przez vonBraun » sobota 26 września 2009, 13:32
Witam,
"Zareklamuję" może mojego instruktora - prowadzi szkołę jazdy ASCONA w Gdańsku-Osowej. Wybrałem tą szkołe, bo było blisko, a dodatkowo nie chciałem iść do jakieś dużej "przetwórni". Jeździłem tylko z szefem szkoły.
Kierownik ośrodka jest instruktorem od wielu lat, ma też doświadczenie egzaminatora. Polecam go osobom, które z racji wcześniejszych problemów z niskiej "jakości" szkołami boją się jeździć lub straciły serce do nauki. Dzięki temu instruktorowi polubiłem jazdę. Jazdy były bezstresowe. Instruktor w ciągu prawie 60 godzin jazd NIGDY się nie spóźnił, nigdy nie skrócił lekcji. Znał wszystkie "sztuczki" egzaminatorów /wszystko co mogło zaskoczyć na egzaminie zostało wcześniej pokazane mi na szkoleniu - w zasadzie nie było nic podczas egzaminów, co by mnie zdziwiło/. Był elastyczny i dostosowywał szkolenie do indywidualnych potrzeb. Całkowicie "bez nerwów" niesamowicie spokojny - praktycznie przez cały ten czas nie usłyszałem w jego głosie tonu zniecierpliwienia(a robiłem - zwłaszcza na początku "rzeczy straszne" ;-) popełniając te same błędy wiele razy). Nie martwił się o samochód ale o efekt szkolenia. Głęboko i "przyczynowo" rozumiał przepisy drogowe i wyjaśniał je zresztą przy KAŻDEJ okazji - 90% sytuacji na drodze potrafił wykorzystać do uczenia przepisów, które inaczej wyglądają na papierze a inaczej na ulicy. Nie siedział bez słowa ale pracował, pokazując stale ważne rzeczy na drodze. Sprzęt - samochód ZAWSZE we wzorcowym stanie. Instruktor podjeżdzał pod dom lub pod moją pracę - zależnie jak chciałem - bardzo rzadko prosił aby zaczynać lub kończyć w innych miejscach, które były dla mnie mniej wygodne. Spore umiejętności z "praktyki psychologicznej" - jestem psychologiem z wykształcenia i muszę uczciwie przyznać, że był pod tym względem lepszy od niektórych znanych mi profesjonalistów, tu i ówdzie "podpatrywałem" zresztą jego podejście do ludzi w stresie i sądzę, że świetnie radzi sobie z napięciem u kursantów.
Jest też społecznikiem, angażującym się w prawidłowe i bezpieczne oznakowanie ulic w naszej dzielnicy(z widocznym zresztą skutkiem na ulicach Osowej). Przepisy drogowe stosuje "z przekonania" i z tym przekonaniem uczy.
Wady: czasem bezstresowość ma swoje złe strony - pierwszy egzamin, nie zdany z powodu kierunkowskazu - być może miałbym szanse go zdać, gdyby bardzo ostro dawał po łapach za błędy, niemniej wtedy nie wiem czy polubiłbym jazdę.
"Zrobiłem" prawie dwa razy tyle godzin ile ma typowy kurs, na własne zresztą życzenie - chciałem przez pierwsze 30 godzin uczyć się jeździć a nie "uczyć do egzaminu" dopiero druga część szkolenia robiona była na trasach egzaminacyjnych. Zakładałem też, że mając ponad 50 lat potrzebuje 2x tyle czasu co ludzie młodzi.
Zdałem za drugim razem - wszystkie uwagi egaminatora dotyczyły zachowawczej jazdy (za wolno, z nogą na sprzęgle z obawy przed zgaśnięciem silnika, za długo czekam i upewniam się, nie przejeżdzam przed pojazdami przed którymi zdążyłbym, niszczenie sprzęgła zbyt dużym gazem) i wszystkie te nawyki wynikały bezpośrednio ze spływających do mnie informacji dotyczących przyczyn oblewania na egzaminach: - nieuzasadnione "hamulce", oblanie za "nie upewnienie się", za dwukrotne zgaśnicie silnika, za minimalne przekroczenia prędkości itd. Teraz czeka mnie jeszcze parę godzin jazd mających na celu odkręcenie tych nawyków, które w pewnym sensie sam sobie zafundowałem - czas nauczyć się jeździć szybko i bezpiecznie.
pozdrawiam
vonBraun