zdawac wielkim koromyslem. Czemu mi nie dali sprinterka ledwo przekraczajacego 3,5t? Albo cantera, ktory niby ma 7,5tDMC, a jest mniejszy od nie jednego wynalazku na kat. B rejestrowanego?
Wg mnie egzamin powinien byc przeprowadzany na mozliwie najwiekszym dostepnym aucie lapiacym sie na dana kategorie prawa jazdy. A nie malutkie corsy, yariski, czy inne aveo, a pozniej "ojjjj, ale ja nie umiem jezdzic kombi, bo ono za duze".
Kombi za duze? Czlowieku, masz uprawnienia na auta, do ktorego niemal mozna wsadzic to kombi i jeszcze bedzie sporo miejsca.
Na szczęście jednak większość pamięta jak to było i ma dużą wyrozumiałość do uczących się.
Do uczacych sie tak.
Ale osoba, ktora podchodzi do egzaminu to juz nie osoba uczaca sie, a osoba, ktora teoretycznie powinna umiec jezdzic, bo zdala egzamin wewnetrzny w OSK.
A tym bardziej osoba, ktora juz posiada uprawnienia nie jest osoba uczaca sie, tylko osoba, ktora ma plastik w kieszeni i ma umiec jezdzic.