No właśnie z tego co kolega mówił na temat dalszego ciągu tej sprawy, to rzeczoznawca go obejrzał i stwierdził że jest pół samochodu skasowane, więc naprawa przerosła by wartość auta, a w takim przypadku robią tak jak ktoś napisał, liczą rzeczy do odzyskania i odejmują od wartości samochodu, tą kwotę wypłacają i można sobie skasowane auto sprzedać gdzieś, zabrać, sprzedać od razu serwisowi, naprawić lub pić w nim wódkę

. Jest też taka opcja, że ubezpieczenie może wypłacić całość wartości samochodu i zabrać sobie zniszczone auto i oni sobie gdzieś sprzedają (pewnie robią tak jak widzą na tym jakiś zysk).
Konstrukcja samochodu została narusza, jednak te rzeczy nawet nie były by takie drogie do naprawy, ale regeneracja poduszek itp to już jest zbyt duży koszt. Dobrze, że miał AC to mu wypłacą, bo z tego co wiem to w tej sprawie będzie sprawa w sądzie i takie ustalenia mogą jeszcze ze 2 lata potrwać... Nie było ofiar itd, więc policja chciała dać 6pkt + 300zł mandatu, ale się odwołał podtrzymując że jakaś dziewczyna drugim golfem zajechała mu drogę i musiał zmieniać pas. Jednak ciekawe jest to, że uderzył nim w autobus MPK przy prędkości ok 50km/h i już tak skasował samochód, a jechał 70km/h no ale miał za mało na wyhamowanie.
Ciekawe ile teraz będzie czekał na kasę z ubezpieczenia, wie ktoś może ile się mniej-wiecej czeka na wypłatę?