disaster napisał(a):Wiesz, przede wszystkim to chyba przydałyby się jakieś sensowne badania psychologiczne na początek.
Na początek i co roku. Nikt nie wie co komu później odbije.
To pierwszy problem. Drugi to brak okresowych badań lekarskich ale prawdziwych. Sprawdzanie wzroku w pomieszczeniu za pomocą tablicy woła o pomstę do nieba. Znam wiele osób, które tablice odczytują bezbłędnię a samochody ze 100m widzą jako rozmytą plamę, nie wspominając już o odczytaniu np. tablicy rejestracyjnej, znaków drogowych czy możliwości zauważenia pieszego czy rowerzysty.
Same kursy i egzaminy, które należałoby zmienić, to znikomy problem w porównaniu do powyższych. Wiadomym jest przecież, że w kilkadziesiąt godzin jazdy nie da się nauczyć. Ale na co te placyki to huk wie. Inaczej się parkuje z pachołkami a inaczej z samochodami. Inaczej cudzym autem z instruktorem mającym hamulec a inaczej własnym.
Poza tym obowiązkowe kursy to kompletna głupota i jedynie sposób na wyciąganie kasy. Dlaczego nie można uczyć się w prywatnym samochodzie jak jest w wielu innych krajach?
A największy problem to brak punktu widzenia z pozycji innego uczestnika ruchu. Jak nie poczuje to nie zrozumie.