właśnie ostatnio w naszym lokalnym radio usłyszałem reklamę kursów i egzaminu na prawo jazdy w Czechach.
uciekanie do Czech po różne usługi ma u nas (region przygraniczny) ciekawą historię.
oprócz wyjazdów po alkohole, przyprawy itp. jakiś czas temu ruszyły wyjazdy na zabiegi medyczne.
było to spowodowane:
1. cenami w Polsce,
2. długimi okresami oczekiwania.
np. operacja zaćmy w Polsce była z NFZ wyznaczana za kilka lat. ponieważ to dotyczyło osób starszych, czas bardzo się liczył.
w hipermarketach we Wrocławiu powstały punkty, gdzie można było się zapisać, zapłacić, pojechać, poddać się operacji i po jednodniowym pobycie po operacji wrócić do kraju.
wszystko było wliczone w cenę.
dostawało się rachunek, który przedkładało się w ZUS-ie i po 2-3 miesiącach otrzymywało się zwrot kosztów.
w Polsce terminy się trochę skróciły, przyszła pandemia i to padło.
jednak teraz te wyjazdy wróciły w innym celu.
zaczęły się wyjazdy po prawo jazdy.
opłata obejmuje przejazd, zameldowanie, zakwaterowanie, kurs (28h jazdy i 11h wykładów) i egzamin, a cena jest i tak konkurencyjna wobec naszych (około 1500zł ze wszystkim).
ponoć w Czechach zdawalność jest 97% i nawet jak ktoś nie potrafi łuku nie jest to problemem.
jest jedno ale: trzeba być zameldowanym tam 185 dni, a to dla większości jest nie do przeskoczenia z uwagi na szkołę, pracę itp.
więc jeżeli w ofercie jest "zameldowanie" tak jak wyżej, to znaczy że jakoś ten wymóg 185 dni zostaje spełniony fikcyjnie, a to prędzej czy później może wyjść na jaw.
ps.
jeżeli komuś wydaje się, że nie jest to do końca od A do Z niech sam poszuka.