przez BOReK » czwartek 13 maja 2010, 14:53
Jak zepsuje się komputer, to można go odsunąć w kąt i czekać na pomoc kogoś mądrego. Jak zepsuje się samochód to bywa różnie - można nie ruszyć spod domu, można utknąć na zadupiu albo wylądować w rzece. Widać teraz tę "drobną" róznicę czy nadal nie?
Ja nie mówię, ze każdy musi miec w domu klucz dynamometryczny, kanał, pięć lewarów, manometry, ściągacze, szmery, bajery, pompki, rowery i własną lawetę pod blokiem. Każdy powinien zgodnie z przepisami umieć zdiagnozować niesprawne oświetlenie, niewłaściwe ogumienie, niski poziom oleju, chłodziwa i tak dalej. Dla własnego bezpieczeństwa powinien też umieć stwierdzić kilka innych rzeczy, żeby nie wyjechac bez jednego koła z garażu. Tak samo przepisy nie zabraniają tego, ale czy którys z was odważy się w domu mokrymi rękoma grzebać w gnieździe elektrycznym bez odłączenia od niego napięcia? Bo uważacie, że skoro totalny laik może bezpiecznie usiąść do kompa, tak samo kompletny idiota może bezpiecznie odpalic samochód. Nie może, niebezpieczeństwo jest o wiele większe.
EDIT: LIth, nareszcie! Odkryłeś Amerykę - kierowca musi umieć stwierdzić, że coś nie działa. Przecież ja nie wymagam, żeby ktoś pod blokiem sobie opony zmieniał, tylko aby zauważył że jeździ na łysych.