Cześć ;)
Zdane za 4 razem - niestety, ale stety bo wreszcie się udało.
Przed ukończeniem już tych lęków i egzaminów zawsze czytałem sobie te forum i różne relacje z właśnie egzaminów w Wordzie Białystok i postanowiłem, że jeżeli zdam to i ja napisze coś o swoim doświadczeniu w tych bojach o prawo jazdy i zdam relacje. Dlaczego ? - Dlatego, że wasze relacje bardzo mi pomogły, miałem raczej dzięki temu mniej stresu, więcej mogłem się dowiedzieć gdzie i jak się zachować, dzięki temu też wiedziałem na co uważać itp.
Przez te prawko poszło dużo kasy, nie zaprzeczę, bo 4 razy to nie mało. Kosztowało też mnie to dużo nerwów, jak każdego. Myślałem, że co egzamin to będzie mniejszy stres, jednak nie, różnie to było.
Pierwszy raz egzamin miałem łączny(28 maja), teoria(godz 10:15) i praktyka, teorie zdałem bez problemu, test rozwiązałem w około minutę , 1 błąd. Następnie poszedłem na tą sale oczekiwania na wywołanie i czekałem jakoś hmm do 13, więc dosyć długo. Gdy zostałem wywołany złapał mnie wielki stres i nie było tak łatwo, na początku gdy zobaczyłem egzaminatora nie było mi lepiej, wydał się jakiś raczej zarozumiały, od tak sobie jakby dla odczepnego odpowiedział "dzień dobry" i poszliśmy wybrać samochód etc. Do pokazania miałem wszystko bo to było pod koniec maja więc były stare zasady. Pokazałem wszystko, egzaminator o nic nie pytał, było ok, przygotowałem się do jazdy i zrobiłem łuk bez najmniejszego problemu. Górka wyszła dziwnie, bo od początku jazdy był stres i nogi normalnie mi się trzęsły, na górce za pierwszym razem zjechałem, za dużo gazu a sprzęgła odrobinę. Egzaminator pouczył mnie, że mogę powtórzyć i zrobiłem to, udało się, jedziemy na miasto.
Na mieście było raczej dobrze - tak mi się wydawało, miałem parkowanie prostopadłe pod samym WORDem. Potem pojechaliśmy tam na skrzyżowanie te "wahadełko", musiałem długo czekać bo nie wiedziałem czy zdążę czy nie, a wolałem nie ryzykować. Ale po chwili ruszyłem, potem pojechaliśmy na okolice galerii Białej etc, miałem potem zawracanie gdzieś za pomocą biegu wstecznego to zawróciłem w bramie, potem zawracanie na "agrafce", i na koniec pojechaliśmy w okolice pałacu Branickich itp, ale ciut wyżej, i było skrzyżowanie czyli bez strzałek, kazał mi skręcić w lewo. Na światłach byłem pierwszy, ok - zielone, podjechałem do środka i przepuszczałem tych jadących z naprzeciwka ale i tych co skręcają w prawo, upewniłem się, że mogę jechać i co ? - I nagle mi ktoś wjechał, egzaminator po hamulcach i ja też. Pojechałem dalej na rondo przy Gołebiu i zaraz kazał mi się zatrzymać. No i NEGATYWNIE bo wymusiłem tam wcześniej pierwszeństwo. Tamtego egzaminatora źle wspominam, polecenia wydawał trochę jak dla mnie za późno i nie zrozumiale, czasami burczał pod nosem - że tak powiem. Jazda po mieście trwała (45 minut). Co do ruchu, było średnio tłoczno, ale miejscami nawet korki.
Drugi raz to był jakoś hmm (8 czerwiec - godz. 11 30). Również był stres, a jadąc do WORDu - wcale. Gdy wywołano mnie musiałem chwile poczekać na egzaminatora, nagle pewien młody Pan wywołał moje imię i nazwisko i przywitał się miło i poszliśmy po samochód. Dowód etc, i od 9 czerwca weszły nowe zasady więc miałem wszystko pokazać, trochę mnie przepytał i łuk. Na łuku było dobrze, bez żadnego problemu, górka też za 1szym, dałem dużo gazu etc by nie stoczył się. Egzaminator wydawał się bardzo miły, polecenia wydawał z odpowiednim wyprzedzeniem, mówił to zrozumiale i tak, że nie stresowałem się podczas jazdy. Parkowania miałem skośne i prostopadłe, zawracanie za pomocą biegu wstecznego, i wjechaliśmy na Plac Uniwersytecki a potem kazał zjechać na jednokierunkową - tą przy Centralu. Kazał skręcić w lewo, nie pamiętałem że w lewo skręca się z lewej krawędzi, wypadło mi. Zaraz znowu pojechaliśmy tam i kazał mi zrobić ten sam manewr, patrze, jadą jakieś samochody i jadą w lewo, to zrobiłem tak jak oni, a że oni z prawej krawędzi jechali w lewo to myślałem że dobrze robią. No i zaraz po tym manewrze kazał zjechać na bok, wytłumaczył co i jak źle no i NEGATYWNIE, jeździłem 50 minut. To był tylko i tylko mój błąd, głupi, wypadła mi ta zasada. Egzaminator był naprawdę w porządku, był miły, dobrze wszystko mówił itp - nie miałem żadnych zastrzeżeń. Co do ruchu, raczej było tłoczno, nie ułatwiało to dla mnie jazdy.
Trzeci raz to klapa, to było już jakoś pod koniec czerwca(godz. 12 30), nowe zasady etc- ale i tak to nic mi nie zmieniło. Egzaminator był taki hmm... neutralny, tak jakby nic go tam nie obchodziło tylko czynił to co miał robić. Wylosowałem WLEW OLEJU i ŚWIATŁA POZYCYJNE. Pokazałem i wg i bez problemu, przygotowałem się do jazdy, przy cofaniu najechałem na linie, egzaminator powiedział STOP, zapytałem czy mogę poprawić powiedział NIE. Nie wiedziałem czy mogę czy nie więc nie drążyłem tego dalej. Po tym egzaminie nie mogłem się od razu zapisać bo musiałem przecież dokupić 5 dodatkowych godzin.
Minęło trochę czasu, wyjeździłem te godziny, szło mi bardzo dobrze, tak uważałem, instruktor zresztą też. Byłem pozytywnie nastawiony do egzaminu, naprawdę :D Któregoś dnia po otrzymaniu zaświadczenia o wyjeżdżeniu tych godzin pojechałem do WORDu się zapisać, termin to był koniec lipca, mianowicie 24 lipiec.
Nadszedł ten dzień, gdy jechałem, nie miałem stresu, był raczej luz itp. Było to inne w ogóle uczucie bo zapisałem się na godzinę 8:30. Uważam, że bardzo wcześnie. Wybrałem tą godzinę bo wszystkie wcześniejsze to miałem od 11:30 do jakoś 13:30 póki wyjechałem na miasto. Chciałem zrobić coś odmiennie.
Dosyć szybko zostałem wywołany, nawet chyba o 8:35. Długo czekałem na egzaminatora, jakoś 10 minut. Nagle taki Pan, tak około z 45 - 50 lat wywołał mnie, od razu wydał mi się bardzo miły i stres który lekko czułem gdy czekałem na swoją kolej, minął. Poszliśmy do wyboru samochodów, wszystkie były czerwone i białe i stał jeden szary, wybrał ten, ucieszyłem się bo słyszałem, że w szarych najwięcej zdaje, na dodatek nie jeździłem jeszcze szarym. Najpierw przedstawił się, dowodzik etc. Wylosowałem ZBIORNIK PŁYNU HAMULCOWEGO i ŚWIATŁA BIEGU WSTECZNEGO. Pokazałem bez żadnego problemu. Przygotowałem się do jazdy, powiedziałem, że jestem gotowy, zapaliłem silnik i ruszamy:) Łuk wyszedł mi bardzo dobrze, jechałem powoli i wiedziałem, że jak będzie źle wychodzić do mogę powiedzieć, że chcę zgłosić korektę, łuk pokonałem jednak bez problemu, potem górka, również poszło super. No i miasto. na początku pojechaliśmy w prawo z WORDu, nigdy nie jechałem w prawo na egzaminie i trochę się przestraszyłem bo tam te strefy etc inaczej niż w lewo, ale jechałem 40 itp. Na końcu Wiewiórczej była zepsuta sygnalizacja więc trzeba było kierować się znakami, pojechałem dalej, przez dwa skrzyżowania pojechałem najpierw prosto, potem w lewo. Kręciliśmy się przy Filharmonii i rondo, skręcałem w lewo, potem Plac Uniwersytecki i na drogę jednokierunkową przy Centralu, wiedziałem już że z lewej strony w lewo, tak też zrobiłem mimo, że inni z prawej strony w lewo skręcali. Potem miałem zawracanie na "Agrafce", bez problemu, tylko trzeba tam uważać, bo łatwo wjechać na ciągłą. Potem wjechaliśmy na jakieś wąskie uliczki i miałem tam cofanie za pomocą biegu wstecznego i parkowanie prostopadłe, wyszło super. Potem było jeszcze skręcanie w lewo i prawo(z warunkiem) na jakimś skrzyżowaniu i zauważyłem, że jedziemy w stronę WORDU, bałem się żeby tylko nic nie zrobić źle bo już mało brakuje do POZYTYWNEGO wyniku :) Jednak nic źle nie zrobiłem, przy skręcaniu do WORDu byłem bardzo ostrożny. Egzaminator pokazał gdzie zaparkować, nie miał zastrzeżeń do mojej jazdy prócz jednego zachowania, a mianowicie że na przejściu stała jakaś babcia i powiedział, że mogłem ją przepuścić, jednak ja nie wiedziałem właśnie, bo ona tak stała i stała to pojechałem. Powiedział mi że WYNIK EGZAMINU POZYTYWNY, pogratulował mi, ja mu podziękowałem, uścisnąłem rękę i pożegnałem się i poszedłem. Egzaminator był bardzo wporządku, miły, dokładny, dobrze tłumaczył gdzie mam jechać i co zrobić, wszystko było ok.
Na początku nie dowierzałem, że zdałem, bo jednak dużo musiałem przejść by zdobyć te prawko. Po paru godzinach doszło do mnie, że już zostało tylko czekać na odbiór :D Po paru godzinach wyjścia na Białystok ( zjeść etc) wróciłem do domu, powiadomiłem znajomych i dobrej wiadomości i cieszyłem się dalej :D Egzamin trwał 25 minut, czyli minimum, więc chyba dobrze sobie radziłem. Ruch na drodze był mniejszy niż na wcześniejszych egzaminach.
Wiem wiem rozpisałem się i to bardzo. Mam nadzieję, że to pomoże Wam tak jak i mi pomogło czytanie rzetelnych relacji z egzaminów, dla mnie było to naprawdę ułatwienie i duża podpowiedź co i jak gdzie się zachować itp.
Jeżeli też pomogłem w jakimś stopniu, bardzo dziękuje. Mi to pomagało, też i Ja chcę pomóc komuś.
Może teraz powiem, że to łatwo tak powiedzieć, bo teraz łatwiej, ale - brak stresu to klucz do sukcesu, trzeba się wyluzować i myśleć, że z boku siedzi instruktor, naprawdę to pomaga. Wiem, że ciężko przezwyciężyć stres, ja sobie pomyślałem, że co będzie to będzie i było ok. Duże znaczenie ma też Egzaminator, wiem, nie łatwo trafić, ale mam nadzieję, że traficie na dobrego :)
Przez te prawko straciłem sporo kasy, ale i nerwów, na szczęście mam to już za sobą, teraz czekam na odbiór.
Życzę wszystkim by trafili tak jak ja na dobrego egzaminatora i by również poszczęściło się Wam na egzaminie i by był ZALICZONY POZYTYWNIE :D
Mam nadzieje, że pomogłem, że moje wypowiedź komuś się przyda:)
P.S. Na stronce
https://www.kierowca.pwpw.pl/ sprawdzałem i jeszcze piszę, że brak danych itp. Czy to możliwe skoro zdawałem w piątek - 24 lipca ?