WORD Lublin - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez asia.g » niedziela 03 sierpnia 2008, 23:04

No coz, wydaje mi sie ze sam przydomek "czarna mamba" jest wyrazem negatywnego stosunku do tej egzaminatorki. Ta pani ma bardzo zla slawe, bylo na nia wiele skarg i zdarzylo sie nie raz, ze odwolywano sie od jej decyzji oblania delikwenta i WORD uznawal to, po czym egz byl powtarzany. Moze po tych licznych skargach zlagodniala. Co by nie bylo watpliwosci, skad mam takie newsy, informuje, ze wiem to od mojego instruktora, ktory siedzi w tym srodowisku. W kazdym razie gdy 1,5tyg temu mialam egz nikogo nie przepuscila w ciagu 1,5h mojego czekania, i dokladnie w ostatnia srode bylam w WORD-zie 2h i w tym czasie tez nikt nie zdal egz. WNioski niech kazdy wyciagnie sam. Chociaz.... tez niewykluczone,ze za kazdym razem kiedy ja obserwowalam trafiala na same niemotki ;-)
asia.g
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 02 sierpnia 2008, 15:07

Postprzez amelcia82 » niedziela 10 sierpnia 2008, 11:56

I dwie uwagi: ta druga pani czasami daje polecenie, ktorego nikt nie rozumie: "prosze USTABILIZOWAC" samochod. Chodzi o wrzucenie luzu (czy jak to madrze nazywaja-biegu neutralnego).
Uwaga przy samym wyjezdzie z osrodka: ludzie oblewaja gdy maja skrecic w lewo. Bo niektorzy czekaja az z obu stron nie bedzie nic jechalo, a tam mozna zatrzymac sie miedzy tymi waskimi wysepkami po przecieciu jednego pasa jezdni (dla jadacych w prawo). I uwaga po skrecie w lewo gdy na najblizszym skrzyzowaniu egzaminator ponownie kaze skrecic w lewo. Bo dla jadacych w lewo sa dwa pasy i jak ktos sie ustawi na tym lewym, nalezy pamietac zeby po skrecie nie zajmowac pasa max prawego, bo mozna zajechac tym, ktorzy sie wczesniej ustwaili na prawym pasie skrecajacym w lewo. Brzmi to troche zawile, ale ja wlasnie zrobilam ten blad i choc cale szczescie nikomu nie zajechalam drogi, to ostrzegam innych, bo w stresie, na samym poczatku egz, czlowiek nim zacznie patrzec na znaki, moze to przeoczyc, i wtedy bida:-)




Witam!!
to moj piewszy post ale widze,ze zabawie na tym forum na dluzej :D bardzo dobrze,ze napisalas o tej"pulapce" przy wyjezdzie z wordu bo niektorzy tego nie wiedza a w nerwach moga nie zauwazyc nawet tej ciaglej linii co jest przy skrecie w lewo z wordu...ja to zauwazylam dzieki mojemu instruktorowi panu Tadziowi :lol:
PS.pozdrawiam serdecznie wszystkich instruktorów z Kursora!! :wink:
Avatar użytkownika
amelcia82
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 31 lipca 2008, 19:45
Lokalizacja: Lublin

Postprzez uzytkownik » wtorek 12 sierpnia 2008, 16:28

mój mąż zdawał dziś z "czarną" panią egzaminator.
przed nim z placu nie wyjechało 7 osób, które egzaminowała ta pani, mężowi się udało wyjechać na miasto. ale nie zdał.

ja zdawałam dziś drugi raz :) i znowu nie zdałam, ale ze swojej winy.

pierwszy raz to była kompletna porażka, w sumie teraz na myśl o tamtym egzaminie chce mi się śmiać. a było tak: po zaliczeniu teorii idę na plac do tojoty, o którą sama poprosiłam. obsługa ok, wsiadam do samochodu, przygotowuję się do jazdy i ruszam... na ręcznym :D myślę sobie: "co jest??", więc ruszam jeszcze raz - znowu na ręcznym oczywiście. i w ten sposób kończy się mój egzamin :]

drugim razem, czyli dzisiaj, było trochę lepiej - wyjechałam na miasto :) ale po kolei: wsiadam do tojoty, witam się z miłym starszym panem egzaminatorem, naprawdę dobry chłop. obsługa w porządku, kolejny raz trafiłam na egzaminatora, któremu nie za bardzo zależało żebym pokazywała każde światełko z osobna, chyba ich to już nudzi po prostu. potem był łuk - też ok. no i wzniesienie. żeby było ciekawie, kolorowo i pod górkę, to po zaciągnięciu hamulca nie mogłam go z powrotem spuścić. masakra. zero siły w łapce. próbowałam kilkanaście razy i nic ;( myślałam, że mnie uleje za to, bo nie mogłam wykonać zadania. ale pan był na tyle miły, że mi po prostu w końcu ten hamulec sam spuścił. nie wiem czy inny egzaminator na jego miejscu zrobiłby to samo (swoją droga ciekawe by to było oblać egzamin z powodu braku siły w ręce :D) szczęśliwa wyjechałam na miasto. z hutniczej skręciłam w lewo - tak jak pisali poprzednicy, trzeba szczególnie uważać, żeby po skręcie w lewo wjechać na lewy pas!! zajmując bezpośrednio po skręcie w lewo prawy pas - przejeżdża się przez linie ciągłą, która jest przed przejściem dla pieszych. dalej na skrzyżowaniu ze światłami w prawo, później prosto na rondo ze światłami, tam zawracanie i jazda taką ulicą pod górę.. dalej parkowanie prostopadłe i zawracanie - 2 w 1. niestety nie wiem gdzie to było, bo nie znam za bardzo lublina. po mniej więcej 20 minutach jazdy, w tym omijaniu na skrzyżowaniach jednej stłuczki i dalej - pojazdu z przyczepą na awaryjnych, który co chwilę podjeżdżał i nie wiedziałam przez to czy go wyprzedzać czy czekać :/ - wjechałam w lotniczą. i tam na skrzyżowaniu miałam zieloną strzałkę warunkową w prawo. nie wiem czemu, ale zamiast zatrzymać się przed sygnalizatorem i tym samym - przejściem dla pieszych - zatrzymałam się za przejściem :( i to był oczywiście koniec egzaminu.

trzecim razem zdam na pewno :D
uzytkownik
 
Posty: 6
Dołączył(a): wtorek 12 sierpnia 2008, 15:49

Postprzez Haniutek » czwartek 14 sierpnia 2008, 10:47

Będzie długo...

Swój egzamin zdałam jakiś czas temu. Za czwartym razem, ale może do rzeczy.

Pierwszy egzamin - podeszłam ze świadomością, że niewiele umiem. Tzn. teoria zdana za pierwszym razem i bez błędu. natomiast jazda - nie czułam się pewnie w samochodzie. Egzaminator - starszy, miły i sympatyczny pan. Łuk, wzniesienie ok, jedziemy na miasto. W sumie było w porządku, chociaż zestresowałam się niesamowicie w momencie kiedy wjeżdżając w osiedlową uliczkę zatrzymałam się, żeby przepuścić wyjeżdżającego busa dostawczego i samochód mi zgasł. I tak kilka razy. Egzaminator jakby tego nie zauważał, więc dalej jadę. Przy parkowaniu zatrzymałam się za blisko sąsiedniego samochodu i manewr musiałam powtarzać, ale już w innym miejscu. Niestety coś mi się pokręciło i wyjeżdżając wyjechałam pod prąd (bo to była uliczka jednokierunkowa - chyba okolice Trześniowskiej). No i to był koniec tego egzaminu.

Drugi - miasto. Egzaminator sympatyczny, rzeczowy. Z Krańcowej miałam skręcić w Męczenników Majdanka. Tam jest sygnalizacja z warunkowym skrętem w prawo. Oczywiście się nie zatrzymałam. To był koniec. Ale i tak było sympatycznie. Przeżywałam strasznie, że jak mogłam się nie zatrzymać, skoro instruktor na kursie mi to milion razy podkreślał itd. A ten egzaminator powiedział "Niech pani w rozmowach ze znajomymi mówi, że to egzaminator był czepialski".

Trzeci egzamin: łuk bezbłędnie, wzniesienie musiałam powtarzać, bo nie spuściłam do końca ręcznego. Tzn. wjechałam i zjechałam, ale nadal świeciła się kontrolka. Miasto: rano, ruch taki sobie, miałam ogromny problem z zaparkowaniem aż egzaminator zaczął na mnie krzyczeć, później miałam problem z zawracaniem, ale jechałam dalej, później trafiłam na korek spowodowany brakiem sygnalizacji na rondzie przy dworku Grafa. Ładnie mi szło, nic nie gasło, chociaż zablokowałam wjazd samochodom, skręcającym w Kalinowszczyznę (na szczęście nic nie skręcało). Później na Gospodarczej gdzieś przy sklepie kazał mi jeszcze raz zaparkować i nawet pochwalił. No i przy wjeździe do wordu kiedy już miałam wjeżdżać, z Hutniczej w Gospodarczą jechała jakaś eLka. Więc się zatrzymałam, bo to ona miała pierwszeństwo. Ona też. Chwilkę staliśmy, za mną się ustawiło kilka samochodów do skrętu do ośrodka. ELka stoi dalej, to pojechałam. Mój błąd. Do samego Wordu wwiózł mnie egzaminator. Nie kłóciłam się, nie odwoływałam, bo byłam załamana. Nie wiem czy odwołanie coś by dało. Nie wymusiłam przecież pierwszeństwa, nie spowodowałam niebezpiecznej sytuacji, nieważne.

Czwarty raz: pisałam już kiedyś, że przed samym rozpoczęciem egzaminu egzaminator kazał mi wypluć gumę (wstyd mi było jak nie wiem, dlatego pamiętajcie o tym zanim do samochodu wsiądziecie). Pomijając tę gumę nieszczęsną - plac bez błędów. Miasto - byłam tak skupiona, jak nigdy dotąd, wszystkie zmysły wyostrzone jak brzytwa ;) Z wordu wyjazd w Hutniczą, potem rondo przy Makro, potem Krańcowa, Męczenników Majdanka, Unii Lubelskiej, potem już Kalina (niestety nie znam tej dzielnicy) - wszystkie manewry wykonane bez większych błędów. Z Kaliny zjazd na ul. Kalinowszczyzna, potem Lwowska i do ośrodka. Egzaminator na koniec zapytał o błędy jakie popełniłam, więc przyznałam się do niewielkiego przekroczenia prędkości na Męczenników (roboty drogowe - ograniczenie do 30, jechałam niecałe 40). No i powiedziałam też, że wszystkie elementy jazdy są do doskonalenia, bo na razie się uczę, trudno przecież podczas kilkudziesięciu godzin jazd na kursie osiągnąć mistrzostwo. Egzaminator pokiwał głową, pomedytował i oznajmił, że egzamin zdałam.

Poza tym jeszcze kilka uwag: poza pierwszym razem brałam najwcześniejsze godziny 7.00-7.15. czas czekania na egzamin jest wtedy krótszy, więc i stres też mniejszy. Na to, że egzaminator rano jest mniej czepialski nie liczyłam. Światła i płyny poza trzecim razem każdy z egzaminatorów z uwagą obserwował (takie przynajmniej sprawiali wrażenie;)). Poza tym pamiętajcie, że oni nie są z góry źle nastawieni od zdających. Wykonują swoją pracę. Wy też macie do wykonania zadanie, więc skupcie się na tym, nie pokazujcie nerwów, ale też nie bądźcie zbyt pewni siebie. No i nie kokietujcie egzaminatora/-rki. Kolega chciał zadziałać urokiem osobistym na „Czarną Mambę”, nawet na miasto nie wyjechał ;)

Życzę powodzenia :)
Haniutek
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 13 kwietnia 2008, 19:47
Lokalizacja: Lublin

Postprzez klawiszowiec » piątek 15 sierpnia 2008, 09:33

Wczoraj oblane pierwsze podejście - teoria cacy, potem po półtorej godziny w głośniku kobiecy głos, wychodzi pani koło 30tki yaris nr21, dość ekscentryczna bo w kowbojskim kapeluszu (pewnie widzieliście taka blondynka...), już przy płynach jazda po moich nerwach, że to niby na pokazaniu się nie kończy - ja głupi myślałem że obecność to już na polecenie egz. Pyta o olej - myślę sobie "oho"... Potem pierwsze zagapienie - ustawienie fotela przy otwartych drzwiach - ryk żeby zamknąć... Wyjazd na miasto i pierwsze światła kierunkowe - próba przejazdu na żółtym - koniec ;)
klawiszowiec
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 15 sierpnia 2008, 09:27

Postprzez MONIA :) » sobota 16 sierpnia 2008, 11:40

Witam!
11 sierpnia dolaczylam do grupy "tych gorszych" :?
ale wszystko pokolei...
o godz 15.45 teoria-ok! ok.18tej tajemniczy glos wyczytal moje nazwisko do pojazu 28! z szalejacym sercem oczekiwalam na jakiegos mile usposobionego egzaminatora...ku mojemu zdziwieniu ujrzalam cztery osoby zblirzajace sie w moim kierunku! juz myslalam ze mam jakies zwidy ale niestety nie :lol:
pan egzaminator (sztruksowa czapeczka i ciemne okulary) przedst. sie i wyjasnil mi ze moj egz.bedzie przebiegal pod nadzorem jakiejs tam komisji gdy zapytalam dlaczego tak odpowiedzial z dziwnym wyrazem twarzy ze tak czasami sie zdarza!!!
no i zaczelo sie...maska w gore! zostalam tak przetrzepana z wszystkich pomiarow! az balam sie pomyslec co bedzie dalej...kazdy zbiornik- musialam powiedziec jaki powinien byc poziom i odczytac aktualny pomiar!MASAKRA!!! swiatla idealnie no prawie bo po zakonczeniu sygnalem dzwiekowym egzaminator spojarzal znaczaco na drzwi oczywiscie sprawdzilam chociaz bylam przekonana ze nie musze bo byla to yariska a ona ma czujnik ale niech mu bedzie :P
no i plac... Koszmar! dlatego ze to byl dodatkowy stres bo cala ta komisja szla za mna i patrzyla na kola czy wszystko jest :shock:
idealnie :shock: :shock:
zakonczylam bez zadnej poprawki :P nawet zostalam pochwalona ze malo komu tak dobrze udaje sie zrobic przy komisji...
no i miasto... hmm niestety nie znam lublina i nie napisze konkretnie jaka trasa jechalam ale po wyjechaniu z osrodka w lewo pozniej na swiatlach w prawo zawrocilam na rondzie przy graffie i rondoprzy makro w prawo dalej nie pamietam... wszystko bylo ok dopuki nie dojechalam do dziwnego skrzyzowania... nigdy na nim wczesniej nie bylam! droga z pierwszenstwem przebiegala w prawo wygieta jakby w litere C a podporzadkowane dwie odbiegaly w lewo i tu wlasni zakonczyl sie moj egz!!! mialam skrecic w lewo lecz musialam puscic z przeciwka samochod, tu byl niby ten blad bo ustawilam sie zabardzo przy lewym pasie i przod samochodu wystawal mi na pasie przeciwnym...zagrozilam bezpieczenstwu ruchu!!!ten jadacy samochod nawet nie zwolnil odbil minimalnie w prawo... :cry:
no coz gdyby nie ta komisja gdybym piec sekund pozniej wiechala na to skrzyz i jeszcze wiele innych GDYBAN to prawdopodobnie miala bym to juz za soba... to bylo juz ostatni zadanie jakie mialam wykonac jezdzilam 35min! :oops:

nastepny egz 15.wrzes mysle ze ostatni! :D (pozytywne nastawienie to polowa sukcesu!!!) a i tym razem zjem napewno batonik :lol:
POZDRAWIAM!!!
MONIA:)
MONIA :)
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 13 sierpnia 2008, 22:20
Lokalizacja: OKOLICE LUBLINA

Postprzez nikita_S » środa 17 września 2008, 16:27

Examin teoretyczny zdałam już w lipcu bo wolałam spokojnie iśc na praktyczny i nie martwić się jeszcze testem.
praktyczny wypadł mi 13 sierpnia 2008:)oczywiście ustaliłam sobie na godzinę 7 rano-polecam-examin zacząl sie punktualnie:)
Wyczytali moje nazwisko i poprosili do samochodu-oczywiście toyotka:)bo wcześniej zaznaczyłam że na niej chce zdawać :D podszedł egzaminator-dosyć młody i sympatyczny:)Po sprawdzeniu tożsamości,przyszedł czas na czynności kontrolno-obsługowe :D :D
szybciutko i bez czepiania:)potem światełka omówić-tez bez problemu.
Następnie miałam sie przygotować do jazdy od razu zapytałam czy mogę jeździć już na światłach mijania po placu-egzaminator sie zgodził:)
Poprosił żebym ustawiła się do kolejki do łuku,więc spokojnie sobie podjeżdżałam i obserwowałam jak innym idzie łuk i niestety niektórzy już na łuku polegli.Też się bałam bo wiadomo nerwy:)
Ale łuk za pierwszym razem:)egzaminator wsiadł do samochodu i na wzniesienie:)
też za pierwszym razem:)więc wyjechaliśmy na miasto:)najpierw w prawo Gospodarczą...itd.. zawracanie..Męczenników Majdanka...Krańcowa...Kunieckiego...parkowanie prostopadłe-wyszło..egzaminator super:)trzeba jechac dynamicznie nie za wolno bo też na to zwracają uwagę...oczywiście na sam koniec rondo słynne koło Makro i tam z nerwów lekkie trudności na 5minut przed końcem examinu (zgasł mi pod górkę)ale to były wyłacznie nerwy...bo wcześniej wszystko szło mi ok:)ale jakby sie trafił jakiś nie miły to może i by mnie oblał
Słyszalam mnóstwo historii na temat WORDu w Lublinie-myślalam ze nie zdam za pierwszym razem ale udało się:)wszystko zależy od szczęścia,egzaminatora i oczywiście umiejętności-ale na serio nie jest żle...Powodzenia wszystkim życze:)
Mi w sumie robienie prawka łącznie z kursem i zdanym examinem zajeło od polowy maja do połowy sierpnia:)więc szybko
No i zmieniłam zdanie na temat WORDu w Lublinie:)ale znam niestety opowieści mniej przyjemne ale dużo moich znajomych w ostatnim czasie też zdało za pierwszym razem:)
Hurrrra mam prawko
:D :D :cry:
nikita_S
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 17 września 2008, 16:01

Postprzez sznell » czwartek 25 września 2008, 00:33

Dzisiaj zdawałam po raz 4 i ostatni egzamin praktyczny :D Obsługa i wszystko na placu poszło bez problemu. Egzaminator był w porządku i nie zadawał jakichś głupich pytań co do zbiorników pod maską itp.
Wyjechałam z ośrodka w lewo, później na światłach też w lewo aż do ronda przy Makro, tam skręciłam w prawo w Krańcową i na światłach również w prawo w Męczenników Majdanka. Później pojechałam w jakąś małą uliczkę i zaczęło się krążenie po różnych osiedlach z wąskimi drogami (ograniczenie prędkości do 20 i 30 na przemian :P). Chwilami ciężko było mi się połapać gdzie jestem, ale m. in. jechałam ulicą Kosmonautów (skrzyżowania równorzędne). Tamtą okolicę objechałam 2 razy :P jeszcze w międzyczasie miałam parkowanie prostopadłe + zawracanie z użyciem wstecznego biegu w jakiejś ślepej uliczce, gdzie nikogo nie było :P Jak tak jeździłam tymi uliczkami to było kilka różnych niedużych skrzyżowań które jednak mogły wprowadzić w błąd, przede wszystkim dużo samochodów jechało z naprzeciwka i nie mogłam długo skręcić w lewo, za drugim razem to samo :roll: ale jakoś się w końcu przecisnęłam i jechałam dalej. Później znowu znalazłam się na Krańcowej i jeszcze raz na rondo przy Makro :P - tam pojechałam prosto a na drugim małym rondzie koło Obi zawracałam i stamtąd już prosto do ośrodka WORD gdzie zaparkowałam już na placu prostopadle przodem :) jak egzamin się skończył to egzaminator powiedział, że wszystkie kryteria zostały spełnione mimo drobnych mankamentów o których informował mnie na bieżąco. I jeszcze powiedział, że samochód czasami za bardzo szarpał i że widocznie musiałam zbyt emocjonalnie do tego wszystkiego podejść... heh a jak tu nie podchodzić emocjonalnie? ;p no w każdym razie powiedział, że WYNIK POZYTYWNY! :)
sznell
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 25 września 2008, 00:10

Postprzez napi24 » środa 22 października 2008, 21:42

Witam
co do nieszczęsnego STARA to jest to pojazd strasznie zdezelowny co wiecej nie ma światel przeciw mglowych przednich i oczywiście hamulce piekielnie ostre tak ze proponuje odpuścic na wstepie wszelkie proby przyhamowywania tylko naciskac hamulec w ostatnim momencie podczas manewrow na placu:) MANEM jezdzi sie po placu w piątki w pozostale dni STAREM na miasto oczywiscie Man ale jesli jest kilka grup w tym samym czsie na miasto jedzie równiez STAR tak bylo dnia 20'ego pazdziernika gdy mialem przyjemność zdawac...
WAŻNA uwaga doczytalem na forum iz sprawdzenie światla stopu obywa sie przy udzaiale egzaminatora i tu racja tylko ze przy zaciagnietym recznym światło sie pali o czym egzaminator poinformowal nas przed manewrami na placu i oświadczyl że:
podczas sprawdzania światla stpou nalezy włączyc bieg!! zwolnic hamulec reczny i nacisnąc pedal hamulca wtedy on zza pojazdu krzyczy jeeesttt...reszta obsługi bez zmian.
Jazda po mieście po prawie 7 godzinach od rozpoczecia calego egzaminu :x w lewo z ośrodka i dalej powiem ze ronda pod macro i cala masa innych skrzyżowan nie jestem z Lublina wiec nazw ulic nie znam ale trasa w miare prosta ale nie obyło sie bez niespodzianek w ok 30 minucie przy wyjeżdżaniu z jednego ze skrzyzowań skrzynia biegów przestala wspłpracować:/ radze przetrenowac pół biegi osobiscie uczylem sie na STARZE wiec do MANA wsiadlem dopiero na egzaminie dodam ze bez problemu rusze sie z 3 biegu i tak do 7'ego zdaje sie maxymalnie na mieście..i tak to wlasnie bylo.
(a b i c przy pierwszym podejściu)
a.b.c
napi24
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 22 października 2008, 18:55

Postprzez akuratka » niedziela 26 października 2008, 21:07

No to ja też dodam coś od siebie - o sobie;)
Wczoraj w końcu zdałam!!! za drugim razem, ale i tak się cieszę:D Za pierwszym razem przejechałam przez "kochane" rondo koło Makro, dwupasmówkę koło zamku i zmierzałam w stronę Kaliny, gdy nagle "załatwił" mnie autobus, wyjeżdżający z zatoki przy kościele Salezjanów - radzę więc wszystkim uważać na to miejsce, bo, jak wiadomo, jest tam taka sytuacja, że autobus wyjeżdżający musi w ostatniej chwili przed zakrętem zmienić pas... No i ma pierwszeństwo, choć moim zdaniem nie powinien pchać się na sąsiednie auta na siłę... a tak zrobił:/
No nieważne! Teraz zdawałam w sobotę, egzamin rozpoczął się punktualnie(wtedy musiałam czekać), miałam z takim troszkę starszym panem, plac udał się( łuk na lusterkach głównie + trochę bocznej i na końcu tylna szyba) i wyjechałam na miasto. Najpierw skręt w prawo w Gospodarczą, później w lewo w Mełgiewską, potem pod górę Andersa i na rondzie w lewo w Lwowską. Tam szukaliśmy miejsca do parkowania skośnego, ale nie znaleźliśmy, ruszyłam dalej i koło cerkwi skręciłam w prawo w Podzamcze. Dalej krążyłam trochę po tamtych uliczkach (m.in. to skrzyżowanie z przesuniętym środkiem symetrii - z Obywatelską- tam trzeba uważać na ciągłe linie- trzeba trafić na przerywaną!) i znalazłam się w okolicach Reala, tam w jakimś miejscu skręciłam w osiedlową uliczkę z miejscami do parkowania, zawróciłam z wykorzystaniem luki między samochodami i zaparkowałam prostopadle - udało się bez poprawek! Wyjechałam i wracałam Smorawińsiego, Andersa, tą nową ulicą obok dworku Graffa i od strony Hutniczej dojechałam do WORDu:) na koniec egzaminator zwrócił mi uwagę, że niepotrzebnie chciałam zmieniać pas na lewy(a mnie wydawało się, że muszę, bo prawy jest tylko do skrętu w prawo - krótko mówiąc, uważajcie na znaki ze strzałkami, nie pomylcie ich ze sobą, gdy w krótkim czasie są jedne po drugich:) ogólnie jeździło mi się dobrze, pan podsumował, że niepotrzebnie tłumaczyłam się z tego co robię, skoro np. dojeżdżam do przejścia a pieszy dopiero stawia pierwszy krok(w ostatniej chwili ) to logiczne, że nie hamujemy! I zwrócił uwagę, że nie jadę na zielonej strzałce(a ja się bałam ,że na przejściu ktoś jest, bo samochód mi zasłaniał..)
To tyle o mnie, najważniejsze dla mnie,że zdałam, a teraz życzę wszystkim, którzy to mają przed sobą dopiero, POWODZENIA!!! Najważniejsze jest, żeby się choć troszkę rozluźnić tuż przed egzaminem;)
akuratka
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 26 października 2008, 20:45
Lokalizacja: Lublin

Postprzez damian1988666 » poniedziałek 24 listopada 2008, 20:39

Ja zacząłem zdawać ponad 1 i pół roku temu, 3 podejścia, 3 porażki. za 2 dni, 4-mam nadzieje ze ost egzamin.

1egz- Z tą czarną wredną babą. Obsługa, łuk, wzniesienie- zaliczone elegancko. Później na mieście, zawracanie z użyciem jakiejś tam posesji, parkowanie równloległe. Klientka non stop zwracała uwage, żeby trzymać ręce na kierownicy (nawet jak na czerwonym w 20m korku sie czekało, również niedałą odpocząć dłoniom). Porażka- ulica Sulisławicka. Tam jest takie głupie przeniesienie drogi, ja wyjeżdzałem od dołu, i kazała w lewo jechać na światłach, no i nawet niewiedziałem, że ta ulica 10m w prawo, to ta sama, no i tam akurat samochody w prawo skręcały, więc tylko jak ruszyłem, to wcisnęła mi hamulce, zaciągnęła ręczny, i finish hehe. mój błąd, bo nieznałem tego miejsca. jechałem w sumie ponad 35 min, więc możliwe, że udawałem się już spowrotem do ośrodka. psikus

2egz- z jakimś facetem, taki młodszy. obsługa itp zaliczone bez przypału. wyjazd na miasto, przez pierwsze 15 min, gościu nawet niepatrzał co sie dzieje, jak jade, tylko siedział i skrobał smsy:D hehe. parkowanie prostopadłe przodem, zawracanie na rondzie itp, no i porażka- wymuszenie pierwszeństwa przy zmianie pasu. Jechałem coś ok 30 min.

3egz- starszy gościu w okularach przyciemnianych, plac okie, wyjazd na miasto, z 10 min jazdy, pieszy na przejściu- porażka nr 3 hehe:) Później wróciliśmy pod ośrodek, i zaczął mi roztłumaczać , ze glupio, ze tak sie stalo, bo widzi ze mam pojecie o jezdzie i takie tam, ze puszczaja ludzi, ktorzy gorzej jezdza, i niemaja pojecia o jezdzie. zaczal wypytywac, ktory raz zdawalem, na czym oblalem te 2 razy, skad pochodze i takie tam. kolegi zaczal szukac chyba hehe:D

4egz- mam nadzieje, ze wynik tym razem bedzie pozytywny:D
damian1988666
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2008, 20:22

Postprzez dylek » poniedziałek 24 listopada 2008, 22:39

Obrazek

To jest jedno skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną i skręcając z Sulisławickiej w lewo w DMM należy przepuścić jadących z Grabskiego prosto w Sulisławicką i w prawo w DMM ;)

P.S. Jadąc z Sulisławickiej prosto w Grabskiego uważajcie na podwójną ciągłą wyrysowaną na DMM ;)
Pozdrawiam z prawego fotela "eLki" :D
Avatar użytkownika
dylek
Moderator
 
Posty: 4648
Dołączył(a): czwartek 01 marca 2007, 22:39
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Avoo » wtorek 25 listopada 2008, 16:58

eh dzisiaj pierwszy egzamin ... negatywny :roll:

Wszystko szło dobrze ... teoria wszystko bezbłędnie, plac bezbłędnie, miasto klapa ... a już byłam blisko no, ale cóż ...

Trasa standardowa jak zawsze ...

Jednak prawdą jest to że żadna dziewczyna nie zda nigdy u "czarnej mamby"! A moje szczęście jest takie, że zawsze mam pecha i niestety z nią miałam egzamin. Od początku nieprzyjemna, a na mieście brak słów... eh troche szkoda

Póki co czekamy do stycznia na następny egzamin. Miejmy nadzieje pozytywny :wink:
Avoo
 
Posty: 8
Dołączył(a): niedziela 09 listopada 2008, 20:46
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez Rafi » wtorek 25 listopada 2008, 22:17

Po zjechaniu z tego wiaduktu kierując sie w strone metalurgicznej należy uważać że na skrzyżowaniu Grygowej a Metalurgicznej jest STOP który dość często ucieka waszej uwadze,szczególnie że jest dość dobra widoczność dojeżdzajac.
Powodzenia podczas egzaminów :D
Rafi
 
Posty: 27
Dołączył(a): sobota 10 listopada 2007, 00:56
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Dziarski Hank » czwartek 04 grudnia 2008, 16:16

Egzamin teoria i praktyka 19 września.
Wstaje rano - leje deszcz. Myślę "super" :?
Wpadam do Wordu 13:05, podrzucił mnie instruktor, bo miałem przed samym egzaminem ostatnią dokupioną godzinę.
Pierwsze wrażenie- :shock: ale ludzi. No nic, 13:15 wywołują, myślę „spoko” teoria obkuta, ale po chwili, „kurde, ale byłby obciach nie zdać teorii” i już panika, no nic, siadam przy kompie, bla, bla, bla test próbny, ok., abym miał takie pytania na tym za chwile.
Trzeba rozpocząć. Wacham się przez chwilę nie wiem dlaczego.
No i poszło. 1 pytanie, łatwizna, ale zaraz, czytać dokładnie 2 razy, obejrzeć zdjęcie 3 razy.
Pikanie klawiatury strasznie rozprasza, a jak test robi kilka osób na raz…. Paranoja.
2 pytanie, 3, 4, 5, … 10, 11, ups ! kurde, tego nie wiem, no nic dalej. Doszedłem do końca. Zajęło mi to z 5 minut. Wracam do tego pytania. Myślę… Kątem oka widzę, że ludzie już kończą. No nic, strzelam, kończę test. Wacham się przez zakończeniem. Ale koniec. JEST 0 błędów. Hehe, wychodzę zadowolony.
Patrzę na zegar. 13:30, myślę, hmm. Zaraz powinni mnie wywołać. (haha) Idę na dwór, leje jak … staję pod daszkiem, wywiązuje się dialog między mną a jakimś gościem co też czeka. Pytam na którą ma – 11:15 :shock: a tu 13:40 na zegarze. Myślę sobie „no to nieźle”.

W środku ciepło, ale harmider, nie słychać jak wywołują, do tego coś głośnik w środku nawalił i w ogóle nic nie słychać. Wychodzę pod daszek bocznym wyjściem. Pod daszkiem 6 osób pali „fajkę”. Postałem 2 minuty, zaczęła mnie głowa boleć od tego.
14:00, 15:00, 15:30 robię się głodby, idę do barku. W środku pusto, nie ma głośnika. Fajnie. Biorę hamburgera, wychodzę, słyszę jak kogoś wywołują. Tak jak bym słyszał siebie, ale….
Wychodzę na dwór, nie to nie mnie, ktoś już poszedł do tego samochodu.
16:00 – słyszę, że mnie wywołują. Rozluźnienie przemienia się w panikę, ale no nic.
Myślę "super, godziny szczytu."
„Witam nazywam się….” itp. Egzaminator – jakiś gościu, brodaty w okularach, myślę, „dobrze że nie >babka<”. Maska do góry. „To jest…” i pustka. Zapomniałem. Przypomniałem sobie. Dochodzę do wlewu oleju. Przypomniałem sobie jak na tym filmie w „poczekalni” pokazali w popełnianych błędach jak gościu powiedział na to „korek wlewu benzyny”. O mało co sam tak nie powiedziałem. Zbiornik płynu spryskiwaczy. „Proszę otworzyć i sprawdzić czy jest”. Otwieram. Nic nie widać. Ani tak, ani tak. „Dobra, jest” – odpowiadam, nie mogę go zamknąć. Ok, pod maską jakoś przeszło. Teraz światła.
Wsteczne, pozycja przód, tył, mijania przód, egzaminator dodaje „I ?” A no tak, podświetlenie tablicy. Drogowe, zapominam wyłączyć po sprawdzeniu, włączam przeciwmgielne tylne. Zwraca mi uwagę, żebym wyłączył drogowe, bo szkoda akumulatora, kierunki, awaryjne, stop, sygnał dźwiękowy, ok. Pada komenda - „Proszę przygotować się do jazdy”. Ok. wsiadam, poustawiałem, czekam na egzaminatora, który zaczął gadać z kumplem.
Sprawdzam, czy włączone światła mam/ Czekam, czekam, myślę, otworzyć drzwi i powiedzieć że już ? Nie, poczekam. Kątem oka sprawdzam jeszcze raz światła. Ok., jedziemy na łuk.
Sprawdzam światła po raz kolejny. Przód, tył, w końcowej fazie cofania złapał mnie skurcz w lewej nodze. Zjeżdżam z łuku, mówi żebym jechał prosto i w prawo, nie bardzo wiem o co mu chodzi, zwraca mi uwagę, żebym go słuchał uważniej. Załapuję, że chodzi o górkę. Poszło bez problemu. Wyjeżdżamy z Wordu. „W lewo”. Pamiętam, że po wyjechaniu w lewo tam jest linia ciągła i nie można zająć od razu lewego pasa. Jazda – zawracanie z wykorzystaniem posesji (chyba na Pogodnej). Parkowanie prostopadłe, zgasł mi, egzaminator udał, że nic nie widział. Na styk, za mało miejsca z mojej strony, ale dobrze. Potem gdzieś skrzyżowania równorzędne.
Jadę krańcową, pada komenda „na skrzyżowaniu/rondzie (już nie pamiętam) w lewo.
Włączam kierunek, za wcześnie, bo jak w sam raz przed jakimś skrzyżowaniem, jakiś gościu wyjeżdżający z lewej myślał, że skręcam w lewo, a ja chciałem w lewo na następnym, zajeżdża mi drogę. Przyhamowałem, „Błąd Pan popełnił”. Paranoja. Chcę zapytać, czy koniec, ale nic nie mówi, jedziemy dalej.
Deszcz sprzyja, jadę 40 po mieście, jak by co, to powiem, że jest ślisko, nie chcę ochlapać pieszych, itp. W pewnym momencie widzę ograniczenie do 70, rozpędzam do 65, żeby nie było, że nie umiem szybciej jeździć. Widzę, że kierujemy się do Wordu. Parkowanie po prawej stronie placu. Mówi „Proszę takim szerszym łukiem, żeby się pan wyrobił”. No dobra. „Proszę zaparkować tu”. Hmm no dobra. „Tu, tu, tu”. Hamuję, patrzę, że stoimy jakoś dziwnie. Pytam się „tak?” Mówi „tak dobrze”. „Proszę zakończyć jazdę”. Wyłączam światła, silnik, jedynka, ręczny. Zapada chwila ciszy. Myślę „trudno, następnym razem”. „Pozytywnie, ale wie Pan, ten błąd…., proszę się pilnować na przyszłość w takiej sytuacji”.
Hehe….
Avatar użytkownika
Dziarski Hank
 
Posty: 2
Dołączył(a): czwartek 04 grudnia 2008, 14:57
Lokalizacja: Lublin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości