twoja pierwsza samodzielna jazda

Wszystko co nie mieści się w powyższych kategoriach.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Triinu » środa 21 kwietnia 2010, 08:08

Podciągając pytanie pod ten temat ( co by nie tworzyć kolejnych, niepotrzebnych tematów):
Pierwsze samodzielne jazdy po zdaniu egzaminu- kręciliście się bez celu w okolicy ciesząc się zdanym egzaminem czy może wsiadaliście za kółko tylko w celu szybszego przemieszczenia się w dane miejsce gdy zachodziła taka konieczność? :D

I drugie- po zdaniu egzaminu trenowaliście/ ćwiczyliście samodzielnie gdzieś np. w mało uczęszczanych uliczkach/ osiedlach poszczególne manewry itp czy daliście sobie spokój twierdząc ' skoro zdałem/-am potrafię wszystko' ?

:wink:
8 kwiecień 2010, godz. 17:46- zdane!
Avatar użytkownika
Triinu
 
Posty: 40
Dołączył(a): sobota 10 kwietnia 2010, 22:46

Postprzez piotrekbdg » środa 21 kwietnia 2010, 09:59

Podciągając pytanie pod ten temat ( co by nie tworzyć kolejnych, niepotrzebnych tematów):
Pierwsze samodzielne jazdy po zdaniu egzaminu- kręciliście się bez celu w okolicy ciesząc się zdanym egzaminem czy może wsiadaliście za kółko tylko w celu szybszego przemieszczenia się w dane miejsce gdy zachodziła taka konieczność?


Ja się wybrałem za miasto, cały kurs wyjeżdzony w miejskim środowisku to na pierwszą przejażdżkę pojechałem sobie poza teren zabudowany, obadać jak to jest, raczej bez konkretnego celu.

drugie- po zdaniu egzaminu trenowaliście/ ćwiczyliście samodzielnie gdzieś np. w mało uczęszczanych uliczkach/ osiedlach poszczególne manewry itp czy daliście sobie spokój twierdząc ' skoro zdałem/-am potrafię wszystko' ?


Ale trenować jakie manewry?
piotrekbdg
 
Posty: 2139
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 00:18

Postprzez Radosna » środa 21 kwietnia 2010, 12:12

Co do pierwszego -musiałam jechać po coś do najbliższego miasta, zazwyczaj w takich sytuacjach woził mnie brat - tym razem ja przewiozłam jego ;) . A kolejna jazda - rekreacyjna - do lasu ;)
Co do drugiego pytania - niczego nie ćwiczyłam, jedynie dla wyczucia jednego, czy drugiego samochodu kilka rundek po podwórku :)
12.05.09 - początek kursu/10.06.09 - 1 jazda/10.08.09 - 1 podejście: teoria +, plac +, miasto -/3.09.09 - 2 podejście: plac +, miasto +/10.09.09 - przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne :)/16.09.2009 - prawo jazdy do odbioru w Urzędzie :D
Radosna
 
Posty: 151
Dołączył(a): środa 26 sierpnia 2009, 16:35
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Triinu » środa 21 kwietnia 2010, 14:44

Dosłownie godzinkę temu odebrałam prawo jazdy.
I tym oto sposobem moja pierwsza jazda to 21 km powrotu do domku. :wink:
8 kwiecień 2010, godz. 17:46- zdane!
Avatar użytkownika
Triinu
 
Posty: 40
Dołączył(a): sobota 10 kwietnia 2010, 22:46

Postprzez madzka » środa 21 kwietnia 2010, 21:06

Moja pierwsza jazda po odebraniu prawka to też był powrót do domu z urzędu, gdzie odebrałam dokument :D ( 15 km z sąsiedniego miasta)
a potem to tylko jeżdżenie z konkretnym celem- do pracy, na zakupy, do szkoły...

Takie jazdy aby poćwiczyć i wypady z miasto to w trakcie kursu jeszcze się odbywają ;)... :twisted: albo między zdanym egzaminem a odebraniem prawa jazdy- wtedy najlepiej smakuje samodzielna jazda! Doprawiona dreszczykiem emocji i adrenaliny... pozdrawiam:)
madzka
 
Posty: 25
Dołączył(a): środa 25 listopada 2009, 01:41
Lokalizacja: tricity

Postprzez Klima88 » czwartek 22 kwietnia 2010, 17:40

Mi pierwsza jazda wyszła dobrze, ale na początku jeździlam z tatą.. dopiero jak sie pokłocilam z nim, to dał mi auto i mogłam sama jezdzic :P
Yamaha YZF 600 R6
Z tym bawie się na codzień: naprawa chłodni urządzenia chłodnicze klimatyzacja białystok
Klima88
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 22 kwietnia 2010, 16:17

Postprzez imbir » czwartek 06 maja 2010, 17:08

Wczoraj pojechałem odebrać prawko z ojcem a w drogę powrotną już za kierownicą siedziałem ja ;) Cały dzień robiłem za szofera rodzinki. Oczywiście tatuś zawsze obok mnie(czułem się jak na kursie). Potem wykłóciłem się o samochód i udało się, samodzielna jazda po siostrę do jej koleżanki(jakieś 10 km w jedną stronę). Troszeczkę stresu było przy trudniejszych sytuacjach ale ogólnie było świetnie, uwielbiam jeździć :twisted:
imbir
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 06 maja 2010, 17:00

Postprzez brum_brum » sobota 15 maja 2010, 21:39

jazda na kursie i na egzaminie to pikuś w porównaniu z jazda z tatą na prawym fotelu ... na pierwszą jazdę po odbiorze prawka wybrałam się akurat w szczycie po bardziej zatłoczonych ulicach, cały czas było tylko "szybciej zmieniaj te biegi" i " czego się tak wleczesz (50 na zegarze) nie jesteś na kursie" :P ... parkowanie to masakra .... astra kombi jest straasznie długa w porównaniu do Yarisa i ciężko się wyrobić jak jest mniej miejsca ... a tata patrzy, dobrze, że chociaż podpowiada co robić i nie daje wpaść w panikę :D
ciekawe kiedy da mi bez asysty gdzieś pojechać :?: 8)
pozdrawiam
Asia
brum_brum
 
Posty: 7
Dołączył(a): czwartek 13 maja 2010, 10:17
Lokalizacja: prawa strona Wisły

Postprzez Areq1906 » poniedziałek 24 maja 2010, 20:47

Prawko zdałem 13 maja a dziś odebrałem i miałem swoją pierwszą samodzielną jazde. Zaczne od tego że moj ojciec jeżdzi na tirach i zostawił auto w firmie jakieś 15 km od domu...ale zostawił mi też tam kluczyki i dowód rejstracyjny.hehe dziś po odebraniu prawka wybrałem sie ze szwagrem po autko i na początku nie miła niespodzianka. z 15km zrobiło sie ok.20-25km poniewarz odcinek drogi został zniszczony przez powódz i trzeba było jechać objazdem, nie najlepszą i do tego wąską drogą. wracałem już za kółkiem w samochodzie ojca i jechałem jako pierwszy żeby szwagier nie musiał pilnować lusterek żeby mnie nie zgubić( wiadomo było że bedę jechał wolniej niż on by jechał jako pierwszy). ogólnie nie było tak żle chociarz mały stres był i raz jak wyjeżdzalem z podporządkowanej na górce zgasł mi silnik i gośc który stał za szwagrem trche mnie strąbił.hehe Po powrocie do domu jeszcze pojeżdziłem troche po okolicy i tak kończe swój pierwszy dzień z plastikiem.
Areq1906
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 24 maja 2010, 20:35
Lokalizacja: Krk

Postprzez arkadiuszw » wtorek 25 maja 2010, 17:48

Hmm. To było w marcu.
Po urodzinach matki odwoziłem gości.
Pamiętam, że ze stresu zamiast ogrzewanie tylnej szyby włączyłem światła przeciwmgielne tylne na około pół minuty ( za co bardzo przepraszam Pana w białym Megane).
No i jak przyjechałem do domu to w gardle zaschło ....

Denerwowałem się nie przez to, że nie umiem jeździć, ale o to, żeby dziadkowi jego 3 dziecka nie zarysować.
17.07.2009r - rozpoczęcie nauki
3.09.2009r - pierwsza jazda
6.01.2010r - egzamin państwowy ZDANY za I razem !
18.01.2010r - prawo jazdy w kieszeni

pozdrawiam Arkadiusz
arkadiuszw
 
Posty: 13
Dołączył(a): sobota 28 listopada 2009, 17:13
Lokalizacja: Piekary Śląskie

Postprzez probeta » poniedziałek 26 lipca 2010, 09:04

Chyba nie powinnam tego opisywac ze względu na męża - ale co tam
przecież będzie lepiej :D
Prawo jazdy zrobiłam jakieś 20 lat temu i ... nie jeździłam, z różnych
powodów i brak samochodu
i niechęć oddania swojego cacka wtedy młodej żonie. Niestety jak to w
życiu żona się opatrzyła
w międzyczasie mąż został instruktorem więc musiał na kimś trenować
swój świeży zawód. I tym sposobem
niejako po części powtórzyłam nauki pod kierunkiem męża, nie powiem
miałam duże obawy
bo wiadomo że taki tandem nie zawsze zdaje egzamin ale nie żałuję
okazał się jednak
super spokojnym instruktorem - zupełnie inaczej niż w życiu :D

No to teraz moge wam opisać swoją pierwszą jazdę - bez pasażera, bez
instruktora.
Początek był super - Długi (mój mąż dla niezorientowanych i instruktor
nauki jazdy z legalnym papierami )
stał przy drzwiach i mówił co włączyć i czego
nie zapomnieć i że będzie jechał z tyłu - nie ma sprawy, powłączałam
światełka, ustawiłam fotel, lusterka - migacz i jazda. Tylko nogi mi
się trzęsły jakbym jakiś tik miała ale po wykręceniu w ulicę na
szczęście przeszło, za to drążek od zmiany biegów chyba ktoś wodą oblał
bo coś śliski się zrobił - nie było źle, Długi za mną innym samochodem
więc zmiana
pasa bez strachu że komuś zajadę czy że się nie zmieszczę bo źle obliczyłam
odległość.
Dojechałam do domu i nawet zaparkowałam prostopadle tą cytryną (citroen c5)
a że krzywo? nauczę się.

Pomijam juz opowieść jak to po raz pierwszy
wsiadłam do
cytryny i nieopatrznie obejrzałam się do tyłu po czym ja odpinałam pasy mówiąc:
- "nigdy, nie dam rady" - a Długi zapinał przekonując że jednak: "dasz radę"

Ale wracajmy do tematu, Długi powiedział że zaraz wstawi Yariskę do
garażu i poprawi - poprawi? no nie doczekanie, na jedynce to i ja
poprawię - poprawiłam i nawet stara szkoła na linijkę by się nie mogła
doczepić.
3 godziny później znów jazda tym razem do pracy. Długi znów z tyłu,
droga prawie pusta jak to w sobotę, nogi w porządku, drążek zmiany
biegów ktoś wytarł - no super. Na XXXXXXX Długi zatrąbił, pomachał i
zawrócił - dalej już zupełnie sama.
Dojazd na parking przed pracą i pierwszy stres - gdzie do cholery mam
tą przepustkę na parking - bez tego czipa przecież nie wjadę.
Zaparkowałam z boku tarasując całkowicie wyjazd z innego parkingu ale
znalazłam i od razu opuściłam szybę by bez problemu otworzyć
przepustką sobie szlaban. Samo parkowanie na parkingu też obyło się
bez problemu, w sobotę mogę stanąć po przekątnej nawet na 3 miejscach
ale stanęłam prawidłowo. Teraz hamulec ręczny, wyłączenie świateł,
silnika, załączenie blokady i mogę iść do pracy.
Ranek po nocy.
Nawet brak stresu, jakoś to będzie. Wsiadam do
samochodu - nie muszę już ustawiać lusterek, fotela - zwalniam ręczny,
opuszczam szybę by przepustką otworzyć szlaban - cholera dlaczego ta
szyba nie chce opaść - no tak zostawiłam na całą noc zabezpieczony
samochód z otwartym na oścież oknem.
No cóż mam nadzieję że po raz pierwszy i ostatni - dobrze że parking strzeżony.
Droga do domu to pestka choć na Wirażowej nie odważyłam się jechać
więcej niż 70 mimo że pusto jak to w niedzielę o 6 rano.
Dojechałam w zasadzie bez większego stresu. Na osiedlu zaparkowałam
trochę z paniką w oczach ale przerzuciłam na jedynkę, poprawiłam... -
jest dobrze - teraz pogasić wszystko i pierwszy szok - jechałam bez
świateł - nad tym też trzeba popracować - żyję
probeta
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 26 lipca 2010, 08:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Adam M. » wtorek 27 lipca 2010, 17:46

Ta pierwsza samodzielna jazda jest czymś wspaniałym nareszcie nikt nie mówił mi co mam robić.
Adam M.
 
Posty: 3
Dołączył(a): wtorek 27 lipca 2010, 17:28

Postprzez SoulSoul » środa 28 lipca 2010, 15:38

Moja pierwsza jazda po odebraniu prawka, ach pamiętam! :) Jazda z urzędu do domu, później wieczorkiem woziłam się koleżankami załatwiając to niby jakieś mega "ważne" sprawy :lol: Ogólnie strasznie kręci mnie jazda autem, więc zaraz po odebraniu najchętniej nie wychodziłabym z niego i cały czas jeździła.

Pozdrawiam wszystkich świeżych kierowców ;)
17.09.2009r.- pierwsza jazda.
22.01.2010r.- teoria- zdana.
04.02.2010r.- praktyka- egz. zakończony pozytywnie! :D
19.02.2010r.-prawko w kieszeni :)
SoulSoul
 
Posty: 5
Dołączył(a): środa 28 lipca 2010, 15:27
Lokalizacja: St-ce

Postprzez lanjelin » wtorek 17 sierpnia 2010, 16:48

Witam,
mam prawo jazdy od tygodnia, zdałam za drugim razem, wydawało mi się, że jestem przygotowania do samodzielnego wyjazdu na miasto... Okazało się, że nie jestem 8) Na początku było ok, dużo strachu, ale zagrożenia nie sprawiłam. Następne dwa dni tragedia: raz mnie strabili, bo miałam pierszeństwo, a się zatrzymałam przed skrzyżowaniem 8) kolejnego dnia podczas skrętu zahaczyłam o pas obok i zarysowałam samochód innego uczestnika ruchu, oczywiście wszystko zalatwilismy jak trzeba. Dziś wymusiłam pierwszeństwo i zostałam strąbiona. Masakra. Lubię jeździć, ale jak tak dalej będzie, to sprzedam auto w cholere i wrócę do tramwaju ;]
Ostatnio zmieniony wtorek 17 sierpnia 2010, 17:59 przez lanjelin, łącznie zmieniany 1 raz
lanjelin
 
Posty: 11
Dołączył(a): sobota 14 sierpnia 2010, 11:22

Postprzez mls » czwartek 19 sierpnia 2010, 00:18

Pierwsza samodzielna jazda? Hm... Jakoś pod koniec czerwca tego roku. Prawko od lutego, ale nie było wcześniej okazji by pojeździć. Pierwsza pokonana samodzielnie trasa była raczej krótka, raptem kilkanaście kilometrów przez Warszawę, z Żoliborza na Ursynów. Ale... w pierwszym tygodniu lipca kupiłem swój samochód i do dnia dzisiejszego przejechałem ok. 4000 km, co jak na początkującego kierowcę i czas posiadania samochodu jest chyba całkiem niezłym wynikiem :) Chyba polubiłem jeżdżenie... ;)
Avatar użytkownika
mls
 
Posty: 49
Dołączył(a): niedziela 31 stycznia 2010, 00:38
Lokalizacja: Warszawa, Bielany

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Luźna gadka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 241 gości