przez Kozerius » środa 26 maja 2010, 17:34
Swój egzamin miałem 25 marca 2010 roku. Wiem, że to trochę dawno ale dopiero teraz znalazłem to forum.
Może nie powinienem tego pisać ale zrobię to, żeby nie było, że wszystko było kolorowo. Stresowałem się dosyć mocno. Nie jest to jednak powód do niepokoju - to normalna reakcja nas wszystkich w obliczu tak ważnego wydarzenia. Znaczenie egzaminu wzrasta, gdyż w dzisiejszych czasach bardzo ciężko jest zdać egzamin za pierwszym razem. Każde miasto ma swoje 'haczyki', Radom również. Liczne rozkopy i remonty są poniekąd utrudnieniem jednak uwagę należy zwrócić w szczególności na pieszych. Ale do rzeczy...
Na plac wyszedłem jako drugi od końca. Trafiłem na egzaminatora po czterdziestce, był wyraźnie zmęczony. Temperatura w okolicach 30 stopni, godzina bliżej 15. Moje pierwsze zadania zaraz po przedstawieniu się itd. polegało na sprawdzeniu stanu płynu do spryskiwaczy oraz sprawności światła biegu wstecznego. Poszło szybko i bezproblemowo.
Kolejna sprawa to łuk. Tutaj miałem pewien dylemat jeszcze przed egzaminem. Mianowicie nie wiedziałem czy zrobić to na słynnym 'patencie' czy po prostu 'na czuja'. Zdecydowałem, że postawię na ten drugi wariant co jak się później okazało było słuszną decyzją. Przy jeździe do przodu noga drżała mi na sprzęgle. Jazda do tyłu odziwo nie była już tak stresująca. Potem górka - również bez problemu.
Wyjazd na miasto rozpoczął najtrudniejszą część egzaminu. Tutaj pragnę zauważyć jedną rzecz, która jest bardzo ważna. Mianowicie, jeśli widzą Państwo, że któryś z kierowców Państwa przepuszcza - koniecznie przed ruszeniem poinformujcie o tym egzaminatora. Jest to kwestia o tyle istotna, że jeden egzaminator to zauważy ale już drugi może potraktować to jako wymuszenie pierwszeństwa gdyż akurat nie zwrócił na to uwagi. Sytuacja bardzo częsta, gdyż inni kierowcy widząc napis 'Jazda egzaminacyjna' na samochodzie radykalnie zmieniają swoje podejście do egzaminowanego. Są bardzo uprzejmi i dają wyraźne znaki, dzięki którym widzimy, że nas przepuszczają.
Dalsza część egzaminu to m.in. hamowanie do wyznaczonego miejsca (nie mylić z hamowaniem awaryjnym), parkowanie przodem/wyjazd tyłem, zawrócenie z wykorzystaniem podjazdu do posesji itd.
Byłem mocno skupiony na jeździe i nawet nie wiedziałem, w którym miejscu w Radomiu dokładnie się znajdowałem. Jakież było moje zdziwienie kiedy nagle po serii prawych zakrętów znalazłem się na placu WORD-u. Usłyszałem wtedy to magiczne 'Panie Jakubie wynik egzaminu pozytywny'. Powiedziałem sobie, że nie będę okazywał radości w przypadku zdania ale to było silniejsze ode mnie i chcąc nie chcąc cały czas byłem uśmiechnięty. Dostałem zaświadczenie o wyniku egzaminu i po zapytaniu egzaminatora gdzie mam się z tym udać usłyszałem odpowiedź - 'Do domu'. Egzamin trwał 39 minut.
Tak oto zakończył się mój praktyczny egzamin zdany za pierwszym razem - podobnie jak teoria.
Jeśli chodzi o rady dla kandydatów na kierowców to muszę tu wspomnieć o słynnym łuku. Nie ma sensu jeździć na 'patencie'. Łuki są umieszczone jeden obok drugiego. Przez to można łatwo pomylić pachołki i skręcić w złym momencie. Trzeba jechać powoli, obserwując lusterka ale przede wszystkim widok przez tylną szybę.
Kolejna rzecz to ruszanie pod górkę. Ja zrobiłem to bardzo prosto - 'wkręcenie' silnika do 2 000 obr/min, powolne puszczanie sprzęgła i kiedy przód uniesie się do góry - zwolnienie hamulca ręcznego. Tutaj nie ma filozofii.
Należy pamiętać o jednej ważnej rzeczy. Kiedy na łuku egzaminator prosi o przygotowanie się do jazdy - zapnijcie Państwo pasy. To nic nie zaszkodzi, a może tylko pomóc. Przygotowanie do jazdy może być odebrane przez egzaminatora bardzo dosłownie, czyli tak, jakbyśmy już wyjeżdżali na miasto. Oczywiście to zależy od egzaminatora ale jak to mówią - przezorny zawsze ubezpieczony.
Pamiętajcie również o światłach. Bardzo ważna rzecz biorąc pod uwagę to, ile osób przez to nie zdaje.
Na mieście przede wszystkim nie ulegajcie presji innych kierowców. Pamiętajcie, że oni już zdali swoje egzaminy. Jedźcie swoim tempem, 40-45km/h. To optymalny próg, gdyż łapiecie punkty za 'dynamikę jazdy' i nie ryzykujecie przekroczenia prędkości. Pamiętajcie Państwo jednak, że klakson nie zawsze znaczy irytację osoby z tyłu, czasem to znak, że już mamy zielone światło itd.
Nie będę mówił o tym, żeby się nie stresować itd, bo sam nie mogłem usiedzieć na miejscu. Mogę Państwa jednak pocieszyć, bo zaraz po wyjeździe na miasto cały stres zniknął. Trudno w to uwierzyć ale często się to zdarza.
Pamiętajcie Państwo również, że egzaminatorzy to też ludzie. Nie zawsze wszystko widzą, nie zawsze myślą tak jak państwo. Tutaj nie ma miejsca na indywidualne sposoby na jazdę po mieście. Są sztywne reguły, których trzeba przestrzegać. Reagujcie troszkę wcześniej. Dzięki temu nie dacie się 'wyprzedzić' egzaminatorowi w sytuacji gdy np. pieszy wtargnie na jezdnię. Uważajcie na osoby starsze. Nie zawsze są w stanie określić właściwie odległość od samochodu do przejścia. Przepuszczajcie osoby niepełnosprawne i matki z dziećmi. Łapiecie Państwo dzięki temu plusy za 'kulturę na drodze'.
Jeśli chodzi o przepuszczanie to nie róbcie Państwo też tego przesadnie często. Nieoficjalnie mówi się, że taka bezpieczna granica oscyluje w granicach 5-6 razy i mniej. Egzaminator może zwrócić uwagę na to, że tamujecie Państwo przez to ruch.
Nie przepuszczajcie innych kierowców na siłę. Jeśli nikt za Państwem nie jedzie - nie ma to sensu. Delikwent poczeka te 2-3 sekundy i pojedzie sobie spokojnie.
To chyba wszystko co chcę Państwu przekazać na temat egzaminu. Mam nadzieję, że chociaż część moich wywodów pomoże w pomyślnym zdaniu egzaminu tym, którzy robią to po raz pierwszy ale i tym, którym już się nie powiodło.
Życzę wszystkim Państwu powodzenia w drodze po upragnione prawo jazdy.
Do tych Państwa, którym się nie powiodło - niech niepowodzenie będzie dodatkową motywacją w drodze do celu. Trzeba zacisnąć zęby i cały czas pracować nad swoimi niedoskonałościami. Nikt nie jest idealny - po prostu niektórzy mieli więcej szczęścia.
Jeszcze raz - powodzenia i szerokiej drogi mili Państwo.
Z wyrazami szacunku, Kozerius...