WORD Warszawa
Radarowadata: 14.12.2013
Podejście: Pierwsze (i ostatnie
)
Egzamin praktyczny
Wynik:
PozytywnyEgzamin udało się zdać za pierwszym podejściem (tak jak i teorię).
Dokładnej trasy nie za bardzo pamiętam, ale też w podziękowaniu za poprzednie wpisy, które pozwoliły mi trochę "otrzaskać się" i przewidzieć jakieś opcje możliwych tras, postaram się opowiedzieć coś od siebie. Sam egzamin trwał chyba dość długo, bo prawie godzinę. Zacznę może od pana egzaminatora - był naprawdę przesympatyczny, (jeśli można to stwierdzić po samych wydawanych poleceniach
). Ale naprawdę było dość przyjemnie, pan nie reagował pochopnie, nie komentował zbędnie, nie tworzył ciężkiej atmosfery, dzięki czemu nie miałam takiego nacisku psychicznego, a przy okazji, miał taki spokojny ton mówienia, taki jakby radiowy głos, że miło się go słuchało. Nie chcę tutaj w żadnym wypadku demonizować innych, ale będąc na Radarowej chwilę przed czasem, miałam okazję przyjrzeć się innym i powiem szczerze - zadrżałam na ich widok. Ale do rzeczy
Do sprawdzenia komputer wylosował mi chyba najłatwiejszy z możliwych zestawów: sprawdzenie sygnału dźwiękowego i świateł awaryjnych. Potem łuk - poszedł super, potem górka - i tu za pierwszym podejściem zgasło mi auto. Pomyślałam sobie "Boże, tylko nie na górce! Nie na najprostszym manewrze!!!" i za drugim podejściem się udało, kamień z serca.
Szczerze mówiąc, nogi mi zdrętwiały i czułam to niestety na tej górce, ale cóż, stres zrobił swoje - także moja wina. Ale może to moje subiektywne zdanie, ale w tej Fabii, w której miałam przyjemność zdawać, to pedały były takie "luźne", jakby były bardzo wyeksploatowane - takie, że ledwo się do nich człowiek dotknął, a już reagowały, więc może i po części to też wpłynęło na to ruszanie na górce. Jak już pan egzaminator wsiadł, to pół kamienia spadło mi z serca - usłyszałam "jedziemy do bramy i na miasto"
Po wyjeździe z bramy w lewo w Radarową, potem wyjazd w Hynka, potem do Al. Krakowskiej, gdzie miałam skręcić na rondzie w lewo i tuż za tym był skręt w ulicę prawo, w (jednokierunkową) Geologiczną, z której pan kazał mi skręcić kawalątek w lewo i zawrócić z wykorzystaniem biegu wstecznego. Muszę przyznać, że mając jeszcze z tyłu głowy stres związany z górką, zaskoczyło mnie tak nagłe skręcenie w tę Geologiczną, na tyle, że nie zauważyłam, że to była jednokierunkowa, bo skupiłam się bardziej na tym, czy nie ma tam pieszych lub nie nadjeżdża rower...
Jednak mój umysł natychmiast oprzytomniał w połowie tej uliczki i mnie tknęło i pomyślałam, że zaryzykuję i dojadę do lewej krawędzi chcąc skręcić i jak się okazało - dobrze się stało
No i po tym zawracaniu przy Geologicznej dojechałam do Łopuszańskiej (bo jak już wiadomo, Geologiczna, z której przyjechałam, była jednokierunkowa, więc był zakaz wjazdu) i dalej komenda przy rondzie na Al. Krakowskiej - "proszę skręcić w prawo". Jedziemy Al. Krakowską prosto i słyszę "na najbliższym skrzyżowaniu z sygn. św. proszę skręcić w lewo" (w ulicę 17 Stycznia) i tu trochę się znowu zakręciłam, bo te światła miały zieloną strzałkę, czyli były bezkolizyjne, a ja przejeżdżając przez nie upewniłam się, jadąc wolno, czy na pewno nie nadjeżdża tramwaj, a przecież nie mógł, bo miał czerwone...
I znów się zreflektowałam, tym razem, że zrobiłam źle, jeszcze zanim mi pan egzaminator to powiedział i niesiona tą falą złego skrętu, najechałam kawałkiem auta na zatoczkę autobusową i podczas wjazdu na swój pas powinnam włączyć kierunkowskaz, że wjeżdżam na niego, a nie uczyniłam tego, bo to był tak minimalny najazd na tę zatoczkę, że w tym amoku tego nie zauważyłam i o tym mi pan egzaminator powiedział. Ale na tym skończyły się moje błędy i niedociągnięcia
Więc dalej jedziemy 17 Stycznia do ronda i pada komenda "proszę na tym rondzie zawrócić". To jest rondo 17 Stycznia z Wirażową, jestem niesamowicie wdzięczna swojej instruktorce, że tam ze mną pojechała, choć powiedziała, że raczej to mało prawdopodobne, żebym tu na egzaminie przyjechała - ale jak widać, stało się, więc jestem szalenie wdzięczna pani instruktor, że tam byłyśmy
Także wracamy tą 17 Stycznia i na światłach w prawo w Żwirki i Wigury i prosto aż do świateł przy Banacha, gdzie dostaję polecenie, by skręcić w lewo. Tutaj mniej więcej urywa mi się w pamięci film... bo choć znałam uliczki, po których jechałam, to nie znam ich nazw, także moja relacja będzie tu mniej przydatna
ale na pewno wiem, że później z Pawińskiego, gdzie stoi znak STOP, musiałam skręcić w lewo na Korotyńskiego, gdzie było skrzyżowanie z łamanym pierwszeństwem, bodajże w Mołdawską, następnie w Racławicką, z której w prawo skręciłam warunkowo w Żwirki i Wigury, potem na światłach w prawo - w 1 Sierpnia, a potem na światłach w lewo - w Radarową i powoli (bo na Radarowej jest ograniczenie do 30 km/h) prosto i w końcu słyszę upragnione "proszę się przyszykować do skrętu w lewo do ośrodka". Moje serce mało nie wyskoczyło z radości, pomyślałam sobie, że musi być dobrze
I kiedy pan egzaminator otwierał bramę, a ja czekałam na wjazd, nadjechało za mną następne auto egzaminacyjne. Jakoś nie poczułam, stając na tym wjeździe, że jest on na leciutkiej górce i kiedy już chciałam ruszyć, auto mi nagle zaczęło się staczać do tyłu i przez ułamek sekundy zamarłam, bo stało za mną to auto, na które nie mogłam i nie chciałam się stoczyć, więc błyskawicznie hamulec i sprzęgło, zaciągam awaryjny i ruszam tak, jak na górce
potem pozostało tylko dojechać i zaparkować, wrzucić luz i zaciągnąć awaryjny oraz usłyszeć - "zakończyła Pani egzamin z wynikiem pozytywnym"
Oczywiście, podczas jazd na którejś z uliczek, których nazw sobie nie jestem w stanie przypomnieć, miałam wykonać parkowanie prostopadłe przodem i gdzieś, na innej ulicy, hamowanie do zatrzymania w wyznaczonym miejscu.
Życzę wszystkim zdającym powodzenia i trzymam za nich kciuki, nie dajcie się zjeść nerwom i luźnym pedałom
Na sam koniec taka moja malutka rada, choć już było o tym wspominane kilka razy w tym wątku, dobrze jest komentować na głos nieraz to, co się robi. Ja tak zrobiłam, gdy jechałam uliczką dość wąską i samochody były zaparkowane tak, że musiałam przekroczyć oś jezdni i nagle przy skrzyżowaniu wyrosła podwójna ciągła linia, więc powiedziałam, że "teraz muszę na nią najechać, bo inaczej się nie zmieszczę" oraz jak wyjeżdżałam z podporządkowanej, to na pasach musiałam przepuścić pieszą, ale musiałam też dojechać do linii warunkowego zatrzymania, więc też powiedziałam, że "dojadę do linii", by egzaminator nie pomyślał, że wyjeżdżam, choć z obu stron jechały samochody. Co prawda nie wiem, czy takie dopowiadanie jest koniecznie, ale na pewno to nie zaszkodzi, egzaminator wtedy wie, że widzicie na drodze różne przeszkody czy niedogodności i po minięciu ich nie jedziecie na wariata, tylko np. dojeżdżacie czy najeżdżacie na linię.
Mam nadzieję, że trochę pomogłam
Powodzenia!