PraktykRuchu napisał(a):mp0011 napisał(a): sam proces wytwarzania baterii do najekologiczniejszych nie należy...
Dziwne, że przeszkadza to ludziom w samochodach elektrycznych, a nie w domowej elektronice, która od zawsze produkuje więcej baterii...
Bo jeszcze elektryków jest względnie mało, a większość elektryków nie osiągnęła limitu życia baterii. Ale niedługo będzie z tym problem.
W (przykładowym) laptopie (starego typu, z wyjmowaną baterią 6x18650) masz 300g baterii, w (równie przykładowej) Tesli 1500x więcej, czyli pół tony.
Baterii laptopowej nie używasz cały czas, możesz korzystać z gniazdka, więc także starczy na dłużej. A nawet bateria w połowie zużyta, mająca 50% pojemności, może być (i często jest, nawet nieświadomie) jeszcze używana. Można także korzystać z laptopa bez baterii. jak ta padnie ostatecznie.
Tymczasem w Tesli spadek pojemności baterii o kilkanaście procent jest od razu odczuwalny w postaci mniejszego zasięgu i mocy, więc realnie taki akumulator jest wymieniany dużo wcześniej niż laptopowy. Tam akumulatory wymienia się po 250-300kkm, co daje ponad 1000 pełnych cykli. Jednak ładowanie nie musi być pełne żeby zużywało cykl. Jeżeli ktoś jeździ codziennie po parędziesiąt km i codziennie ładuje (co jest błędem), akumulator ma do wymiany po 3-4 latach.
Na koniec 2016 na świecie było 1 200 000 samochodów elektrycznych (nie licząc melexów, wózków widłowych i innych maszyn czy autobusów).
Jest to odpowiednik
1,8 miliarda laptopów w których co parę lat TRZEBA wymienić wszystkie baterie. Biorąc pod uwagę, że rocznie sprzedaje się jakieś 170 milionów laptopów, można policzyć, że niedługo (jeżeli nie już) w samochodach elektrycznych będzie więcej akumulatorów niż w elektronice użytkowej. I ten trend będzie się pogłębiał po wprowadzeniu elektrycznych ciężarówek Tesli...
WIęc, o ile "od zawsze" produkowało się więcej akumulatorów dla elektroniki domowej, o tyle nie jest to już stwierdzenie aktualne - a przynajmniej nie na długo.
Nie żebym miał coś przeciwko elektrykom i hybrydom, wręcz przeciwnie - po prostu trzeba znać ciemną stronę medalu